ludzie to było 2,5 godziny wycięte z mojego życia... film był głupi i denny. Sceny, które brały się znikąd... np. w więzieniu o zaostrzonym rygorze nie wiadomo dlaczego policjanci otworzyli wszystkie kraty oprócz naszego jednego superbochatera, żeby więźniowie mogli spalić i pozabijać kilku policjantów...
ogólnie film był bardzo męczący... sam nie wiem dlaczego nie wyszedłem z kina...
Jedyne co w tym filmie było do strawienia to sekwencja z listą płac na samym początku - ciekawe zdjęcia i muzyka. Znam konwencję komiksową, nawet bardzo ją lubię, ale nikt mi nie wmówi, że ten film to "arcydzieło", bez obrazy moi drodzy, ale chodzić trzy razy na coś takiego? Po półtorej godzinie miałam już dość drewnianych dialogów, równie drewnianego aktorstwa i po prostu wielkich NUDÓW i złego filmu. Widzę kontekst historyczny, aluzje do ówczesnych bohaterów komiksowych i generalnie klimat... ale to filmidło jest po prostu złe i obraża całą konwencję. Już Batman Burtona miał więcej klasy, niż ta rubikopochodna ambitna papka.
I to sie nazywa kulturalna krytyka. Odnośnie kontekstu hist. i licznych nawiązań polecam ci 3 pierwsze linki z poniższego tematu mojego autorstwa:
http://www.filmweb.pl/topic/1122220/Rzecz+o+muzyce+(SPOILER+ALERT+!!!).html
pozdrawiam