To smutny paradoks, że technika, która umożliwiła przeniesienie na ekran praktycznie każdej wizji reżysera, jednocześnie tak bardzo zubożyła dzisiejszą kinematografię. Obecnie liczy się tylko i wyłącznie tanie efekciarstwo, a wartości w tym tyle co w radiu z i liście przebojów rmf fm. Porównując do tego rozmach kina takiego jak Spartakus czy właśnie Waterloo. Wow! Czapki z głów!
Co się zaś tyczy postaci. Filmowy Wellington - świetny. Znakomity, honorowy dowódca z trafnymi spotrzeżeniami dużą dozą dystansu do siebie, realnie oceniający sytuację, zdający sobie sprawę ze wszystkich zalet jak i słabości przeciwnika - tak w moim odczuciu został przedstawiony. Zupełne przeciwieństwo Napoleona, przeświadczonego o swoim absolutnym geniuszu, wiecznie napuszonego i co rusz uciekającego w niepotrzebnie wzniosłe przemowy. No cóż, jak to każdy nawiedzony tyran, nie wyróżniający się specjalnie na tle innych jemu podobnych.
Twierdzenie, że Napoleon był postacią pozytywną to jakaś umysłowa aberracja. Nieprzypadkowo Orwell nazwał jego imieniem jednego z głównym świńskich bohaterów swojej politycznej satyry. Jakże trafnej. Ale to tylko mała dygresja na koniec.
Film pierwszej klasy.
to,ze Orwell nazwal swinskiego bohatera imieniem Napoleona to nic nie znaczy wszak Orwell tez byl Anglikiem a Anglicy nie lubili raczej Napoleona ( zreszta nie ma sie co im dziwic ), Napoleon swiety nie byl ( to co robil w Hiszpanii chwaly mu nie przysporzylo z pewnoscia ) ale z drugiej strony sprzeciwiam sie robieniu z faceta pierwowzoru Stalina czy Hitlera bo to naprawde nie ta materia, Napoleon byl wizjonerem ( w koncu jego wizja sie rozsypala ale to inna sprawa ) , Stalin i Hitler to zbrodniarze
Pewnie tak, choćby tylko po to aby się tym filmem zaznajomić. Ale jakoś nigdy nie byłem fanem Charltona Hestona : ). Jeśli dobrze pamiętam, to jak dla mnie trochę za dużo było w tym filmie "Hollywoodu", dość trafnie przedstawionego np. w filmie "Ave Cezar" z 2016 roku.
Troji nie widziałem. Mohikanin, z tego co pamiętam, to typowe kino historyczne i melodramat w jednym, ze wszystkimi cechami jakie charakteryzowały tego typu filmy z lat 90. Brakowało w nim chyba tylko jakiejś ballady Bryana Adamsa aby w pełni podkreślić czar tamtego okresu ; ). Ale ma też sporo plusów, więc chyba warto.
Troja to dobre połączenie typowego, hollywodzkiego widowiska ze starymi dziełami historycznymi, dużo kostiumów, realizmu i scenografii, mało CGI. Za to Waterloo mimo, że wygląda imponująco to nie porywa.
Przeze mnie z całą pewnością nie była ona doceniona, ponieważ wynudziłem się podczas seansu kinowego jak mało kiedy ; ). Choć minęło tyle lat, pamiętam tę premierę bardzo dobrze, więc w sumie może to i dobrze - takie utrwalone wspomnienie również posiada swoją wartość.
Niesamowite, że film na który wydano tyle kasy, rekwizytów, statystów, gdzie starano się odwzorować historię i wielkie bitwy, jest nudny :).
Są ludzie, dla których nudny jest np. Tytus Andronikus. Ale czy dla samego Tytusa może coś z tego wynikać lub czy zmienia go to w jakikolwiek sposób?
Sądzisz, że powstali 60 lat temu Krzyżacy byli dużo bogatsi i bardziej wartościowi od dzisiejszej kinematografii? Swego czasu znał ten film każdy z 32 mln Polaków, ale to późniejsze kino stało się bardziej szanowane.
Zdecydowanie nie sądzę tak o filmie "Krzyżacy", ponieważ nie darzę go jakimś wielkim uznaniem, ani nawet specjalnym sentymentem, ale już powstały w tym samym roku "Spartakus" to dzieło absolutnie kompletne, które nie zestarzało się w ani jednym aspekcie sztuki filmowej. Tego typu filmy są równie wybitne w momencie premiery, co 50, 100 czy dwieście lat później. Rzeczy kompletne, a więc przygotowane z pietyzmem, poświęceniem ogromnej ilości czasu i pracy, popartej wybitnymi umiejętnościami oraz wizją twórcy, nie starzeją się, niezależnie od tego jakimi środkami dysponowano w momencie ich tworzenia, ponieważ zawsze można dobrać takie środki oraz dostępne w danej technologicznej epoce instrumenty , aby takie właśnie dzieło stworzyć. Tyczy się to wszystkiego - czy to muzyki, kina, czy chociażby gier komputerowych (są doskonałe i kompletne gry komputerowe z pierwszej połowy lat 90, które również się nie zestarzały).
Przeciwieństwem tego jest sytuacja, w której twórca dysponuje wszelkimi możliwymi środkami, niewyobrażalnymi jeszcze kilkanaście lat temu, ale nie posiada umiejętności, wiedzy, ani nawet chęci wykonania ogromu pracy, tylko robi wszystko "na odp#%@dol". Krzyżaków lokuję gdzieś pośrodku tych obu przeciwnych do siebie sytuacji, ale moim zdaniem ten film z całą pewnością nie należy do wybitnych.
Nie da się ukryć, że jest to prawdą, aczkolwiek dzieło może wypaść negatywnie nawet po długiej pracy nad nim. Umiejętności też można kwestionować, wiadomo, że chociażby "Lśnienie" czy "Spartakusa" zrealizowano na najwyższym poziomie, jednak wciąż można im zarzucać to i owo.
Dobry przykład to "Indiana Jones". Włożono w niego wysiłek, świetną obsadę, dbałość o każdy aspekt ale nie jest to kino wielkich ambicji, a prosty, rozrywkowy film nastawiony na akcję.
Wciąż można pie#%@lić różne głupoty i nic pożytecznego nie będzie z tego wynikać, prawda? : ).
Zależy od punktu widzenia. To co wydaje się głupie z początku, może być mądre. Myślenie w ten sposób przyniosło niejeden sukces lub zmieniło bieg historii.
Tak, to wyjątkowo dziwne. Doprawdy. Nie inaczej. Zapomniałbym o niej niemal kompletnie gdyby nie ten wątek.
Obecnie kino pokroju "Spartakusa" mimo wszystko nie uchodzi za znane ani ikoniczne dla sztuki filmowej. To wyrafinowane dzieło ma już niestety wąskie grono fanów.
To niemal zupełnie jak użytkownik Radosław_1917 i jego wąskie grono przyjaciół : )
Wybacz, goodfiles26, byłem tylko ciekaw jakie podobne filmy polecasz, które są warte uwagi i odpowiedziałeś :) także pozdrawiam i to już tyle z mojej strony.
Powstał też polski "Faraon" z 1965 r. Unikalna i epicka produkcja z wielkim rozmachem, ambitnym scenariuszem i aktorami. Czy można ją stawić na równi ze "Spartakusem"?
Ale odpowiedzą może być "krótka", "zwięzła" lub inna będąca określeniem jej samej. Wydawało mi się, że powinieneś poradzić sobie z tym bez większego problemu.