Po obejrzeniu "Carandiru" nie mogłem przepuścić okazji do obejrzenia tego dokumentu, którego akcja rozgrywa się w tym samym więzieniu. Film powstał na bazie materiału nakręconego przez filmowców i więźniów w ramach kursu kręcenia filmów wideo, jaki odbył się w Carandiru. Dzięki temu możemy przyjrzeć się bliżej życiu w największym więzieniu Ameryki Łacińskiej w ostatnich miesiącach jego istnienia. Poznajemy niemalże wszystkie etapy więziennego życia: od przybycia, poprzez pracę, legalne i mniej legalne rozrywki, problemy aż po śmierć i tęsknotę za wolnością.
I choć obrazy te mówią wiele o więźniach, na pytanie czy mówią prawdę, pozostaje raczej odpowiedzieć nie. Wiele elementów życia więziennego zostało pominiętych lub jest tylko sygnalizowanych. Więźniowie z różnych względów nie odkryją się przed kamerą, więc to co widzimy to tylko poza. A jednak wiele ze scen jest przejmujących, są i sceny wzruszające i zabawne.
Zadziwiające jest to, że pomimo tak wielu różnic, więźniowie brazylijscy i polscy wcale tak bardzo się od siebie nie różnią.
Ten dokument to pouczające doświadczenie... jednak jedynie na tym samym poziomie, co pouczające są dokumenty o zwierzętach na Animal Planet. Trochę szkoda. Jednak chyba więcej nie można się było spodziewać.