Najbardziej zdziwił mnie tytuł. Wielki napad? Nie wiem jak było w rzeczywistości, ale przedstawione na ekranie wydarzenia po prostu nudzą. Słabe aktorstwo, brak napięcia i jakichkolwiek emocji związanych z napadem na bank. Poważne niedobory reżyserskiej pomysłowości sprawiły, że nie ujrzymy dokładnych przygotowań do skoku, skrupulatnego podziału ról i obmyślania planu, zbierania informacji itp. Wszystko wygląda jakby było kreślone na kolanie. Akcja wlecze się niemiłosiernie, portrety bohaterów są głębokie jak kałuża. Sama scena napadu jest jedną z najgorszych jakie widziałem w kinie. Tylko dla najbardziej zagorzałych fanów McQueena (który i tak nie wybija się ponad ogólną przeciętność produkcji).