Nieistotne...Dlaczego nie wzięli innej aktorki? Gwyneth psuje cały film...ale może tylko ja mam takie odczucia? Po prostu nie uważam jej za piękność. Aktorka grająca młodą Estellę jest PRZEŚLICZNA. Tyle moich wypocin, chciałam się podzielić :)
Zdecydowanie zgadzam się z Twoją opinią. Gwyneth nie pasuje do tej roli. Mimo to ten film jest wyjątkowy, czarujący, właśnie południe Stanów, to niesamowite nasycenie kolorów, atmosfera... Jeden z najwspanialszych kawałków Chrisa Cornella znalazł się na soundtracku do tego obrazu. Pozdrawiam.
jeśli wolno mi wyrazić swoje odmienne zdanie, to nie wyobrażam sobie tego filmu bez Gwyneth Paltrow. jest dobra, choć może rzeczywiście najbardziej jako obiekt do tych zdumiewających portretów. kocham Francesco Clemente - autora obrazów! również pozdrawiam
ZGADZAM SIĘ w zupełności! Gwyneth strasznie mnie irytowała w tym filmie, gdyby nie ona napewno byłby lepszy...
Zastanawiam się tak i pozwolę sobie spytać Ciebie Vivien, czy Twoja irytacja wynikała z samej Gwyneth i jej gry aktorskiej czy może była po prostu wynikiem tego, że miała ona perfidną rolę. Bo może nie podoba Ci się Estella, którą grała, a nie sama Gwyneth? A może ja się uparłam żeby jej bronić? ;D
Mi tam Paltrow nie przeszkadzała, nie zawsze była superseksowna w tym filmie, ale powiedzmy "słodka" i wodzicielska i chyba o to chodziło. A samo "Wielkie nadzieje" to bardzp sympatyczny film.
Najbardziej mi nie pasowała Paltrow (w tym filmie na pewno). Nie uważam, że jest zła aktorką, ale we wszystkich rolach, w jakich ją widziałam, wypada podobnie - zimno i ponuro (nawet w komediach). Ethana ogólnie nie lubię jako aktora, chociaż ta jego rola nie była jeszcze najgorsza. Zawsze gra on skrzywdzonego przez los lub ofiarę losu (ewentualnie psychopatę). Najlepiej chyba wypadła Anne Bancroft.
Zdecydowanie zruinowała ten film, jest taka sztuczna. Co gorsza, Ethan też cały czas sprawiał wrażenie okropnie nienaturalnego, co mnie zaskoczyło. Ani pięknie, ani wzruszająco, ani zabawnie, ani z klasą. Jeden De Niro podreperował sprawę. Takie moje zdanie i nikt go nie zmieni, nie będę się doszukiwać czegoś, czego tam nie ma.
Gwyneth gra zimną, trochę sztuczną, czasem ponurą pannę, ale właśnie taka ma być Estella, bo takie są kobiety dla których mężczyźni tracą głowę. Poza tym jest piękna, eteryczna i delikatna, nie wiem jak można tego nie dostrzegać. Film jest świetny , muzyka przecudowna zwłaszcza Life In Mono.
Też myślę że ona tam nie pasowała. Nie jest zbyt piękna. Ale standardy amerykańskie są inne.