Po przeczytaniu powieści, film może nieco rozczarować. Pominięto w nim kilka wątków, kilkoro
bohaterów. Zaledwie parę kreacji aktorskich w miarę trafnie odzwierciedliło charakter postaci,
między innymi miss Havisham, Magwitcha, Joe, Herberta. Zdecydowanym minusem jest zupełnie
nieudźwignięta przez Jeremy`ego Irvine`a rola Pipa. Mam wrażenie, że bez znajomości książki film
może wydawać się chaotyczny, jakby po udanym początku zaczęto nagle gonić bohaterów i ich
losy.
mimo iż książki nie czytałem (a poważnie się nad tym zastanawiam) i moja opinia nt. odzwierciedlenia jest jedynie oparta na poprzedniej adaptacji z Ethanem Hawkiem to muszę się zgodzić. Nawet względem poprzedniego filmu fabuła wydaje się omijać dużo rzeczy a wszystkie wydarzenia mają wyjątkowo szybki obrót. Tak jakby nie starczyło im czasu upchnąć tego w 2 godzinach przez co wszystko musiało być takie... płytkie. Nie jest to zły film, po prostu chcieli zbyt dobrze i wyszło im jak polskiej reprezentacji w piłkę nożną. ;)
Porównując te dwie produkcje, nie można powiedzieć, że tutaj zostało coś pominięte. W ogóle porównywanie tych filmów okrawa na groteskę. Filmowa adaptacja z Ethanem Hawkiem zupełnie różni się od powieści Dickensa i ma z książką niewiele wspólnego. Według mnie film jest dość dobrze zrobiony i są w nim zawarte najistotniejsze wątki. Oczywiście, akcja dzieje się bardzo szybko, ale nie da się w 2. godzinnym filmie "upchnąć" wszystkiego. Można tylko ubolewać nad tym, że autorzy nie zdecydowali się na produkcję serialu. Wtedy byłby czas na rozbudowę wątków pobocznych...