Temu filmowi bliżej do kina porno spod znaku FETYSZ niż do kina erotycznego w Freudem w godle. Ktoś, kto chce tu dostrzec (jak recenzent Pietrzyk) poważne kino z pretensjami do zaangażowania intelektu i empatii, powinien pilnie poszukać adresu dobrego terapeuty, najlepiej seksualnego. Film opowiada o rodzince całkowicie pozbawionej hamulców, takiej luzackiej, do której tęsknią "wykształceni z dużych miast". Zero myślenia, zero refleksji, uczucia na poziomie podstawowym, wyższych nie stwierdzono; ot żyją, jakoś tam pracują, coś tam kombinują, ale najważniejsze dla nich - sprecyzuję teraz: mamy i taty - są działania, które tak rajcują wczesne nastolatki, a mianowicie tata prowadzi rozbudowane życie seksualne, mama zmienia religie, więc swoją wiarę, jak rękawiczki. Oczywiście, że z takiego związku rzadko wychodzi się normalnym, a przecież mówimy o związku (zakończonym co prawda rozwodem) heteroseksualnym. Można tylko wyobrazić sobie wychowanie dzieci w innych.
Robota filmowa jest równie mętna - mętnością kloaczną - jak treść. W sumie słaby film, który chce prowokować, a ociera się o kicz. Najśmieszniejsze w tej - jak chcą poniektórzy - komedii jest to, że w ogóle nie jest śmieszna. Film trywialny. Będzie zapomniany raz dwa.