Obejrzałam w sobotę na cda bo stwierdziłam, że nie bede wydawać pieniędzy na coś co wydaje mi sie mało
ciekawe. No cóż mogę powiedzieć, że film "Wilgotne miejsca" do moich ulubionych nie nalezy, ale jest
całkiem fajny :) Na kilku scenach sie uśmiałam, kilka mnie obrzydziło (zwłaszcza wymiana tamponami i to
"naznaczanie" sie krwią brr). Ogólnie to myślałam, że film troche inaczej sie skonczy, ale takie zakoczenie też
moze byc :D Podobała mi się jej zawziętość, żeby połączyć rodziców i za każdym razem prosiła Robina zeby
do nich dzwonił.
Oceniam na 8 C: