Marlen Kruse (Corina) bardzo mi kogoś przypomina. Chyba jakąś znaną i amerykańską aktorkę.
Wiecie kto to może być?
Allie Grant jest podobna, ale raczej nie jest znana.
http://www.filmweb.pl/person/Allie+Grant-397660
Ano tak. "Ujdzie" film, w którym:
- kobiety wymieniają się zużytymi tamponami, które potem wyjmują szczypcami (hahaha), mazają się jeszcze tą krwią po twarzy
- faceci spuszczający się na pizze, dostarczając ją potem do klientek
- czyszczenie swoimi narządami brudnych miejskich kibli
- niezawodny sposób na faceta: nie mycie się lub wcieranie śluzu w szyję, by poczuł zapach
A oczywiście Srpski film ma 1, bo jest tam seks na noworodku. Serio???
Już ja wiem, o jakich kobietach marzysz. O takich z wrażliwym małym języczkiem ;D
No chyba jednak wymienianie się tamponami i mazanie barw wojennych na twarzy krwią jest bardziej strawne niż gwałt noworodka albo seks ojca z dziesięcioletnim synem? "Srpski film" jest tak chory, że każdego, kto dał temu "dziełu" więcej niż dwa na dziesięć, powinno się wysłać na obserwację do szpitala psychiatrycznego. A twórcom tego filmopodobnego tworu, ze Spasojeviciem na czele, należy jak najszybciej zrobić lobotomię, zanim nakręci coś podobnego. :P
Po prostu jesteś typowym facetem. Nie ważne jest to, że "dzieło" WM jest żałosną, perwersyjną, nierealną, gimnazjalną opowiastką, składającą się z odchodów, krwi i śluzu. Ważne, że jakoś cię ona urzekła, urzekła twojego Pana P. ;*
A tak serio, to delikatny jesteś. Martyrs, składające się z samej przemocy; film, któremu dałeś jeszcze wyższą ocenę, to psychiczne i fizyczne znęcanie się nad młodą kobietą, brutalne obchodzenie się przez lwią część filmu, że aż serce pęka i człowiek po filmie jest tak sponiewierany, jakby z wojny wrócił. Srpski film, ze sceną z noworodkiem, której nie widać na ekranie, jest dużo mniejszym ładunkiem emocjonalnym od Martyrs. Martyrs to rewia dosłownej przemocy, która w ekshibicjonistyczny sposób do nas dociera i drażni naszą wrażliwość, poniewierając psychikę do apogeum.
Wpojono tobie: to tabu, to najgorsze, to mały człowiek. A już jesteś przyzwyczajony do dewastowania na ekranie dorosłych i świadomych swojego cierpienia ludzi. Jesteś albo w pełni świadomy swojej niekonsekwencji, albo nie w pełni. Może i nawet ci się podobał ten film, jednak skoro to jest tak piętnowane, skoro nauczyłeś się unikania, (co nie trudne, gdyż takich filmów się nie tworzy), mówienia "nie" dla czegokolwiek, co bazuje na takich pomysłach, skreślając nawet te mniej dobijające, mniej agresywne i niszczące psychikę filmy, a lubiąc bardziej zboczone, w których 50% filmu to bicie, głodowanie, znęcanie się nad biedną kobietą widząc jej cierpienie - to trochę sobie przeczy.
Martys nie jest dla ciebie bardziej znośny. Lubisz Martys. Czyli lubisz gdy twoja psycha legnie w gruzach przez nadmiar niszczących emocji, tylko że wywieranych przez inne czynności, bardziej "zwyczajne", i akceptowane w "dziełach"...tzn dziełach.
W sumie właśnie gdyby nie te perwersyjne ohydztwa typu smyranie się pooperacyjnymi fragmentami wyciętego ciała, wycieranie się o deskę klozetową, czy pizza ze szpinakiem (blee...), to dałbym zapewne wyższą ocenę.
Nie jestem delikatny, tylko wrażliwy. Wrażliwy na piękno i ludzkie cierpienie, zwłaszcza istot bezbronnych, a właśnie taki jest człowiek, który jeszcze nie wyszedł z łona matki. Z całego Twojego posta mogę się zgodzić tylko z jednym, że "dewastowanie na ekranie dorosłych" jest bardziej strawne, co jest naturalne. Bardziej dotyka nas cierpienie i krzywda niewinnego dziecka, które nie może się bronić.
Brutalność w kinie mi zupełnie nie przeszkadza, jeżeli jest umiejętnie, zasadnie i ze smakiem użyta. Nie przypominam sobie, bym negował wartość jakiegokolwiek filmu ze względu na brutalne sceny, a samego "Martyrs' nie pamiętam prawie w ogóle - zbyt wiele lat minęło od seansu. Skoro nie zapamiętałem, nie mógł nieść ze sobą aż tak dużego "ładunku emocjonalnego", o którym rzeczesz.
W "Srpskim filmie", którego tak zaciekle bronisz, ta brutalność ma chore zabarwienie, są za to sceny popaprane, które mogły się zrodzić jedynie w pedofilskim umyśle, i które miały za cel wywołanie skandalu i zyskanie rozgłosu. To właśnie scena z noworodkiem poniewiera psychikę normalnego kinomana i nie pozwala długo dojść do siebie, a nie perwersyjna, niemiecka opowiastka o nastolatce, odreagowującej rozstanie rodziców.
Czasem nie wiem, czy to te filmy tak skrzywiły Ci psychikę, czy po prostu trollujesz.
No cóż, trochę trolluję, ale prawda taka, nie rozumiem jak Martyrs, w którym jest tyle przemocy na kobiecie - w pełni dosłownej przemocy - już jest ok, jeszcze piszesz, że nie pamiętasz filmu. Ja pamiętam i jeden i drugi dobrze, obydwa są mocne i mocno wbiły mi się do głowy. Ale oczywiście to ja jestem mniej wrażliwa. Tutaj nie chodzi o bronienie czegokolwiek, tylko o uzasadnienie. Tak sugestywna przemoc w Martysie nie jest normalna w filmach. No przynajmniej ja nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałam. I tak, bardzo mnie to ruszyło, zwłaszcza, że było cholernie realistyczne i widać było jej ból. A to, że sama jestem kobietą, to może też bardziej na mnie wpłynęło z tego powodu. Było mi jej szkoda i taki tam stosunek jak wielu ludzi: "chciałabym jej pomóc" jakoś ochronić przed tym.
Srpski film chciaż naładowany pedofilią, to już w inny sposób, bardziej działający na wyobraźnie. Rozpamiętujesz scenę gwałtu na noworodku, w którym nic nie było widać, było słychać płacz dziecka. Dużo większym szokiem i zaskoczeniem, który przeżyłam była scena z jego synem, 10-latkiem, ale to też uczucia, bardziej spotęgowane zaskoczeniem. Ja nie jestem taka. Mnie dzieci nie poruszają bardziej niż dorośli ludzie. Gwałt na dziecku jest gorszy, niż na kobiecie, ale generalnie ból dziecka nie porusza mnie bardziej. Ja nie jestem wybiórcza. Nie lubię być świadoma bólu. Czy osoby dorosłej, czy dziecka, zwierzęcia. Lubisz (bo nie tolerujesz) film zbudowany na pomyśle katowania w bestialski sposób kobietę, a potępiasz film o pedoporno, aczkolwiek był to mniej sugestywny obraz. Różnimy się po prostu postrzeganiem tego.
No cóż. To nie ja wyznaję zasadę: niech kobietę torturują w filmie na wszelkie sposoby, byle była gdzieś pomiędzy jakaś fabuła. Natomiast gwałt na dziecku to już jest be i do pieca z takim filmem.
Tutaj można się rozpisać też na temat tej "niewinności" dzieci. Bo skoro są małe, nie mogą się bronić to nam jest ich szkoda. A to ciekawe. A to kobiety rozumiem już nie szkoda, bo może stać się cud i jakimś trafem może uciec, chociaż jest świadoma bardziej od dziecka tego, co się z nią dzieje, tego ile to jeszcze może trwać, tego że może umrzeć, jak może umrzeć, umarła ze strachu już kilkakrotnie i wie, że straciła przypuszczalnie wszystko, swoich bliskich, swoje życie. Jednak dziecka bardziej szkoda, bo jest niewinne...
Ja zdaje sobie sprawę, jak okropny jest gwałt na dziecku, na noworodku. Podczas takiego gwałtu to przeciez można rozerwać dziecko na pół. Jednak wcale nie twierdzę, że jest to gorsze od tortur na tej kobiecie, która okropnie to przeżywała i fizycznie i psychicznie (nawet oberwali ją ze skóry na końcu filmu).
To takie powtarzanie, że dziecko jest niewinne i nie może się bronić. A przecież często ofiara dorosła też nie może. Czujesz, że chciałbyś takie dziecko chronić, ale już w stosunku do kobiety nie odczuwasz tego. Dziwne to jest. Albo się jest za chorą przemocą w filmach, albo jest się przeciw.
Poza tym, tutaj chodzi o jedną rzecz. O brutalność przekazu. W obu filmach jest to inaczej przedstawione i to mi się rozchodzi.
No cóż, ja również takiej zasady nie wyznaję. Dokonujesz nadinterpretacji mojej wypowiedzi i postrzegasz wyłącznie świat w dwóch odcieniach: białym i czarnym. To, że krzywda dziecka bardziej poniewiera mą psychiką nie oznacza, że krzywda wobec kobiet w filmach mnie zupełnie nie wzrusza ("to kobiety rozumiem już nie szkoda"). Jest wiele odcieni szarości między bielą a czernią. Tak samo film filmowi nierówny, są takie, które epatują bezsensowną przemocą jak "I Spit on Your Grave" i całe okrucieństwo jest celem samym w sobie, chodzi o pokazanie wymyślnych tortur, a są takie w których jest ono jedynie drogą do celu, jak w pierwszej części "Piły".
Nie robiłabym tego, gdybyś nie kategoryzował ludzi na podstawie ocen dwóch filmów, które są mimo wszystko do siebie podobne pod względem dawki przemocy. W Martyrs oczywiście spora grupa ludzi doszukuje się w nim wieeeelkiej głębi, stąd wyszła ocena, a przy Srpskim filmie podobne komentarze do Twojego, bo skoro inny temat, tak kontrowersyjny i niespotykany, to już nie jest tolerowany. Ja nawet Twój film koreański, któremu dałeś 8 "W Pogoni", oceniłam bodajże na 2-3, bo był jałową historią opartą na sadystycznej przemocy, z brakami logicznymi w scenariuszu.
Zwróć uwagę, że się w tym temacie zwróciłam do Ciebie żartując, mój komentarz był sympatycznie zaczepny, a Ty odpowiedziałeś:
"Srpski film" jest tak chory, że każdego, kto dał temu "dziełu" więcej niż dwa na dziesięć, powinno się wysłać na obserwację do szpitala psychiatrycznego. A twórcom tego filmopodobnego tworu, ze Spasojeviciem na czele, należy jak najszybciej zrobić lobotomię, zanim nakręci coś podobnego."
Potem dodałeś:
"Czasem nie wiem, czy to te filmy tak skrzywiły Ci psychikę, czy po prostu trollujesz"
Odniosłeś się w obydwu wypowiedziach do mnie, a nieładnie jest tak klasyfikować ludzi, w tak subiektywny sposób wyznaczając granice. To tak jakby być fanem emetofilii a gardzić filmami związanymi ze scatingiem, "bo to chore", "nie na moją wrażliwość, a ci, którzy to lubią są nienormalni".
Od dawna nie oglądam tak gównianych filmów, więc mogłabym robić Tobie wyrzuty za to, jakie filmy lubisz i w jakim stanie jest Twoja psychika. A jakoś nie przyczepiam ci łatek, a sam robisz to po raz kolejny, bo nie jest to nasza pierwsza rozmowa na ten temat.
No pewnie, że ów temat jest przeze mnie nietolerowany. Nie oczekuj bym aprobował akty pedofilii. Gdyby "W pogoni" gwałcili noworodki dla taniej sensacji by o filmie było głośno, i sam film nie miałby żadnej wartości, to też dałbym jedynkę. Tymczasem Hong-jin Na stworzył bardzo dobry mroczny thriller, a że jest mocny, to już jest specyfiką koreańskiego kina ("Bedevilled", "Ujrzałem diabła", trylogia zemsty Chan-wook Parka, albo poważany Ki-duk Kim, zwłaszcza "Pieta" i "Suchwiin bulmyeong"), brutalności tamtejszej policji (patrz: "Zagadka zbrodni") i innej kultury. Na błędy logiczne można przymknąć oko, bo jest klimat i napięcie do ostatnich minut. Sadyzmu tam nie dostrzegam. Sadystyczny to jest może "Tytus Andronikus" Julie Taymor, ale i tak jest to rewelacyjne kino, bo obok sadyzmu idzie treść, która ów sadyzm tłumaczy, i która jest opowiedziana w hipnotyzujący sposób. W "Srpskim filmie" nie ma nic oprócz skandalizujących scen. To miałki produkt filmopodobny, który nie wiadomo dlaczego otaczasz kultem.
Przepraszam Szanowną Panią za moje uszczypliwe komentarze.
Martyrs to połowa filmu z torturami i na nich się opiera film, bo taki był w końcu zamyśł twórców, na co sam tytuł wskazuje. Dla mnie ten koreański film to gniot, a sceny mordowania z młotkiem, czy morderstwo ostatnie tej kobiety mają styl Hostelu. Ten film ma klimat snuffa. Sadyzm tam jest, ale widocznie strawny dla Ciebie. Już nie pierwszy raz mi piszesz te "uszczypliwe" komentarze, zatem nie obrażaj się, że Tobie serwuję takie same. Ty nie tolerujesz pedofilii, ja nie toleruje wszelkich tanich filmów, które tutaj wymieniliśmy. I nie pisz proszę o tym, co niby wychwalam i otaczam kultem, bo jak już napisałam "od dawna nie oglądam gównianych filmów" - zrytych w takim stopniu. A wszystkie powyższe się kwalifikują. "W Pogoni" mógłby być strawny, gdyby miał jakiś ciekawy scenariusz z jakimś pomysłem. No moim zdaniem go nie ma, ale widocznie się różnimy nie tylko podejściem do sadyzmu.
I tak dobrze, że sobie to wyjaśniliśmy, bo chciałam sobie pogadać, księżniczko, bez fochów i plis o diskreszen.
Dokończymy tę dyskusję kiedy odświeżę sobie "Martyrs".
Jeszcze nigdy w życiu się nie fochałem, młoda damo, a o dyskrecję bądź spokojna. ;)