Dlaczego matka Helen nie "zginęła" w kościele przez narzędzia robotnika? Reżyser uznał ten pomysł
za zbyt mocny i bezpośredni atak w katolicyzm ? Ja odniosłam takie wrażenie, a Wy? Może tak
Helen tak sobie wymarzyła śmierć matki.... i zostało to pokazane między wierszami dla dociekliwych
widzów?
Zginięcie od narzędzi w kościele to też poniekąd śmierć niespodziewana. Wydaje mi się, że ta scena ma trochę głębsze przesłanie....
Tego,że śmierć została przesunięta w czasie dla zaskoczenia, można się w sumie od razu domyśleć. Nie mogę się pozbyć wrażenia, że ten moment w filmie miał jeszcze inne znaczenie....
bo to było nawiązanie do Amelii i właśnie żart, że myślisz, że zginie jak ta w Amci przy kościele, a tu niespodzianka i BUM - auto
Nie pamiętam zakończenia Amelii, dziękuję za wyjaśnienie :) Te narzędzia właśnie w kościele wydawały mi się zbyt widoczne........... Już wiem dlaczego. Dzięki wielkie jeszcze raz. Strasznie to za mną chodziło... :)
Też na początku mnie to zastanawia, ale to według mnie to była tylko wyobraźnia Helen. Nie dogadywały się wcale, były całkiem inne. Matka chciała na siłę zmienić H. na swój wzór. W dodatku obwiniała matkę za rozwód, bo z ojcem miała dobre relacje. Przynajmniej ja to tak odebrałam.
Nie zgodzę się z tym, ze miała dobre relacje z ojcem. Atlas ślimaków i czerwony balonik pokazują że te relacje praktycznie nie istnieją. Co do śmierci matki pewnie masz racje - to było tylko w wyobraźni Helen. Dziwne, że wcześniej nie przyszło mi to do głowy.
Zapomniałam o tym atlasie. Użyłam chyba złych słów. Chodziło mi o to, że między nią a ojcem było lepiej niż w przypadku matki. Jednak w obydwóch przypadkach trudno mówić, żeby te relacje były dobre. Można powiedzieć , że w pierwszym z nich były JAKIEŚ relacje w drugim nie było ich wcale. Ja to tak odebrałam. Ten film jest tak dziwny, że mi również go trudno zinterpretować. W każdym przypadku staram się przemyśleć przedstawioną historię... jest łatwiej wyrobić sobie opinie.
Relacje z ojcem jakieś są ale bardzo słabe i byle jakie. Oboje są dla Siebie jak kula u nogi. W szpitalu to widać. A Hellen kocha swoją matkę ale zwyczajnie też się z nią nie dogaduje i mocno ją denerwuje. Dlatego chce żeby zniknęła czasem. Nie umarła ale czasem zniknęła. Narzędzia jej nie zabiły ale mimo to i tak auto ją przejechało. To wyobraźnia Hellen. Zniknij matko bo mnie denerwujesz. Tu też pokazane jest co dla matki jest ważniejsze. Czystość bielizny i co kto o niej powie i jak ją oceni czemu hellen ciągle jakby się przeciwstawia i daje dowód swoim różnym zachowaniem. Nie myciem się czy wycieraniem deski tyłkiem Potem jednak są już razem i próbują się dogadywać. Wiele dzieci z mamami tak ma no nie? :) Tak ja to widzę.
Bo to były właśnie myśli Helen brzmiące " nawet jakby umierała, to najważniejsze dla niej dobrze wyglądać"
Nie oglądałem jeszcze Amelii, a li mi sie skojarzyło z ostatnią częścią Oszukać przeznaczenie. Niby uniknęli śmierci ale na koniec i tak ciężarówka ich dorwała ;)
jak dla mnie własnie godzi w katoli ta scena,najpierw narzedzia nie spadające na łeb matki,gdzie jest wymowne krotkie ujecie gdy matka sie odwraca z dumną twarzą że to bóg ja chroni a następnie jebs przez smieciarkę,ironia po prostu
Ten film jest w ogóle tak straszliwie poprawny politycznie że idzie się porzygać. Największy przegryw w filmie czyli ta blond grubaska która zachodzi w ciążę jest oczywiście katoliczką, matka głównej bohaterki wybiera "najdziwniejszą" religię, czyli katolicyzm, przez co: płacze na kazaniu papieża, ogląda jakieś po*ebane przedstawienie o Abrahamie (którego przecież nikt normalny nigdy by nie wystawił) i w końcu ginie w żałosny sposób po wyjściu z kościoła. Ciekawe, że nikt nie odważył się zakpić z "mniej dziwnej" religii, jaką jest islam ;) Bohaterka ma budzik w kształcie Mekki i wcale nie uznaje tego za nic dziwnego a jedyny czarny jaki pojawia się w całym filmie jest mega sympatycznym gościem który uczy główną bohaterkę golenia nóg i anusa po czym jej nie bzyka, bo jest "zbyt młoda". Ten film miał chyba rekomendację od samej Merkel ;)