PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=426597}

Wilk z Wall Street

The Wolf of Wall Street
7,7 464 401
ocen
7,7 10 1 464401
8,0 53
oceny krytyków
Wilk z Wall Street
powrót do forum filmu Wilk z Wall Street

Film dostał ode mnie 4 gwiazdki i to tylko za Leosia, bo uważam, że mniejsza liczba byłaby nieporównywalna do jego talentu aktorskiego, i wręcz krzywdząca. Gdyby nie On film oceniałabym na 2, znajomi zachwycali się nad "geniuszem" wilka, włączyłam film i niestety, zdarza mi się to rzadko, nie obejrzałam filmu do końca.
Niby spójna treść, niby fajna fabuła. Jednak niespełna dwie godziny, które poświęciłam, były dla mnie prawdziwą męką.
Nie wiem co było tutaj nie tak.
Nie polecam nikomu.

kondor82

"O gustach jak najbardziej się dyskutuje, jedynie ich się nie krytykuje," Sprawdź znaczenie słowa "dyskusja".

ocenił(a) film na 7
Sigurbjorn

Napisał poprawnie - przymiotniki tworzone od nazw własnych zaczynamy małą literą.

kondor82

"Napisał poprawnie - przymiotniki tworzone od nazw własnych zaczynamy małą literą."
Kolejny amator czytania ze zrozumieniem, czy ta sztuka jest aż tak nieosiągalna dla większości ?

ocenił(a) film na 8
Sigurbjorn

Gruszka? Czy to Ty?

ocenił(a) film na 7
kamilos56

"bo nie możesz mieć o tym pojęcia" - sęk w tym, że akurat na ten temat można mieć pojęcie; wystarczy przeczytać Twoje słowa a dostaniemy pewien obraz tego jak podchodzisz do ludzi o odmiennym zdaniu niż Twoje.

kondor82

Sęk w tym, że nie chodzi o odmienne zadanie, a o zdanie które jest w stanie się bronić. Rozumiem, że ta różnica jest zbyt subtelna dla niektórych.

ocenił(a) film na 7
Gladiator1000

Jeśli porządny, to tylko Polak...

ocenił(a) film na 9
kamilos56

Człowieku, ale ty spinasz i p***dolisz. Gość Ci pisze, że nie pamięta filmu dokładnie, ale mu się podobał. Tyle. O prącie ci idzie?

mmakoosia

Jeśli ktoś nie pamięta dlaczego, to uczciwość i rozsądek podpowiada, żeby nie produkować nadmiernie słów w tym temacie.

ocenił(a) film na 10
kamilos56

Ja pie_dolę, o co tyle zachodu?

ocenił(a) film na 2
anty_czlowiek

No za wiele tych nagród to jednak nie ma.

ocenił(a) film na 4
RustyRyan

Mi pokazuje, że ma ich osiem.

ocenił(a) film na 2
anty_czlowiek

Ale to jednak nagrody aktorskie dla DiCaprio, a o jego roli nie można nic złego powiedzieć, ani film, ani Scorsese, ani Winter nie zostali wyróżnieni.

anty_czlowiek

Być może kobieca percepcja nie potrafi ogarnąć filmów nt. przedsiębiorczości, robieniu kariery, drapieżnego podboju rynku.
Bo kobiet są ukształtowane kulturowo, jako te spokojne, kury domowe (nie nastawione na podbój świata, walkę, a wychowywanie dzieci i opiekę nad ogniskiem).

Gdyby oceny filmów były odrębne dla kobiet to pewnie tego typu dzieła miałby by 1 do max. 2.

Czytałaś może książkę o rożnych sposobach myślenia utrudniających dogadanie się ("Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus". Jeśli nie to polecam, będzie mniej rozczarować nie zrozumieniem).

ocenił(a) film na 4
zjonizowany

Czy ja wiem, czy nie potrafi.
W pewnym sensie to rodzaj stereotypu : kobiety nie lubię filmów o robieniu biznesu, filmów akcji, natomiast mężczyzn nie pociągają komedie romantyczne.
To trochę paradoks, jednak każdy film ma trafić w określoną grupę odbiorców to przecież nakręca marketing.
Myślę, że kobiety wyszły już z łóżka i kuchni i udałoby nam się znaleźć miłośniczki takiego kina.

Ja Tobie książek nie polecę, bo wierzę, że czytasz dobre :)

anty_czlowiek

Czytam póki co głownie (99,9%*) poradniki, a co do samego tematu pieniędzy mam pewne myślę dość oryginalne (warte uwagi spostrzeżenia) jak przebiega edukacja w tym jakże ważnym dla ludzi temacie (poniżej w miarę zwięzły artykuł, zamieszczony w odpowiedzi na czyiś post)

http://www.filmweb.pl/film/Wilk+z+Wall+Street-2013-426597/discussion/Pieni%C4%85 dze+daj%C4%85+wszystko,2620981


*-jednak jeśli jest coś co mnie zainspiruje (i łatwo przerobie sobie na wersję audio
-bo właściwie słucham książek, dzięki posiadaniu wersji elektronicznych przerabiam na audiobooki syntezator-em mowy). Umożliwia mi to pochłanianie wiedzy bez konieczności poświęcania czasu (i psucia oczu). słuchając na mp3 niczym radia (gdzie che i prawie zawsze).

zjonizowany

P.S.
Czy mogę wysłać.. dodać do znajomych (nie mam, jeszcze żadnego "anty-człowieka" wśród nich:)

zjonizowany

Ale brednie. Czasy, które opisujesz skończyły się jakieś 50 lat temu. Kobiety pracują (i jak mają fajną pracę to nie zamienią jej na siedzenie w domu z dziećmi), uczą się, studiują, robią kariery, podróżują, bawią się modą, dbają o siebie, uprawiają sporty - dokładnie tak samo, jak mężczyźni. Jeśli jest inaczej i muszą zrezygnować z własnego życia na rzecz ogniska domowego to tylko dlatego, bo związały się/wpadły z niedorajdami życiowymi, które nie potrafią lub nie chcą nic w domu zrobić (wyprać, ugotować, posprzątać, zająć się dziećmi). Kobiety wtedy ustępują bo na tym, że ojciec jest lewy, cierpią bez ingerencji matki dzieci.

Także jeśli czasami nie potrafisz czegoś zrozumieć to najnormalniej w świecie przyjmij, że może nie wszystko jesteś w stanie pojąć (np. czym jest gust filmowy) bo twoje tłumaczenie płcią lubienia/nie lubienia filmu, jest naprawdę niesamowicie ograniczone i świadczy o problemach z własnym ego (przeświadczenie, że należy się do "lepszej płci" a kobiety są ograniczone umysłowo i nadają się do prostych prac domowych) oraz o niesamowitej ciasnocie umysłowej.

Co do reszty - mój chłopak uwielbia komedie, w tym romantyczne. Ja ich nie znoszę - wolę thrillery, horrory, filmy akcji. Także nie muszę daleko szukać argumentów aby kompletnie się z tobą nie zgodzić.

ocenił(a) film na 8
AlexabezKeksa

Zgadzam się, typowa gadka typu ,,baby do kuchni, płakać przy ,,Modzie na sukces" i co noc tulić męża" jest naprawdę już nudna i używana, moim zdaniem, tylko przez baaardzo nieszczęśliwych mężczyzn, którzy mają jakiś uraz do kobiet (może jakaś dała kosza?:))

Jestem kobietą, film zrobił na mnie wrażenie. Cud? Nie, kochany, inne czasy
Pozdrów babcię

ocenił(a) film na 8
zjonizowany

Co za głupoty...Ja nie lubię komedii romantycznych, uwielbiam za to dobre, sensacyjne kino. Ty musisz żyć mentalnie w latach '50 :(

ocenił(a) film na 4
zjonizowany

"Być może kobieca percepcja nie potrafi ogarnąć filmów nt. przedsiębiorczości, robieniu kariery, drapieżnego podboju rynku."

że coooooo????? :D
hahahahaha :D

To niemożliwe, żebyś pisał to serio!!!!!!
"Kobieca percepcja" !!!!! Chciałam coś odpowiedzieć rzeczowo, ale nie ma sensu. Bo jaki jest sens rozmowy z kimś, kto widzi całą kobiecą część ludzkości jako pozbawiony indywidualności monolit???

ocenił(a) film na 8
anty_czlowiek

Nie wiem za co ma nagrody ale mnie ubawil strasznie. Super

ocenił(a) film na 10
anty_czlowiek

Skoro nie wiesz co było nie tak, to jak możesz wystawiać filmowi negatywną rekomendację i zrażać do niego ludzi? Żeby to robić trzeba napisać chociaż 1 konkretny argument na niekorzyść filmu, jakiś jego "grzech", w przeciwnym wypadku taka krytyka jest po prostu niepoważna.

White_T

Myślę, że jej problem polega na podatności na opinie innych.
Założyła, ze jeśli znajomym się bardzo podobał, to jest dobry.

Jej ocena jest bardziej wynikiem rozczarowania.
Dlaczego się rozczarowała -napisałem wyżej.

W skrócie jako nie rozumiejąca idei filmu kobieta
ma inne oczekiwania od kina, inną wizję życia.

Prawdopodobnie dla niej te sytuacje to abstrakcja
Tak jak by dać komuś kto się na tym nie zna film o życiu ryb.

ocenił(a) film na 8
zjonizowany

Mam takie pytanie, z ciekawości. Skoro przypuszczasz, że części widowni film mógł się nie spodobać z racji płci i faktu, iż kobiety nie rozumieją idei filmów o biznesie, czy dopuszczasz również możliwość, że części mężczyzn mógł się nie spodobać z tego samego powodu?
Mnie się spodobał, tematy biznesowe jak najbardziej mnie interesują, choć wolę kino science-fiction lub stricte akcji. Rozumiem jednak to, że wielu osobom mógł się nie spodobać, ponieważ cała ta historia została rozwleczona jak serial. Można by śmiało taki nakręcić na podstawie tego scenariusza. Skondensowane kino ogląda się znacznie lepiej bez względu na płeć. Pojawiały się tam naprawdę długie, wypełnione dialogiem, który nie musiał tyle trwać, sceny i nie było to potrzebne. Mimo wszystko historia bardzo interesująca.
Pytam, bo po prostu nie podoba mi się odgórne zakładanie, iż kobiecie nie spodoba się film tylko i wyłącznie z racji tego, że jest kobietą. Od dłuższego czasu naprawdę nie ma między preferencjami płciowymi aż takiej różnicy.
A cóż, próba psychologicznej oceny pobudek kierujących daną osobą w konkretnej chwili jest nieco przesadzona. W psychologa można się bawić, kiedy ktoś nas do tego zatrudnia. Na forach takie "włażenie komuś w głowę" może drażnić.

ocenił(a) film na 6
zjonizowany

@zjonizowany, wytykasz kobietom brak zrozumienia dla tematyki filmu, ze względu na płeć, jakbyśmy były ograniczone pod tym względem, sam jednak ograniczasz swoją opinię do stereotypów rodem z lat 50.. Mógłbyś przyjąć do wiadomości, że gusta są różne, niezależnie od płci i nic ona tu nie zmienia. Gdybyś chociaż odrobinę poszerzył swoje horyzonty, może byś zauważył, że kobiety również robią karierę w biznesie, również walczą o pozycję zawodową, potrafią rywalizować i to nie tylko w bitwie na poduszki.

zjonizowany

Myślę że twój problem polega na tym że nie masz dziewczyny, dlatego zanudzasz ludzi głupotami.

kamilos56

Każdy myśli wg. siebie (najczęściej widać schematami).
Nie przyszło ci na myśl, że filozofowanie to moja pasja
(jak i ostatnio, przedsiębiorczość, tematyka sukcesu).

Ale trudno znaleźć na forum zrozumienie dla tak dziwnych i egzotycznych tematów dla tłumu.
(tłum bowiem jest wychowany do życia w schemacie - nie myślenie, a łykanie gotowców z: religii, szkoły, TV, itp. Oraz funkcjonowania jako trybik w machinie systemu -czyli etatu (forma współczesnego niewolnictwa).

zjonizowany

Były dwa wyjścia, albo jesteś po prostu niemądry, albo jesteś niemądry i cierpisz na samotność, wolałem tą drugą opcję, bo jest w nim element ludzki, a zacząłeś bredzić o kobietach, tak jakbyś chciał koleżance czy innym nacisnąć na odcisk, być może wcale nie wierzysz w to co napisałeś, dlatego napisałem że przez samotność zanudzasz ludzi treścią w którą sam nie wierzysz. Jednak jeśli myślisz że to co napisałeś o kobietach, nie jest schematyczne, łykaniem gotowców, ignorancją męskiej części społeczeństwa, no to znowu musisz być niemądry, skoro sam u siebie nie dostrzegasz, prostackiego myślenia, a u innych to i owszem, przy okazji próbujesz mi nieporadnie ubliżyć, że jestem tłumem . :D Po prostu jesteś na tyle niemądry, nawet brakuje ci inteligencji na to, aby to dostrzec i wyhamować wypisywanie idiotyzmów. W jednym z tematów, wykazałem twoją głupotę, wczytaj się uważnie, zastanów się co to maksyma, bo jeśli myślisz że dosłowne rozumienie symboliki, powiedzeń, świadczy o twoim nieschematycznym rozumowaniu, to znaczy jakimś wyjątkowym podejściu, świadczącym o twoich głębokich przemyśleniach, a nie kompletnym niezrozumieniu podstawowych pojęć i ogólnie problemów z myśleniem, to znowu musisz być niemądry, co więcej, zamiast napisać coś z sensem, brniesz w głupotki jeszcze bardziej. Rada na przyszłość, przemyśl głęboko to co chcesz napisać.

kamilos56

Co jak co ale "nie mądrości" nie możesz mi skutecznie zarzucić (LOL)
Wszak FILOZOFIA (czytaj umiłowanie i kontemplowanie) mądrości to moja WIELKA PASJA, w której prześcignąłem już chyba wszystkich moich literackich nauczycieli.

Sam mógłbyś pisać sensowniej. Wypowiadając się w sposób klarowny (robiąc też odstępy, bo jeden zbity blok tekstu ciężko się czyta). Spróbuj przeczytać co sam stworzyłeś zastanawiając się czy mogło by być znacznie prostsze by to strawić!

Nadużywanie zwrotu "Po prostu" jest co najmij prostackie. Tak jak powtarzanie się wiele razy ze zbytkiem "nie mądry" zalatuje głupotą i usiłowaniem, wmówienia czegoś siłą. To taka jak gdyby słowna przemoc (będąca przejawem SŁABOŚCI).

Zarzucanie komuś "idiotyzmów" świadczy tylko o niskim poziomie (i braku merytorycznych argumentów). Tak samo jak szafowanie określeniem "głupota" ;)

Przytoczę jedno zdanie, które nie świadczy o dobrze o jego autorze:
"świadczy o twoim nieschematycznym rozumowaniu, to znaczy jakimś wyjątkowym podejściu, świadczącym o twoich głębokich przemyśleniach, a nie kompletnym niezrozumieniu podstawowych pojęć i ogólnie problemów z myśleniem, to znowu musisz być niemądry, co więcej, zamiast napisać coś z sensem, brniesz w głupotki jeszcze bardziej."

Poza tym budujesz zdania tak rozległe, że aż nie da się ich czytać (zamiast spodziewanych kropek przecinki).

Gdy chcesz coś przekazać napisz to w jednym zdaniu, zamiast snuć skomplikowane teorie.

Twój problem polega na ocenianiu, krytykowaniu innych - po co się wtrąć ?
(czy nie wiesz że JAKĄ MIARĄ OCENIASZ TAKĄ OCENIĄ I CIEBIE;)

zjonizowany

Tak, dwukrotne użycie "po prostu" świadczy o skrajnym nadużyciu, może bardziej boli Cię to, że używam go w stosunku do ciebie. Co znowu wygenerowało stek bzdur, musisz się bardziej postarać jeśli chcesz mi pokazać swoją "wyższość". Wmawianie mi, że próbuje coś komuś na siłę wmówić, nie wyjdzie.(argument to zarzucanie mi czegoś co jest nieprawdą, że coś nadużywam, a obiektywnie patrząc, nie nadużywam) Słowo "niemądry" w tej mojej wypowiedzi, pełniło funkcję środka stylistycznego, oraz miało nadać jej spójności. :P

Czy nie spotkałeś się nigdy z taką konstrukcją, że po argumentach pojawia się określenie bardziej dobitne, oparte o te argumenty ? np "(tu argumenty) także piszesz idiotyzmy". Może nie jest to od razu widoczne, ale jak spędzisz nad tym trochę czasu, to zrozumiesz. Napisałem np że aforyzmu nie odczytuje się dosłownie, nie po to on powstał. :P Zauważyłem że ludzie mają problem z właściwym rozumieniem powiedzeń itd. Próbują uzasadnić nim coś, a niewłaściwie to powiedzenie odczytują, zbyt dosłownie. Np w każdym kłamstwie tkwi jakaś prawda, więc można to odczytać dosłownie że w każdym kłamstwie jest jakaś prawda, a tutaj chodzi o bardziej subtelne znaczenie, gdzie np kłamstwo które w jakimś stopniu będzie opierało sie o prawdę, będzie skuteczniejsze, trudniej będzie je wykryć, więc ludzie kłamiący, z reguły właśnie robią coś takiego, nawet często nieświadomie, kłamią, ale po analizie tego kłamstwa, można dotrzeć do jakieś prawdy. Nie można natomiast rozumieć tego dosłownie że w każdym kłamstwie jest jakaś prawda, bo ktoś np może kłamać z założeniem, że ludzie tak pomyślą, tutaj chodzi mi głównie o media, plotki, np chcemy komuś zaszkodzić, to wymyślamy kompletną bzdurę, ale atrakcyjną, sensacyjną i przekazujemy to dalej, jeśli będzie to odpowiednio atrakcyjne i ciekawe dla innych, to plotka szybko się rozniesie... tak działają media. :P Często bazuje się na jakiś prawdziwych wydarzeniach, ale przedstawia się to w takim świetle, albo tak manipuluje, uwypukla, albo usuwa pewne treści, że wniosek płynie przeciwny do prawdy. :P

kamilos56

Posługiwanie się określeniami typu "stek bzdur" świadczy o próbie zdyskredytowania (działając na emocje podobnie do obrzucania epitetami = BRAK ARGUMENTÓW =)

Nie porównuj mnie do siebie (mnie nic nie boli, bo jestem stabilny emocjonalnie posiadając mocny fundament duchowy - czytaj nie podatny na wpływy, nie przejmujący się opinią innych).
W tej dyskusji jestem bardziej jak maszyna (posługuję się logiką, a nie emocjami).

Nie muszę ani nie zamierzam pokazywać wyższości (bo to nie konkurs, ani nie wyścig /nie mam tu jakiegoś kompleksu/).
Zwyczajnie odpowiadam dość dokładnie jak mam w zwyczaju.

Na co dzień nie obchodzi mnie stylistyka i nikomu nic nie wypominam. Jednak w tym przypadku odniosłem wrażenie, że się czepiasz (nie istotnych szczegółów) więc odbiłem podobnie piłeczkę

W kulturalnym środowisku nie spotykam się z takiego typu konstrukcją. Chamstwa w polityce nie brakuje od dawna (jej nie śledzę) ale domyślam się, że stąd czerpiesz inspiracje. Bo większość dyskusji w mediach to prostackie przepychanki, aż sam nie mógłbym wytrzymać kilku minut współczesnej publicystyki (np. w radiu - bo TV nie oglądam od kilkunastu lat). Brak mi słów aby określić (co dzieje się w mediach) z mej perspektywy. Kiedyś to bywało nieraz jak trujący jad (teraz to chyba jest jak szambo).

Tak być może należę do tych ludzi, którzy odczytują zbyt dosłownie.
Staram się bazować bardziej na logice niż domysłach.. (metafory)

Szczerze pisząc jako relatywista nie przywiązuję wagi do tzw. prawdy, która nie istnieje dla mnie jako taka (a zależy od punktu sytuacji, potrzeby, punktu odniesienia). W co w praktyce oznacza, że wszystko jest względne (dlatego łatwo poruszam się w dyskusjach).

Innymi słowy zawsze da się forsować swoje stanowisko znajdując taki punkt odniesienia aby można było to czymś poprzeć (np. tak działa teologia - podciąga interpretacje pism pod dogmaty, założenia z góry ustalone). Dlatego ludzie mogą się spierać bez końca co obserwuje się w świecie (jednej prawdy uczą religie itp. aby łatwiej było manipulować masami. Działa to na zasadzie - kto pierwszy ten lepszy. Im szybciej zindoktrynujesz kogoś "swoją prawdą" [np. religią lub ideologią świecką] tym będzie odporniejszy na inne prawdy. Gdyż zwyczajnie będzie odrzucał inne wierząc, że istnieje tylko jedna słuszna prawda, którą już posiada (wg. mnie na tej zasadzie religia przetrwała mimo jej niedorzeczności).

Min. z tego powodu dyskusje na forach traktuję bardziej jak rozrywka (zresztą pewnie jak większość osób z nudów). Jak gry.

Uważam, że każdy ma swoją prawdę (postrzega świat, myśli, analizuje. Wciąga wnioski - w sposób indywidualny, w oparciu o wyobrażenia na temat rzeczywistości jakie udało mu się zgromadzić). Mówi się, że ile ludzi tyle opinii.

To co dla jednego oznacza bogactw dla drugiego będzie biedą i odwrotnie. My np. współczujemy dzieciom w Ruandzie, że chodzą bez butów. Ale oni nigdy nie mieli butów i podłogi z piasku to standardy. Więc nawet mogą nie wiedzieć, że są biedni.
To co dla jednego trudne dla innego będzie łatwe.
Co dla jednych miłe dla innych będzie straszne.
Fanatycy religijni uwielbiają chyba bycie ofiarą
(posłuszną "owcą" mającą Pana by wydawał im polecenia).
Choć z nimi rozmawia się w miarę łatwo (znaczy obala mity).

Jednak większość osób dzielą niuanse (dobro/zło, są względne
-wszystko zależy od interpretacji, a ta od mnóstwa czynników).

Podsumowując nie jestem wyznawcą prawdy jako takiej jedynie słusznej informacji o czymś (co jest zawsze umowne i względne np. taka mądrość - czy mierzy się ją w jakiejś skali i jak obliczyć. IQ to nie to, to raczej zdolność posługiwania się umysłem na poziomie logiki - co u mnie wychodzi dużo ponad przeciętną, ale mam znajome, które mieszczą się w elicie najinteligentniejszych osób - 5% populacji i nie zawierzyłem niczego super szczególnego.

Raz miałem okazję dyskutować z godzinę na żywo z gościem o IQ około 160, który sprawnie zbijał wszystkie moje argumenty - jak maszynka:) Po 10-ciu min rozmowy zapytałem go o IQ dziwiąc się (bo jeszcze na kogoś takiego nie trafiłem). To doświadczenie upewniło mnie, że wszystko jest względne i na upartego da się wszystkiemu zaprzeczać (w końcu mamy fizykę kwantową która zmienia naszą wizję świata. Wnioski zeń płynące to min, iż wszystko jest możliwe, a materia nie istnieje będąc jak gdyby złudzeniem).

Więc umiejętność zaprzeczania /udowadniania swej racji/ zależy tylko od kreatywności, elastyczności umysłu (wychodzącego poza utarte schematy, czyli od od wyobraźni). Einstein wiedząc o tym przekazał nam, radę że: "Wyobraźnia ważniejsza od wiedzy".

Tak, mada mają fantazję - trzeba im to przyznać. Np. zdziwiło mnie, że wystarczy wpisać się w urobioną wcześniej niechęć, aby wykształceni ludzie wzięli na serio taką kaczkę dziennikarską jak twierdzenie, że o. Ryzyk kupił sobie Maybaha (najdroższą limuzynę świata). Logika podpowiada, że musiał by być chyba NIE NORMALNY. Ponieważ jego organizacja, radio, TV, gazeta itp. utrzymują się z DOBROWOLNYCH składek. Wydawać pieniądze ludzi na rażący w oczy luksus to jak samobójstwo (a samochód nie po to się kupuje aby nim nie jeździć -czyli być nie zauważonym). Jak dla mnie oczywistym jest, że ROZSĄDNYM musi być ktoś kto buduje szkołę z internatem dla swoich dziennikarzy (byłem tam jak i w radu 2x - zanim zmieniłem poglądy). Ale ludzie wolą wierzyć w to co im bardziej przystaje. Jednak aby przystawało najpierw trzeba im wyprać umysły propagandom. Nie jestem fanem żadnej ze stron, ale jeszcze gdy interesowałem się sprawami społecznymi, zauważyłem że to wygląda jak wojna medialna.

Nie dziwne, że nie umiemy ze sobą spokojnie rozmawiać w Polsce jeśli na co dzień mamy takie przykłady obrzucania się błotem i wymyślania bóg wie czego, koncentrując się na działaniach na emocje. Wtedy wydaje się, że zwycięża ten kto donośniej krzyczy..

Sorry, że podjąłem ten styl, który też stał się jakby negatywnym standardem w internecie. Moim ulubionym serwisem jest YouTube (ale komentarzy, czytać tam się czasem nie da bo co któryś to same wyzwiska). Gdyby nie politycy, chamscy dziennikarze i ogłupiające media to nie domyślał bym się skąd to wszystko się bierze:(

zjonizowany

Już początek świadczy o tym, że nie czytałeś uważnie. Nie rozpisuj się przesadnie zanim nie zrozumiesz dokładnie o czym mowa. Rozpisujesz się niepotrzebnie, to co piszesz wynika z braku zrozumienia, a mi się nie chce czegoś takiego czytać. Rozstrzelanie tekstu, wygląda nieczytelnie i udaje obszerniejszy. Lepiej jakbyś pisał jedno po drugim bez przerw.

kamilos56

Może i nie zrozumiałem (wyjdzie w praniu). Przyjmijmy więc kierunek minimalizacji treści koncentrując się na sednie przekazu (będzie krótkimi zdaniami:)

zjonizowany

Wybacz ale nie porównuje ciebie do siebie, sporo ci brakuje do tego. Stwierdzam tylko fakty, przedstawiasz nieprawdę że coś nadużywa, jakaś przyczyna tego jest, skoro tak mocno na tym się skupiłeś, musi ci to doskwierać. :P Jeśli nie zauważasz swojego nielogicznego argumentowania(bo nieprawdziwego), to jest z toba gorzej niż można było przypuszczać.

kamilos56

Już tak mam, że skupiam się na wszystkim, rozwijam gdzie można (i z trudem ograniczam).

Te argumentowanie jest nie logiczne dla Ciebie (więc nie może być ze mną gorzej). Wykaż ten błąd (skoro uważasz że coś NIE jest prawdziwe) KONKRETNIE ?


zjonizowany

Zarzut że nadużywam zwrot, co więcej snucie na tej podstawie daleko idących wniosków. Dwu krotne użyłem zwrotu, w tamtej długiej wypowiedzi, obiektywnie nie jest nadużyciem, a już nie takim, żeby można było na ten temat snuć takie niepoważne historie.

zjonizowany

To nie wynika z politycznej inspiracji, tylko lubię nazywać rzeczy po imieniu, nie lubię owijać. :P Widzisz skoro masz z tym taki problem, nie wyłapałeś tego, to patrzysz zbyt schematycznie znowu. Chodzi o to że w definicji METAfory, jest odczytywanie głębszej prawdy, jeśli ktoś tego nie robi, to znaczy nie rozumie metafory, nie zbuduje na jej podstawie logicznego argumentu. Rozumienie metafor to również logika, nie chodzi o domysły z niczego, chodzi o logiczną analizę głębszego sensu, przeprowadza się tutaj proces logiczny.

kamilos56

o.k. metafory, proces logiczny - ale o czym my w ogóle dysputujemy (bo odnoszę wrażenie, że o niczym konkretnym, czyli że rozmijamy się - to jak monolog: każdy ma jakieś swoje założenie i pisze o tym). TO NIE JEST KOMUNIKACJA.
W dyskusji musi być jakaś KONKRETNA teza (do której się odnosimy).

zjonizowany

Odnosiłem się do twojej długiej wypowiedzi, z innego tematu, na którą kilka dni temu odpowiedziałem, charakteryzowałeś tresowanie społeczeństwa. :D Nie odniosłeś się do niej. Wspominałem o tym, ale widocznie umknęło.

kamilos56

Poszukam i tam odpisze.

zjonizowany

Jakbyś wiedział co odpowiedzieć to już byś to zrobił, podobnie tutaj.

kamilos56

Skąd ta pewność, że jak bym wiedział to bym odpowiedział?

Znam odpowiedzi na pytania w tematach, w których się wypowiadam bo wypowiadam się na tematy na których się znam:)

Tu zarzuciłeś mnie taką ilością tekstu, że w jednym ciągu nie byłem w stanie wszystkiego napisać. Wiec podzieliłem na kilka i zrobiłem sobie przerwę 1 dzień gdy przeglądarka wysiadła zawiesił skradając mi duży blok tekstu (miałem napis: awaria chrome i czystą stronę). Dokończę tym wcześniej im precyzyjniej będziesz zadawał pytania.

Zresztą mogę od razu wyszukać znaki zapytania (Alt + F:)
i podam wersje mini odpowiedzi.

zjonizowany

"Skąd ta pewność, że jak bym wiedział to bym odpowiedział?" To zdanie że widziałeś tamtej mojej wypowiedzi, na to wskazuje.

"Znam odpowiedzi na pytania w tematach, w których się wypowiadam bo wypowiadam się na tematy na których się znam:)"
To tak jakbyś powiedział: Wiem co to samochód więc wiem wszystko o samochodach.

zjonizowany

"Szczerze pisząc jako relatywista nie przywiązuję wagi do tzw. prawdy, która nie istnieje dla mnie jako taka (a zależy od punktu sytuacji, potrzeby, punktu odniesienia). W co w praktyce oznacza, że wszystko jest względne (dlatego łatwo poruszam się w dyskusjach)."
Jeśli myślisz że obiektywna prawda nie istnieje, to skąd przekonanie że to zdanie jest prawdziwe ? Rozumiem że w twojej logice, powiedzenie że piłka jest czerwona, skoro jest cała zielona, zrobienie tego świadomie, aby tylko pasowało wytłumaczeniu jakieś teorii, nie jest nieprawdziwe ? Teraz pytanie czy teoria która potrzebuje takich "prawdziwych argumentów", jest warta obrony. :D Także po pierwsze nie rozumiesz czym jest teologia, ja bym powiedział, że to taka gra logiczna z określonymi zasadami, trzeba zbudować receptę która będzie zgodna z tymi zasadami, na tym między innymi opiera się talmud, co więcej nie wywyższałbym się nad te zasady, one nie powstały wczoraj, to jakieś dziedzictwo różnych myślicieli, filozofów, uwierz mi że jak zaczniesz się w to zagłębiać to dostrzeżesz w tym większy sens. To znaczy jeśli będziesz dobierał wszystko prostacko, to znaczy dosłownie, nie dostrzegał głębi słów, to bym wtedy zrozumiał, że nie szanujesz tych zasad, szkoda tylko że bawisz się w takiego ignoranta, przekreślającego dziedzictwo wielu mądrzejszych od ciebie umysłów, to znaczy nie skłania cię to do głębszych przemyśleń nad tym, nawet jeśli tego teraz nie rozumiesz. Ale to twój problem a ne mój.

kamilos56

Nie mam przekonania, że moje zdanie jest prawdziwe (bo obiektywna prawda nie istnieje jak już pisałem:)

Najwyżej może być wewnętrznie spójne logicznie przy założeniach (których NIGDY nie sprawdzisz, bo wszystko jest względne i ów "prawdy" są lokalne i funkcjonalne).

Raczej staram się nie rozumować takimi kategoriami w dyskusji jak uniwersalna prawda (bo to do niczego nie prowadzi, gdyż wszystko można potwierdzić jak i wszystkiemu zaprzeczyć - Nawet bez konieczności odwoływania się do fizyki kwantowej i światów równoległych, na które wskazuje najnowsza NAUKA, jako uzasadnienie, że wszystkie opcje są możliwe:)

Jeśli chcesz o tym pogadać zapoznaj się z fizyką kwantową i relatywizmem nim wysnujesz wniosek, że skoro nie zgadzam się z DOGMATEM istnienia jednej prawdy, to kłamię, lub się mylę).

Tak mylę się w Twoim przekonaniu. Galileusz, Kopernik, Kolumb, Bell, bracia Wright i wielu wielu innych też wg. sobie współczesnych myli się.

Tak jest odbierany każdy ponadprzeciętny człowiek, głosząc poglądy wyprzedzające jego epokę.

Na szczęście nie przez wszystkich (ale tylko przez tych, którym brakuje wyobraźni aby móc wyjść ze schematów w jakich dorośli).

zjonizowany

Piłka jest umowna tak jak i kolor.
Zresztą każdy widzi coś innego
udowodniono, że ludzie widzą rożne odcienie
(nigdy tak samo - to nie komputery! a ten kto wcale nie widzi kolorów ma inną prawdę, a mianowicie taką, że nie ma kolorów).

Prawda nie opiera się o większość jak demokracja (to byłby totalitaryzm). Np. Hitler wygrywa wojnę mija kilka pokoleń i stado baranów powtarza, jego prawdy np. że niektórzy ludzie to nie ludzie, że są nadludzie i podludzie. Umysł wszystko przyjmie dlatego trwają religie mimo, że są logicznie SPRZECZNE WEWNĘTRZNIE.

zjonizowany

Nie widzi niczego innego, to znaczy widzi po swojemu, ale jednak odróżnia swój zielony od swojego czerwonego, inna osoba to samo, to znaczy widzą coś innego ale nazywają tak samo. Bo tak zostały nauczone, to co rodzice rozpoznają jako czerwone, pokazują dziecku które widzi coś innego, ale mówią dziecku że to jest czerwony i one kojarzy to co widzi ze słowem czerwony, dzięki temu jest w stanie odróżnić czerwony od zielonego. Poza tym, zachodzi tu głębsza relacja, bo okazuje się że na pewne kolory reagujemy emocjonalnie w szczególny sposób, dało się taką prawidłowość zaobserwować, to znaczy że to co widzimy, nie jest aż tak różne jak ci się wydaje. Ten kto nie widzi, ma uszkodzony wzrok, to znaczy nie jest w stanie rozpoznawać tego co rozpoznaje większość, to patologia, odchylenie od normy. Poza tym, jej prawda to istnienie kolorów, ale odbieranie ich w inny sposób, innymi zmysłami. To że nigdy nie byłem w USA, nie znaczy że według mojej prawdy, USA nie istnieje. O tym, że istnieje przekonałem się inną drogą niż doświadczenie. To znaczy nie trzeba tego doświadczyć, żeby wiedzieć, że coś istnieje i mieć na to dowody. A to że coś istnieje to prawda obiektywna, ktoś nie słyszał o USA, ale ktoś inny może takiej osobie to udowodnić, zabierając ją na wycieczkę do USA. To że USA istnieje jest prawdą obiektywną. Władza hitlera nie miała nic z demokracji, poza tym, tam nie chodziło o to że ludzi przekonali do ludzi czy nad ludzi, tam po prostu tej rzeczywistości ludziom nie pokazywali, że istnieją obozy i co się tam dzieje, ludzi przekonało to co teraz Rosjan do Putina, ma twardą rękę i aspiracje imperialne, to znaczy chce stworzyć imperium rosyjskie, ludzie to popierają, chcą być częścią takiego ambitnego projektu politycznego, to ich ojczyzna. Trwają religie, co ty pleciesz znowu. Przeczytaj ze zrozumieniem co pisałem o religii, i spróbuj chociaż w części coś zrozumieć, jaką funkcję pełni w społeczeństwie. Istnienia boga nie da się udowodnić logicznie, na ty polega wiara. Jest takie prawo w matematyce, a raczej w logice, starające się odpowiedzieć na pytanie czy można udowodnić dna teorię, nie znając jeszcze dowodu. To znaczy one mówi mniej więcej tyle, że system logiczny jest albo zupełny to znaczy każdą teorię w niej zawartą można udowodnić w tym systemie, ale to rodzi sprzeczności, czyli taki system naturalnie jest sprzeczny, albo system jest niezupełny, to znaczy nie wszystko się da udowodnić w tym systemie, istnieją pewne aksjomaty, prawdy nie do udowodnienia w tym systemie, tak jak jest w matematyce, na tym opiera się logika modularna, oraz tak jest w religii, założeniem jest istnienie boga, nie można tego udowodnić, taki system ma szanse być niesprzeczny wewnętrznie, tak jak matematyka jest niesprzeczna, ale zawiera pewien zestaw aksjomatów, których udowodnić w jej ramach się nie da. Także to że nie da się udowodnić istnienia boga, nie wskazuje wcale że religia jako system logiczny jest sprzeczny. Wracając jednak do obiektywnych prawd, jeśli znowu założymy że coś takiego jak prawda obiektywna nie istnieje, to znaczy logika nie istnieje, a więc nie powinieneś korzystać z narzędzia którego podważasz jako obiektywne. Jeśli natomiast uważasz że prawda obiektywna nie istnieje, ale logika może być taką prawdą, to znaczy z której inni ludzie mogą czerpać jakieś korzyści, mogą ją zrozumieć itd, to "może" w takim systemie oznaczałoby losowanie, bo bez prawd obiektywnych, nie dałoby się wykazać wartości praktycznej dla innych. To znaczy, wymysł jednej osoby, może losowo okazać się też prawdziwa dla innej, nie stoi za tym nic obiektywnego i uniwersalnego. Wtedy nie moglibyśmy dochodzić do tak skomplikowanych wspólnych i tak praktycznych wniosków które ukształtowały naszą rzeczywistość. To znaczy, w takim świecie, nie bylibyśmy w stanie przeprowadzić tak konstruktywnych działań. Nie może to być kwestią przypadku, że coś komuś się przydaje, że ktoś uznaje czyjeś zdanie za prawdziwe i jest w stanie to praktycznie wykorzystać, dostrzega w tym sens itd, a więc musi się kryć za tym jakaś prawda obiektywna, którą odkrywamy.

zjonizowany

Skoro obiektywna prawda nie istnieje, to twoje zdanie że taka prawda nie istnieje, nie tyle nie ma przekonania co można stwierdzić jest nieprawdziwe, mogłoby być prawdziwe w sensie uniwersalnym, jedynie jeśli byłaby to prawda obiektywna, ale zaprzeczyłeś jej istnieniu. Jak to że 2+2=4. Z tego też wynika że nie ma sensu prowadzić żadnych dyskusji, bo w najlepszym wypadku doprowadzą do niczego. Ale niestety doświadczenie uczy że ludzi potrafią dochodzić do porozumienia, zgodzić się na jakiś rodzaj prawdy, co więcej wyciągnąć na tej podstawie praktyczne wnioski, to znaczy o dziwo obiektywnie przydatne. To że coś nie istnieje, jak ideał, nie znaczy że nie warto do tego dążyć, a w życiu, choćby w matematyce zbliżamy się do tego obiektywizmu, kiedy dwóch naukowców, niezależnie od siebie, wpada na to samo, to znaczy że ta teoria istnieje poza subiektywną jednostką, powstała w przynajmniej dwóch subiektywnych jednostkach.

zjonizowany

Następna sprawa, to ta jednostka, jeśli opisze to w języku matematycznym, jesteśmy w stanie to zrozumieć, to znaczy odnaleźć w tym sens, który nie jest subiektywny. Jeśli byłby subiektywny, to żadna inna jednostka nie mogłaby tego zrozumieć i stosować.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones