PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=749515}

Wizyta inspektora

An Inspector Calls
7,4 7 622
oceny
7,4 10 1 7622
Wizyta inspektora
powrót do forum filmu Wizyta inspektora

Przesłanie tej marksistowskiej produkcji jest proste - widz ma przyjąć rewolucyjno-komunistyczny system wartości. W rolę czerwonego sumienia wciela się inspektor Google - w tej roli Dawid Thewlis ( skądinąd niezły z niego lis ) - i usiłuje, w dużym stopniu skutecznie, wpoić winę obiektom swojego ideologicznego napastowania, a dokładnie - pewnej arystokratycznej rodzinie przemysłowej.

Państwo Birling, to rodzina już przez marksizm zaatakowana i naznaczona, o czym dowiadujemy się stosunkowo szybko. Jej głowa, Pan Artur Birling, ujawnia bowiem na wejściu swoje credo życiowe - że człowiek powinien kierować się interesem własnym, a nie społecznym.
Zapomina, że nie ma tu żadnej sprzeczności. Już blisko 150 lat wcześniej Adam Smith, dostrzegłszy "niewidzialną rękę rynku", pisał:

"Mając na celu swój własny interes, człowiek często popiera interesy społeczeństwa skuteczniej niż wtedy, gdy zamierza służyć im rzeczywiście."

Niestety, Pan Birling jest już znacząco przez marksizm podkopany. Zamiast przywołać nauki Szkota, ujawnia swoją wiarę w propagandowe nonsensy o sprzecznych interesach i klasach społecznych.

Wstępne lewicowe zaoranie daje inspektorowi Google - czy jak kto woli: oficerowi politycznemu NKWD - punkt zaczepienia do plejady bezpodstawnych oskarżeń.

Zasadniczo na zaatakowaną rodzinę składają się dwa pokolenia. Państwo starsi - przedstawieni przez narrację jako straceni dla sprawy rewolucji; i młode pokolenie, wprawdzie wykolejone, ale mogące uratować swoje jestestwo, jeśli złoży szczerą samokrytykę i wystąpi przeciwko rodzicom.

Gdy przyjrzymy się zarzutom oficera politycznego NKWD, okazuje się, że nie przedstawiają one rzeczywistych win, ale są wykładnią komunistycznego systemu wartości.

Pan Artur płaci swoim pracownikom stawki rynkowe i traktuje ich dobrze - nie ma nawet wzmianki o zaleganiu z wypłatami czy o jakichkolwiek innych formach uchylania się od swoich z'obowiązań czy przekraczania uprawnień. Zaś jego zakład nie produkuje bomb czy gazu bojowego, ale ubrania, nabywane zapewne przez same pracownice - produkcja masowa jest z definicji produkcją dla mas.

Pani Birling prowadzi dom i udziela się charytatywnie. Wprawdzie inspektor Google robi jej zarzut, że odprawiła kobietę w potrzebie, ale Pani domu wyjaśnia, że po prostu nie uwierzyła w jej historię. Widać tutaj, że nie kierowała się złą wolą; że nie ma podstaw do ferowania wobec niej zarzutów moralnych. Popełniła zwykły ludzki błąd ( zakładając, że to był błąd ), zupełnie usprawiedliwiony.
Jak wiadomo, wielu z tych, którzy przychodzą po pomoc, to ściemniacze-naciągacze, a środki to mają do siebie, że są zawsze ograniczone. Trzeba dokonać wyboru, a punktem odniesienia są tylko skąpe dane i okazjonalne odczucia. Ryzyko błędu jest z konieczności wysokie.
Jednak dla Pani Sybilli nie ma usprawiedliwienia. Jak rozumiem, nie zapobiegła doznaniu krzywdy przez społeczną wichrzycielkę, więc to wybaczone przez inspektora Google być nie może.

Z młodym pokoleniem jest znacznie gorzej. Ich upadek moralny jest mocno widoczny. Nie może dziwić, że marksistowska narracja pokłada w nich określone nadzieje. Córka wykorzystuje swoją pozycję, by doprowadzić do zwolnienia osoby w sklepie. Syn jest pijakiem i czymś w rodzaju romantycznego gwałciciela, który płacenie alimentów rozumie w ten sposób, że się na ten cel okrada ojca i klientów jego firmy.

Można tu zaobserwować pierwsze oznaki neomarksizmu w postaci idei "bezstresowego wychowania". Syn przychodzi na kolację nawalony jak Messerschmitt, a od matki otrzymuje jedynie słowne upomnienie.

Po wyjściu oficera politycznego NKWD między pokoleniami dochodzi do konfliktu. Państwo starsi, przy wydatnej pomocy rozgarniętego zięcia, powoli dochodzą do siebie. Niestety, pokolenie młodych radykalizuje się w duchu marksizmu, przyjmuje truciznę w postaci komunistycznego systemu wartości i zatraca się w samooskarżeniach i oskarżaniu rodziców.

Już całkiem pogubiony syn zrywa ostentacyjnie z dawcami swojego życia i wyraża gotowość pójścia do więzienia. Przypuszczam, że narracja sugeruje w ten sposób, że gówniarz posiada charakter. Oczywiście go nie posiada. Gdyby czuł się winny tego, czego naprawić już nie może, to by się poświęcił odwiedzaniu zapomnianych starców lub wyjechał do przysłowiowej Afryki karmić głodujące dzieci. Nasz buntownik bez powodu funkcjonuje jednak w marksistowskich paradygmatach i wszelkich win rozliczanie rozumie już tylko w jeden sposób: jako ruinę własną - oczywiście bez naruszania "prawa do lenistwa".

Ta jego postawa łączy się z czymś, co jest chyba przesłaniem naszego filmowego sierpa i młota. Bo zanim inspektor Google opuszcza napastowany dom, wygłasza polityczny manifest, który jest niczym innym, jak moralnym usprawiedliwieniem wszelkich grabieży, mordów i gwałtów, jakie mają już wkrótce spaść na głowy "posiadaczy".
Mamy tu w pigułce rewolucyjną moralność. Bezpodstawne zarzuty, które stanowią w eterze propagandy i powód rewolucji, i moralne rozgrzeszenie jej metod i praktycznych skutków.

Smutną postacią jest pierwsza ofiara marksistowskich ideologów - Ewa Smith. Mózg dziewczyny został zaorany ostrym lemieszem. Niszczy sobie życie - najpierw zawodowe - bo uwierzyła, że najgorszą rzeczą na świecie jest dać się wykorzystać ekonomicznie, a zupełnie lekceważy zagrożenia realne - wynikające z wykorzystania cielesnego i moralnego. Daje się eksploatować seksualnie, a nawet gwałcić. Stacza się w obłęd, rozpacz i mimo brzemienności zabija.

Winnymi tej tragedji nie są oczywiście marksistowscy ideolodzy - propagatorzy idei kolektywnej własności tak zakładu pracy, jak i kobiecej cnoty - ale właśnie nasza przypadkowa, pechowa rodzina wczesnokapitalistyczna, którą człowiek rozsądny może i faktycznie chciałby oskarżyć, ale co najwyżej o to, że wpuściła do domu i dała się poniżać jakiemuś anonimowemu bydlakowi, który - jak to wynikło z narracji filmu - był tylko moralnym wirusem, wyrzutem czerwonego sumienia.

PS. Jeśli ktoś ma problem ze zrozumieniem recenzji, to będzie mu łatwiej po przeczytaniu Mentalności antykapitalistycznej Ludwika von Misesa. Polecam.

ocenił(a) film na 5
beniaminGT

świetnie napisane!

ocenił(a) film na 2
TonyStark_filmweb

O! Ktoś przeczytał do końca i jeszcze pochwalił. Cuda się jednak zdarzają.

ocenił(a) film na 6
beniaminGT

Mam podobne odczucia. Lewactwo to stan umysłu, który wszystko przekreca.

beniaminGT

Jesteś chory. Masz urojenia. A twoje wypowiedzi pokazują też, że twój iloraz inteligencji jest tylko trochę wyższy od szympansa.

ocenił(a) film na 2
JackCarver

Dużo czasu spędzasz z szympansami?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones