Rodzice Ryana Traversa osiedlili się po wojnie w Bangkoku, gdzie prowadzą sklep z antykami. Ryan tymczasem spędza czas na drobnych kradzieżach, hazardzie i ulicznych bójkach. Gdy podczas szamotaniny niechcący zabija człowieka trafia na 5 lat za kratki. Gdy wychodzi na wolność dowiaduje się, że jego rodzice zginęli z zamachu bombowym zorganizowanym przez bossa miejscowego półświatka. Na dodatek jego siostra jest ciężko chora a mężczyzna nie ma skąd wziąć pieniędzy na operację. Za namową kolegi Ryan postanawia sprawdzić się w nielegalnych walkach.
+ może to masochizm ale zaserwowana tu mieszanka wątków z różnych innych filmów sztuk walki sprawia, że ogląda się to bez znudzenia
+ Richard Norton jest tutaj w świetnej formie i zdecydowanie kradnie show, chociażby dla popularnego "Ryśka" warto zerknąć na tę pozycję
+ jest to też jedyna okazja żeby zobaczyć pojedynek Nortona z legendą sztuk walki, jaką jest Benny "The Jet" Urquidez, i to nawet niezły pojedynek, chociaż choreografia nie pozwoliła tu Jetowi na rozwinięcie skrzydeł jak w filmach z Jackie Chanem
+ na plus też tak zwany "training montage", nauka ze starym mistrzem to nieodłączny element tego typu produkcji i tutaj również znajdziemy taki wątek
+ pochwalę też klimacik jaki robią tutaj Filipiny udające Tajlandię, lubię gdy filmy rozgrywają się w azjatyckich okolicznościach przyrody, dodaje to trochę egzotyki i szczyptę dodatkowej eksploatacji gatunkowej
- fabuła z grubsza nie ma żadnego sensu, to zlepek pomysłów z innych filmów, połączonych ze sobą tak nieudolnie, że aż trudno w to uwierzyć, wątki pojawiają się i urywają, w większości prowadząc donikąd a nielogiczności mnożą się w zastraszającym tempie
- jak na kino sztuk walki to niewiele tu pojedynków, szczególnie w pierwszej połowie filmu, w drugiej jest lepiej ale często kładzione są słabą choreografią, chociaż pomysłowości momentami nie można twórcom odmówić
- widać też niestety niski budżet, realizacyjna niechlujność wylewa się z ekranu, już nie wspominając o kiepskim montażu
- aktorstwo też szału nie robi, delikatnie rzecz ujmując, prawdziwy tartak, w takim towarzystwie Richard Norton wypada wręcz wybitnie :P
Podsumowując, zapomniany tytuł z dolnej półki w wypożyczalni VHS. Dzisiaj raczej tylko dla zagorzałych fanów gatunku. Jeśli jednak podejdzie się do seansu z odpowiednim nastawieniem to można się nawet nieźle ubawić, chociaż to pewnie jednorazowa przygoda.
W Polsce film został wydany jedynie na kasecie VHS i to aż dwa razy. W wydaniu od Gaby International, pod tytułem "Wojownik", lektorem był Jerzy Rosłowski, natomiast w wydaniu od Victoria World Film, pod tytułem "Wojownik Ringu", ścieżkę dialogową czytał Tomasz Knapik. Jeśli ktoś pragnąłby mieć to dzieło na nośniku Bluray to takowy ukazał się u naszych zachodnich sąsiadów nakładem Shamrock Media.