Gdyby Koba znokautował Brendana, a Tommy w finale by go pomścił, i część wygranej przeznaczył również na dom i leczenie córki Brendana. Również, gdyby lepiej domknęli ten wątek rodzinny z ojcem, a nie zostawili trochę bez zakończenia.
Brendan dostawał łomot od zwykłych zawodników, a tu nagle Kobę i Tommy'ego poddaje, dajcie spokój. Rozumiem, że to historia fikcyjna, na film, ale to nie znaczy, że każdą historię filmową należy do granic absurdu doprowadzać. Można wymyśleć świetną historię, nie obrażając przy tym inteligencji widza.