nachalna propaganda. Amerykanie są dobrzy, "terroryści" źli tak jak w starych westernach o kowbojach i indianach.
Nie zmieniają nawet próby udawanego obiektywizmu sceny tortur (tak na prawdę nie współczujemy torturowanym, bo im się przecież należy) czy równie udawana polityczna poprawność - jeden z "dobrych" (to ci z CIA) jest Muzułmaninem.
Film mało realistycznie pokazuje prace agentów - jedna drobna dziewczynka bez doświadczenia sama ciągnie temat, bo reszta jest za głupia żeby widzieć to co ona, a przełożeni tolerują jej fochy bez najmniejszego oporu.