To, ze film amerykański, musi oznaczać, ze zły?
Co złego jest w patosie? Dumie z własnego kraju?
Tak głupio się wam to ogląda? Wstyd wam? Sam nie wiem.
Amerykanie mają taką kulturę, takie podejście do własnego narodu...
W przeciwieństwie do nas - oni szanują swój naród, co w tym złego?
Nieraz czytałem już tutaj, ze to propaganda, rozumiem, tylko do
cholery gdzie ta propaganda ma być? Bo ktoś przedstawia zabójstwo
terrorysty, wielkie dokonanie, jest dumny z tego? Ja nie wiem.
Słyszałem, ze i tak ten film nie jest całkowicie przychylny
władzom amerykańskim.
Co do reżyserii, pani Bigelow jest świetnym artystą, co udowodniła
świetnym The Hurt Locker - bez wątpienia jednym z najlepszych filmów 2009
roku (obok Autora Widmo Polańskiego), tam także nie widziałem propagandy o co
jest ten film również oskarżany. Nie wiem i nie rozumiem.
Obrażanie kina amerykańskiego, bo jest 'amerykańskie' nie
ma najmniejszego sensu i podstaw.
Pozdrawiam,
Jesteśmy dobrym przykładem przeciętnego idioty na filmwebie. Jak nie mam nic do dodania to i tak coś dodam. Brawo :)
Co do autorki tematu to się zgadzam. Zresztą my Polacy lubimy ponarzekać co nie wydaje mi się za złą wadę. My moglibyśmy nakręcić 1410 (marzy mi się w tej sytuacji Tomasz Bagiński) albo Monte Casino. Niestety nasi wolą kręcić romansidła. Winni za słaby poziom naszego kina jesteśmy my widzowie. Jakbyśmy odpuszczali sobie durne komedie to może producenci pomyśleliby 25 razy.
Pozdrawiam.
Problem jest w tej materii znacznie bardziej złożony, akurat wina nasza, widzów jest najmniejsza. Nie ma klimatu w naszym kraju na nakręcenie dobrego filmu choćby z krztą patosu, nie ma szans na dobre kino rewizjonistyczne przy aktualnej sytuacji politycznej i nastojach społecznych, daję sobie uciąć cokolwiek, że gdyby któryś ze znakomitych naszych "reżyserów - rzemieślników" wziął by sprawy w swoje brudne łapy, wyszła by k**a. Smarzowski chciał zrobić film o Gromie no i cisza - nie pasuje to tamtym, właśnie tym na samej górze. Przy naszej historii i niesamowitych dokonaniach Zero Dark Thirty mogłoby być filmem do kotleta. Pozdro!
A-men!
Dokłądnie, nie pasuje. Ale też jest obecny i wielki brak chęci do kręcenia takiego kina, nie mówiąc już o upadku poziomu rzemiosła filmowego.
Może teraz powiem za wiele, ale... Ze względu na tematykę 'Pokłosie' jest filmem perełką. Choć patosu w nim brak, to jednak jest to dobre kino, a co za tym idzie - zbieranie na niego kasy trwało latami.
Pozdrawiam!
Nie sposób się nie zgodzić.
Uwielbiamy narzekać. Ale też jest wada, sama mentalność, czy tradycja, brak zaplecza czy też po prostu brak jakiejkolwiek chęci do nakręcenia. takiego filmu.
Również pozdrawiam.
PS. Autorem*
Nie mam nic do amerykańskiego kina, patosu i dumy z własnego kraju, ale wpajanie milionom ludzi bezczelnych kłamstw mówiąc, że to prawda historyczna stoi raczej w opozycji do moich przekonań.
Nie wiem na ile to co mówisz jest prawdą, filmu nie widziałem. Jak zobaczę - ocenię. Nie sądzę by to było aż tak złe jak to opisujesz. A nawet jeśli... można być pewnym, ze widowisko będzie wspaniałe. Jeśli tak podchodzisz do filmu, to możesz przecież pójść na niego jak na kolejny dobry film, który jednak z prawdą niewiele ma wspólnego. Z taką świadomością, również się dobrze ogląda, a i nie ocenia się za samą tematykę.
Pozdrawiam!
Jeśli sprawa byłaby postawiona jasno - "wydarzenie pokazane w filmie są fikcją" nie miałbym żadnych zastrzeżeń, jednak karmienie ludzi propagandą na temat tej szytej bardzo grubymi nićmi mistyfikacji przypomina raczej metody Josepha Goebbelsa.
Trzeba do sprawy podejść w taki sposób:
1. Dominująca liczba ludzi na świecie w żaden sposób, nawet na sekundę, nie jest w stanie zanegować tego, że ataki na WTC, Pentagon i nieudany na WH są sprawką organizacji terrorystycznej o nazwie Al-Kaida, kierowanej i finansowanej przez ObL. Dla nich ten film będzie niesamowicie emocjonującą historię zwieńczoną zabiciem największego zbrodniarza od czasów Stalina. Film potrzebny, na podbudowę ducha i napełnienia wszystkich amerykańskich (w ogóle ludzkich) serc nadzieją na spokojniejsze jutro.
2. Dla zdecydowanej mniejszości - ten film będzie odbierany z uśmiechem na ustach (lub z przekleństwami) jak zwykłe lanie wody, bo mają zupełnie inną teorię co do wydarzeń z 9/11 i wszystkiego, co nastąpiło potem. Przez dziesięć lat ObL był celem, wrogiem numer jeden, na którego pościg szły dziesiątki miliardów dolarów i tysiące ludzkich żyć. Mocarstwo takie jak USA potrzebuje wojny, ich potencjał militarny, ekonomiczny, gospodarczy no i oczywiście ludzki musi mieć swoje ujście. Wielka wojna = wielka prowokacja.
Konkludując - to co dla amerykańskiej rodziny, która straciła kogoś w zamachach 9/11 będzie laurką i pewnym zadośćuczynieniem, dla mnie czy dla ciebie będzie tylko barwną historią zaklinającą rzeczywistość. Begelow nie może zamieścić słów mówiących, że te wydarzenia to fikcja. Po prostu nie może. Zakwestionowała by mit. Legendę. Postawiłaby na sobie krzyżyk.
"największego zbrodniarza od czasów Stalina"
Panie, daj Pan spokój...
Nie słyszałeś Pan o Pol Pocie, Mao, Kim Ir Senie i jego następcy, o dyktatorach państw afrykańskich?
Sami Czerwoni Kmehrzy pod wodzą Pol Pota wymordowali około połowę ludności Kambodży i to było już grubo po Stalinie Panie Kolego...
I co się stało z Pol Potem? Umarł sobie spokojnie ze starości.
I Amerykanie nawet go lubili, wie Pan...
Tak proszę Pana, jak mówi stara maksyma:
"Sprawiedliwość jest dla bogatych, prawo jest dla biednych, a sądy... - dla głópców"
no chyba że pisałeś to w odniesieniu do stanu wiedzy przeciętnego Amerykanina....
sorry, może nie zrozumiałem wymowy, późno już :) po przeczytaniu jeszcze raz Twojego komentarza stwierdziłem, że może się pomyliłem w odbiorze
Początkowo chybiony odbiór, ale piona za powrót na poprawny tor :D. Jasne, że się słyszało o takim czy o tamtym i ich "dokonania" są mi znane. "Byt kształtuje świadomość" - to w odniesieniu do hamburgerowego społeczeństwa USA.
P.S. Stalin jest dla mnie największym zbrodniarzem w historii, wszyscy kolejny do pięt mu nie dorastają - wojskowe junty, plemienni watażkowie, paramilitarne bojówki do jego "dzielni", ale tylko naśladowcy.
Myślę, ze tak. Ale mi wystarczy stwierdzenie 'oparty' na faktach. W zasadzie to wystarczy. Film się ogląda bardzo dobrze, a i co dziwne, patosu w nim niezbyt. Film ogląda się jakby był niemalże paradokumentem. Co na plus. Oceniłem go tak wysoko, ponieważ nagonka na ten film jest niesłuszna, a film jest sam w sobie, jako sztuka, dzieło - na najwyższym poziomie. Oczywiście bardzo ciężko oceniać całkowicie z boku, ja darzę sympatią dzieła pani reżyser, ten film takoż.
Samą wypowiedź rozumiem. Wydaje mi się, ze to właśnie przez stan wiedzy przeciętnych amerykanów film może być tak drażliwie odbierany. Mi się spodobał i polecam zobaczyć. Czysto chłodnym okiem, później przejść na właśny tok myślenia i rozważania.
Może, ale sam podchodzę do tego, zę jeśli pisze, ze jest 'oparty' na prawdziwych wydarzeniach, to jest furtka (czasami ogromna) to pomysłów włąsnych scenarzystów czy reżysera, dlatego to też nie sprawia mi to wielkich problemów oglądanie tego. Dla mnie jest to naprawde dobry film, o świetnie skonstruowanej akcji.
A tak naprawdę ile w nim prawdy, a ile fikcji pozostawiam do ocenienia widzowi. Każdy ma tak zwaną swoją prawdę, albo jak napisał jeden z moich ulubionych pisarzy - Jacek Dukaj: Prawda to jedynie zlepek tysięcy mniejszych kłamstw".
Mała dygresja:
"To, ze film amerykański, musi oznaczać, ze zły?
Co złego jest w patosie? Dumie z własnego kraju?
..."
Jakbyś tak mówił o Polsce, to w pewnych kręgach mógłbyś być uznany za faszystę i dostać kostką brukową w głowę. A następnie poszedłbyś na dołek za prowokację i chuligaństwo.
Większa dygresja:
Twój komentarz "Nie wiem na ile to co mówisz jest prawdą, filmu nie widziałem. Jak zobaczę - ocenię...." sprawia, że dyskusja nie ma większego sensu, skoro tak naprawdę nie wiesz na czym stoisz. Natomiast starasz się przełamać negatywne nastawienie ludzi do tego typu filmów. Ja jestem też na NIE, o to kilka powodów:
- porusza drażliwy temat dotyczący 9/11, mam inne zdanie na temat tych wydarzeń, a robienie z ObL terrorysty numer jeden i uświadamianie tego ludziom uważam za robienie z ludzi idiotów (atak na WTC sądzę, że bardzo pomógł rządowi w realizacji brzydkich planów np. tuż po ataku na WTC wojska USA zaczęły bawić się w zrównywanie Iraku z "przychylnością" społeczeństwa, zamiast szukać Pana z długa brodą - w sumie sporo można znaleźć nieścisłości z tym co działo się w trakcie i po 9/11)
- filmy amerykańskie czasami są dobre, czasami są stratą czasu (zazwyczaj ta druga opcja) - więc nie osądzałbym filmu dlatego, że stworzyli go amerykanie
- tematyka wojenna - niestety kojarzy się to z filmami o żołnierzach - bohaterach, dla których najważniejszy jest honor i ojczyzna. Którzy są odznaczani na końcu filmu za zasługi, szczególnie pośmiertnie - niestety obawiam się, że ten obraz jest daleki od rzeczywistości. Jakiś czas temu oglądałem film dokumentalny dotyczący wojny w Afganistanie, po prostu kamerzysta chodził z kamerą na wypady wraz z żołnierzami NATO - z tego filmu mogłem wynieść to (pewnie wbrew twórcom tego filmu), że prawdziwymi bohaterami są talibowie którzy walczą z bardziej licznym i lepiej uzbrojonym przeciwnikiem, czasami atakując wiedząc że żywi z tego nie wyjdą, natomiast żołnierze NATO jacy byli tam pokazani zachowywali się jak uzbrojona banda gówniarzy, która cieszy się jak w kilkunastu zastrzelą jakiegoś taliba, a zaczynają zachowywać się jak wystraszone szczeniaki kiedy im się dzieje krzywda. I z jakiegoś powodu nie przypominam sobie typowego filmu wojennego, który w ten sposób przedstawiałby sytuację - więc po co oglądać takie "historyczne" filmy, które z prawdą mają mało wspólnego?
Między zamachem na WTC a atakiem na Irak jest 19 miesięcy. To ma być "tuż po"? Nie należy mieszać wojen w Afganistanie i Iraku; różnic jest sporo, a najważniejszą oczywiście - motywacja do rozpoczęcia...
Osobiście, nie spodziewam się zbyt wiele po tym filmie; już Hurt Locker dał nam obraz tego, jaką wagę przykłada reżyserka do realizmu i obiektywizmu w przedstawianiu wojska.
Dygresje dyjresjom, a mimo wszystko ja właśnie tak mówię o polsce, jestem dumny z mojego kraju. Nie jestem faszystą, czy narodowcem. Po prostu kocham swój kraj. I czasami brakuje mi tego, by pokazać, ze my nie jesteśmy wcale gorsi!
Co do filmu... mi przypadł do gustu wybornie. Był realistycznie zrealizowany, po prostu - oglądałem go jako film 'oparty' na faktach, nic więcej.
Film bardzo dobry.
Ja się w tym filmie zbytniego patosu nie dopatrzyłem. Po całej "akcji" nie było trzepoczącej flagi i hymnu w tle. Chłopaki żartowali i się cieszyli po prostu.
Oczywiście, że nie pokazano całego obrazu, ale ciężko, podczas kręcenia filmu o jednej z większych tragedii w USA, robić to z pewnym dystansem.
Cieszę się, ze film nie stał się papką, mi osobiście przypadł go gustu wyjątkowo dobrze, a, że lubię w kinie posiedzieć, to nie byłem zawiedziony. Polecam ten film, bez względu na poglądy. Jest ciekawy i dość niewygodny. Takie jest moje zdanie. Po prostu niemalże dokumentalna opowieść o tym jak to jest zrobione.
Mnie trochę dziwi fakt, że nikogo nie oburza ciągłe stosowanie waterboardingu. Przecież to zakazane, a tam ciągle używano tej tortury ;)
To fakt że od Amerykanów można podziwiać za to że mimo wszystko nadal wieżą w Amerykański sen, i w większości są patriotami dumnymi z własnego kraju, kultury i cały czas mają te nastawienie że są najlepsi. Nawet jeśli jest to trochę złudne i naiwne to przydało by się trochę tego w Polsce zamiast wiecznego niezadowolenia. Co do filmu to był kontrowersyjny z tego samego powodu co u nas "Pokłosie". Nie lubią tego typu krytyki i raczej woleli by chyba patos w stylu filmów Michaela Baya.
Dopiero co film widziałem. Cóż powiedzieć... film mi osobiście do gustu przypadł nadwyraz dobrze, jednakże muszę przyznać, ze nie był dość wygodny dla samych amerykanów. Ale wydaje mi się, ze właśnie o to w nim chodziło. Pokazać, ze patriotyzm to nie zawsze wieszanie flagi przed domem (jakże tego brakuje u nas!), ale także czasami przekroczenie granic.
Co do patosu Bay'a - nie mam nic przeciwko, czasem aż śmieszny, ale i tak lubię!
Patos w filmach Baya (czyli ktoś biegnący z flagą, ujecie z dołu i slow motion) to już tradycja jak gołębie u Johna Woo;)
Amerykanie chyba z 3 razy załatwili Bin Ladena i przez to nie wierzę w to, że ostatni raz był prawdziwy. Kończą akcję w Afganistanie i musieli to zrobić jakimś spektakularnym sukcesem.