Po Hurt Locker który według mnie był bardzo dobrym filmem, obejrzałem go już kilkukrotnie,
czekałem z nie cierpliwością na "Wroga numer jeden" i nie zawiodłem się. Osobiście bardziej
mi się podobał niż Operacja Argo która tez przypadła mi do gustu. Lecz to Wróg... był po prostu
bardziej wytrawnym filmem. Nie chcę się skupić tu na propagandzie amerykanów oraz ich
zachwytem że są najlepsi. W końcu to film amerykański więc nie mogło być inaczej.
Film rozkręcał się powoli ale nie nudziła, krok po kroku była ukazana historia jak doszło do
złapania Osamy Bin Ladena.
A czy to jest prawdą czy nie to już inny temat dyskusji.
Oceniam film po dwukrotnym obejrzeniu, dla mnie ten sam poziom co Hurt Locker nawet ciut
wyżej, dobra gra aktorska, świetne zdjęcia, realizm, napięcie, ukazanie kultury tamtych
społeczeństw.
Podsumowując polecam film jako dobre kino na sobotni wieczór.