Z jednej strony: wiem że to w 100% US-mańska propaganda i że w filmie nie ma ani krztyny prawdy. Osama albo wciąż żyje (ukryty przez CIA spokojnie spędza emeryturę - wszak zrobił, co mu kazano) albo nie żyje od czasu bombardowań Tora Bora. Natężenie tych bombardowań było jednak takie, że o znalezieniu ciała można zapomnieć. Wszystko tam albo się wypaliło do cna albo pozawalało...
Osamę wyciągnięto jak diablika z pudełka, żeby podbudować padnięty image Obamy i zrobić grunt pod reelekcję tego marnego prezydenta. On jak Tusk: potrzebował sukcesu.
Gdzie jest ciało? Gdzie zdjęcia? Gdzie porównawcze badania DNA?
Zapomnijcie naiwniacy! :) US-mani nic wam nie pokażą, bo zwyczajnie - nic nie mają.
Także do filmu siadałem dość najerzony, gdyż nie lubię jak mi się kit wciska.
Skąd więc tak wysoka ocena?
Ano stąd, że to niezły film! :)
Co z tego, że kłamliwy? A niech tam! Potraktujmy to jak bajkę i... już dużo lepiej!
Fajna akcja, fajne zdjęcia, fajne efekty specjalne, fajni aktorzy, fajne helikoptery ze strefy 51... ja się bawiłem dobrze na tym filmie.
Pani Bigelow jest dupnym reżyserem i dyżurną US-mańską propagandzistką. Nie czuje rytmu filmu, montaż był do niczego. Taki Smarzowski niszczy ją w każdym aspekcie reżyserskiego rzemiosła... Ale pani Bigelow miała wysoki budżet i w końcu jakoś ten film zlepiła do kupy, tak, że nawet dało się oglądać.
Mało tego! Film podobał mi się 100x bardziej niż Operacja Argo, dla odmiany w 100% wierna faktom, ale NUDNA jak flaki z olejem.
Wniosek? Lubimy być oszukiwani! :)