Fakt faktem, że film nie powalił mnie na kolana. Jest w nim trochę dłużyzn, generalnie myślę, że gdyby był nieco krótszy to nie byłoby tragedii. Depp w roli gangstera nieco innej epoki wypada przekonująco, podobnie Bale jako jego adwersarz. Do tego kobieca, pełna seksapilu i jak zwykle urzekająca Marion Cotillard w głównej roli żeńskiej :).
Przyczepiłbym się do niewykorzystania postaci Hoovera, no ale rozumiem, że to nie miał być film o FBI, tylko taki uwspółcześniony Robin Hood (w roli Robina ma się rozumieć Dillinger).
Największą wadą tego obrazu jest moim zdaniem zupełnie niesprawdzające się w momentach, gdy akcja nabiera rozpędu, prowadzenie kamery z ręki. Jasne, jest to takie ujęcie a'la film dokumentalny, wzmagające wrażenie uczestnictwa w wydarzeniach na ekranie, ale chaos jaki to rozwiązanie wywołuje podczas, chociażby, strzelanin jest ogromny. Mnie to raczej męczy.
Podsumowując, Mannowi nie wyszło dzieło wybitne, ale zdecydowanie film który warto polecić. No i dobrze, że znów ktoś próbuje reanimować klasyczne kino gangsterskie, bo to wdzięczny gatunek. Nie udało się na miarę "Nietykalnych", ale i tak było warto :)
7/10