Przy zalewie tych wszystkich amerykańskich sensacji każda odmienność od normy mnie kręci. Mann postanowił wrócić do koledżu i filmuje z ręki cyfrówką - super! Depp traci swój - dotychczas chyba nieodłączny - cierpiętniczy wyraz twarzy i maślane oczęta, przyprawiając sobie gębę twardziela - jest git!
Jest też nawet dość realistycznie, kule świszczą nad głowami. I trochę humoru - gdy pan Dillinger gra tym napuszonym psom na nosie (na przykład spokojnie sobie włażąc w samo gardło policyjnej bestii i oglądając swoje zdjęcia na komisariacie). I fantastyczna scena końcowa, która by mogła spokojnie konkurować z tymi z "Bonnie i Clyde" czy "Chinatown".
Jak dla mnie - całkiem przyzwoity film. Lepszy od wielu innych o podobnej tematyce. 7/10