Wczoraj po obejrzeniu "Wrogów" byłam pewna, że dam 9/10, bo seans dosłownie wcisnął mnie w fotel. Jednak dziś, po opadnięciu emocji związanych z hukiem karabinów maszynowych oraz Deppem i Bale'm w garniturach (tak to jest jak jest się hetero kobietą), doszłam do wniosku, że scenariusz tego filmu to klasyczne "ni przypiął ni przyłatał". Bo o co właściwie w nim chodzi? O historię Dillingera? O przestępczy światek? O rozwój potęgi mediów? O FBI?
Moim (absolutnie subiektywnym) zdaniem, ten film można byłoby zrobić na wiele sposobów, a każdy z nich, nie wiem czy gorszy czy lepszy, ale na pewno byłby spójniejszy, niż dzieło Manna.
1. biografia Johna Dillingera - film tylko o nim, pokazanie całego jego życia, od młodości, pierwsze przestępstwa (to nie był grzeczny chłopiec i nie tylko obrobił sklepik na 50 dolców), odsiadka, poznawanie kumpli, potem rabowanie banków, jego kobiety, aż po upadek i śmierć; wtedy można by rozwinąć jego życie prywatne, natomiast postać agenta Purvisa stałaby się jedną z wielu postaci gliniarzy ganiających za Dillingerem, może tylko tym się wyróżniającą, że ten Dillingera dopadł
2. światek obrabiaczy banków lat wielkiego kryzysu - coś w stylu "Chłopców z ferajny", czyli pokazanie "wnętrza" i działalności gangsterów; należało by rozwinąć postacie towarzyszy Dillingera, wprowadzić ich kobiety i ich motywacje, natomiast jego samego sprowadzić do roli przywódcy, ale jednak jednego z wielu; takie rozwiązywanie pasowałoby do tytułu "Wrogowie publiczni", bo Dillinger nie był jedynym poszukiwanym przez FBI człowiekiem; tu można by wykorzystać też motyw gangsterów, którzy zmieniali swoją działalność z głośnego obrabiania banków i strzelanin na ciche ustawianie walk, hazard i inne bezkrwawe sposoby robienia pieniędzy
3. pojedynek Dillinger vs. Purvis - klasyk; konieczne byłoby podzielenie "czasu antenowego" między kumpli Dillingera i współpracowników Purvisa, zmniejszenie nieco roli gangsterów a rozbudowanie FBI; trzeba by też powiedzieć więcej o Purvisie, wspomnieć o jego przeszłości, pokazać jego życie prywatne; zrobić z tego zderzenie dwóch indywidualności, tak, żeby to nie były postacie papierowe; tutaj też można by wykorzystać motyw walki o przychylność społeczeństwa za pomocą mediów
takie są moje pomysły; wydaje mi się, że Mann chciał zawrzeć w swoim filmie zbyt dużo treści i dlatego wyszedł on trochę "szarpany". jednak żeby pokazać wszystko, "Wrogowie publiczni" musieliby trwać co najmniej 200 a nie 140 minut.
piękne, dynamiczne ujęcia, bardzo dobry Depp (upodabnianie się do prawdziwego Dillingera) i Bale (nie widziałam go w innych filmach, ale tu "drewniana twarz" była bardzo na miejscu), efektowne "strzelanki" i mozaika postaci drugoplanowych - 8/10