Prawie w każdej recenzji czytam, że główny bohater był takim Robin Hoodem lat 30-tych...wybaczcie, ale w którym momencie? Czy w tym, w którym zabijał strażników więziennych wykonujących swoją pracę, a moze kiedy wywlekał pracowników banku na zewnątrz tworząc sobie z nich żywą tarczę, a może kiedy okradał banki, w których zdeponowane były pieniądze róznież drobnych ciułaczy, którzy tak go podziwiali? (oczywiście można pzyjąć, że banki to krwiopijcze instytucje nastawione na zysk). Nie zmienia to faktu, iż dla mie to zarozumiały, arogancki (nie uroczy) lekkoduch, który za punkt honoru przyjął sobie żyć wesoło i szybko (na koszt innych), umrzeć młodo i pozostawić po sobie atrakcyjne zwłoki...
Postać w ogóle nie przypadła mi do gustu (nudził mnie wątek romansu z Billie), przez co i film stracił w moich oczach. Bezsensowna gloryfikacja przestępcy, który za nic miał prawo i ludzi, jeśli nie stoli po jego stronie.
Jeszcze kilka luźnych uwag:
1. dla mnie najciekawszym wątkiem w filmie był ten, który traktował o kulisach powstania FBI; jak z pierdołowatych i mało rozgarniętych policjantów tworzone są służby, które mają wykorzystywać metody śledcze Holmesa wspierane przez nowoczesną technikę;
2. rewelacyjna scena pościgu w sadzie, w której poznajemy Melvina Purvisa - myśliwy i jego zwierzyna; intuicja, skupienie, bezwględność; ogólnie postać Purvisa najciekawsza w całym filmie: inteligencja, konsekwencja, zelazna dyscyplina, nastawienie na osiągnięcie celu, ale i ukryta wrażliwość (scena jak niesie Billie do toalety) oraz nowatorskie podejście do ścigania przestępców;
3. nie wiem czemu miała służyć końcowa informacja o samobójczej śmierci Purvisa zdaje się w 1960 roku (czyli 27 po zdarzeniach z filmu); że niby zabił się bo miał wyrzuty sumienia? może ja tego nie zrozumiałam, ale bez bardziej szczegółowego przyjżenia się życiu Purvisa, zwłaszcza po zabiciu Dillingera, trudno orzekać o motywach odebrania sobie życia;
4. ciekawa postać Anny - burdelmamy, wg mnie bardzo dobrze zagrane emocje;
5. technika zdjęć mi nie odpowiada, przez pierwsze 15 minut bolały oczy i miałam wrażenie, że pojawią się zawroty głowy, chyba bardziej sie sprawdza na małym ekranie;
Pewnie po wysłaniu posta pryzjdzie mi do głowy 1000 innych rzeczy, ale trudno. Film oceniam na 6/10, a rolę Bale'a 8/10.
Pozdrawiam
A no pewno w tym że tez jest legendą,ą po za tym to niby Robin nie zabijał ludzi? Na ten temat wiesz przecież jeszcze mniej niż o Dillingerze. Robina z Sherwood przedstawia się jako szlachetnego banitę a jest to tylko legenda która może bardzo mijać się z prawdą. To samo dotyczy Dillingera a jego legenda już działa.
Morgana:) ja naprawdę rozumiem, że to legenda, ale Robin Hood przez wieki stał się symbolem tego, który zabierał bogatym oddawał biednym (przynajmniej tak jest przedstawiany) więc do takiego wizerunku się odnoszę. Dillinger owszem zabierał bogatym (bankom) ale jakoś zapominał podizelić się z biednymi...może ja po prostu nie lubię tej postaci i się czepiam:)
Pozdrawiam
Ale dokładnie to samo robią z Dillingerem, że działał wtedy kiedy ludzie nic nie mieli, a co do lubienia czy nie lubienia to pewno masz racje. Mam podobne skojarzenia ale odniosłam się tylko do twoich argumentów. Wiadomo że banki były nie uczciwe i mnóstwo ludzi potraciło swoje oszczędności i dlatego jak się pojawił ktoś kto zaczął brać to się ludzie na pewno ucieszyli że jest ktoś kto robi za nich krzywdę bankom. Tak to widzę- obecnie tez jest kryzys więc może lepiej że taki bohater jest na foli a nie w realu.
Nie czepiasz się ,zresztą Depp rzadko gra tak żeby wzbudzić podziw lub uwielbienie dla danej postaci.