Moim zdaniem rola w tym filmie nadawałaby się dla niego.
Brednie. Spartoliłby cały projekt. Nie ma już tego Eda z "Primal Fear" czy "American History X". Teraz jest Hulk, marny magik, etc.
To, że zagrał dwie role które ci nie odpowiadają nie znaczy, że nagle nie nadaje się do tego filmu.Przydałby się aktor, który ma wielką charyzmę i talent do trudnych ról. Jego klasę potwierdza np. Więzień Nienawiści czy Podziemny Krąg...
O tym właśnie piszę, sfiksowany fanie przebrzmiałych talentów. Ed - parę lat wstecz - wyłowił parę perełek niczym Szymon Piotr ryby, ale teraz dobra passa się skończyła i nawet Farrell bije go na łeb, na szyję ("W cieniu chwały" - kolejny gwóźdź do trumny dla kariery Nortona). Żaden to ewenement, twój idol, stary wyjadacz Pacino też rozmienia się na drobne ("88 minut" - jeszcze gorzej niż Norton).
"Jego klasę potwierdza np. Więzień Nienawiści czy Podziemny Krąg.."
Na Boga, kiedy to było? Talent/zdolności ewoluują: rosną, spadają. W podstawówce miałeś świadectwo z paskiem, nie zdałeś liceum. Czy jesteś inteligentny? Może, ale i tak wszyscy mają cię za głąba.
Zdrówko.
Czyli klasa wspomnianego Pacino spadła, bo zagrał w '88 minut'? :>
'Scarface', 'Godfather', 'Serpico', kiedy to było...
"Czyli klasa wspomnianego Pacino spadła, bo zagrał w '88 minut'? :>"
Jasne.
Kreacje są stałe - są zawsze czasem przeszłym, natomiast klasa aktora jest jak chorągiewka. Chyba nie muszę tego rozwijać, co? Liczę na twój spryt, przyjacielu.
A to zagwozdka.
Tak, jeśli:
- używasz tych pojęć wymiennie,
- twierdzisz, że klasa zawsze/przeważnie chodzi w parze z darem Bożym/zdolnościami nabytymi (reguła).
Nie, jeżeli:
- wierzysz w częste wyjątki od reguły lub podważasz sens istnienia jakichkolwiek reguł,
- wierzysz w niestałość umiejętności,
- nie wierzysz w Boga.
Wybieraj.
Wiesz, skojarzyło mi się to z jakąś sondą internetową o wystąpieniu Cejrowskiego, gdzie to opcje były bliskie: A. Jestem na nie. B. Nie lubię go. C. Wygłupił się.
Nie myślę o klasie jako o umiejętnościach.
Myślę, że aktor nie zawsze błyszczy umiejętnościami w rewelacyjnych filmach, czy też nie zawsze wybiera dobre role. Może to świadczyć o klasie, ale nie świadczy o umiejętnościach. Chyba, że uważasz, że facetowi wyszło kilka postaci, ale tak ogólnie to cienki bolek.
Suma summarum, choć dużo tutaj do sumowania nie było: słabsze role aktora, lub role w słabszych filmach nie świadczą o jego umiejętnościach, gdy wcześniej pokazał, że podobne postacie odgrywa z łatwością.
Panie Ścierwniku,
Czemu czynisz to Nortonowi? Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że ten wspaniały aktor doskonale pasuje. Ty jednak wolisz dalej propagować se wypaczone pojęcie o filmach, powołując się na pismo święte. Twa pycha jest twą zgubą, twa pycha jest tym impulsem co kusi. Następnym razem zanim zdecydujesz zabrać głos, posłuchaj słów z Ewangelii według Św. Mateusza:
"29 [Vt-3,34; Vt-3,34a] Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało być wrzucone do piekła.
30 [Vt-3,34] I jeśli prawa twoja ręka jest ci powodem do grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało iść do piekła."
Wybieraj.
Heh... ^^
Kazdy aktor ma wzloty i upadki, Norton jeszcze jest dosyc mlody, zobaczysz
ze zagra kilka konkretnych roli w swoim zyciu aktorskim jeszcze ;) Podaj mi
aktora ktory we wszystkich filmach zagral bdb i wszystkie byly bdb? Ciekawe
co na to odpowiesz (moze poza Brando). To ze zgodzil sie na Hulka to byl
jego blad (wiadomy zreszta z gory). Iluzjonista nie byl zly choc kiczowaty
(ale Norton nie zagral tam zle!).
Co do roli w tym filmie to chcialbym zeby tu zagral, wtedy napewno bysmy
wiedzieli co i jak ;]
Czyli gdyby np. Seagal jakimś cudem wybił się na wyżyny swoich umiejętności, to byłby według Ciebie lepszym aktorem, niż Pacino czy De Niro, których ostatnie role nie zachwycają? A "Ojciec" chrzestny", "Człowiek z blizną", "Taksówkarz" i "Wściekły byk" nie mają już nic do gadania?
To jest dopiero głupie gadanie, bo w takim razie masz krótką pamięć i cenisz aktora według jego ostatniej roli, a nie za całokształt.