Po fali jak że wspaniałych produkcji typu Epoka Lodowcowa, misie na marsie itp itd miałem ochote zobaczyć porządny film gangsterski z dobrą obsadą, Przed oglądaniem w kinie "Aniołów i demonów" natknąłem się na trailer filmu Wrogowie Publicznie w roli głównej Jony Deep, Trailer od razu powalił mnie na kolana do tego muzyka pasowała idealnie, więc obiecałem sobie że musze iść na ten film. Po ogólnym napawaniu się trailerem przyszedł czas na zobaczenie filmu. Powiem szczerze, trochę sie zawiodłem, ponieważ byłem nastawiony na kino wysokiej klasy. Film nie był zły ale nie był tez tak rewelacyjny jak go zapowiadali. Nakręcony był bardzo dobrze ale fabuła totalnie zerżnięta, facet ucieka baba płacze on jej szuka i tak w kółko.
Ale polecam z dosyć mniej pozytywnym nastawieniem :P:P:P
Owszem, "fabuła była totalnie zerżnięta" z biografii głównego bohatera :). Pewnie jakby John Dillinger okradał banki na Marsie to fabuła byłaby dużo ciekawsza :)
"Facet ucieka baba płacze on jej szuka i tak w kółko" - piękne streszczenie wątku miłosnego, nic dodać nic ująć ;)
Najgorsze było to uczucie, że on i tak w końcu zginie, towarzyszyło mi to podczas całego filmu (chociaż nie znałam życiorysu dillingera).
Dobrze ujęte . Co prawda życia nie miał za ciekawego ,ale z tym Marsem to jest dobre.:) Zresztą tak czy inaczej film mi się podobał.
Nie miał za ciekawego w jakim sensie? Że było nudne, bo tylko okradał banki, brał udział w strzelaninach i uciekał przed policją? W zestawieniu ze zwyczajnym panem Smithem z USA o takim życie trudno powiedzieć "nudne". Ale jeśli chodzi Ci o to, że było nieciekawe, bo w końcu go dopadli i zastrzelili na ulicy, to rzeczywiście, to było nieciekawe.
To jest moje zdanie - On pewno uważał tak samo dlatego je chciał sobie urozmaicić - Właśnie dlatego żeby nie było takie nijakie Zaczął robić to co robił. to że go dopadli no to jest po prostu konsekwencją tego co robił. Miał nie ciekawe ale stworzył sobie ciekawsze. Nie powiem żeby film był zły - bo mi się bardzo podoba.)
Według mnie jego życie było ciekawe, co prawda za dobrze się nie prowadził ;), ale nie był znów jakimś bandytą pozbawionym wszelkich skrupółów. Zresztą życiorys gangstera jest dużo ciekawszy niż pospolitego Kowalskiego :)
Poza tym, zwykli, szarzy ludzie go uwielbiali, bo miał gest :). Ponadto muszę przyznać, że był sprytnym facetem, bo nie każdy obrabuje bank w minutę, czterdzieści sekund, a przy tym nie da się złapać policji.
Niestety na każdego przychodzi pora, na niego przyszła kiedy wychodził z kina :(.
Gest owszem dołożył go do swojego wizerunku na plus. Gdyby miał od podstaw ciekawsze życie - (to znaczy lepszy start)pewno byłby gwiazdą kina i znakomitym aktorem.Z tym kinem trafiłaś w dziesiątkę.Oczywiście że był sprytny. Z tym uwielbieniem to oczywiście prawda. Uważam że ludzie go uwielbiali bo robił to co sami by chcieli ale się bali- i w związku z tym mieli niejako swojego przedstawiciela w walce z nieuczciwymi bankami w czasie wielkiego kryzysu.
A to że miał u podstaw nieciekawe życie spowodowało że za wszelka cenę je sobie urozmaicał. Miało to przecież wyniknąć z mojej poprzedniej wypowiedzi. Swoje życie zrelacjonował jednym krótkim zdaniem i naprawdę nie wyglądało ono za ciekawie -stąd wniosek że chciał je sobie po prostu urozmaicić.Przecież dopiero w więzieniu nauczył się co ma robić i jak ma sobie urozmaicić życie a trafił tam na 9 lat po kradzieży 50 dolarów.-Kiedyś- to było sporo ale nie tak dużo jak na 9 lat.:)))
John Dillinger miał takie, a nie inne życie. Dlatego też, dziwią mnie komentarze w stylu "przeliczyłem się", "film był nudny" etc. To niby co scenarzysta powinien umieścić w scenariuszu, aby film był ciekawszy ? Godzillę ? ;)
Nie powiedziałam że film był nudny - bo nie był wyraziłam tylko zdanie na temat jego życia że je sobie urozmaicił. Ani jednym słowem nie dałam Ci powodów żebyś pisała do mnie te słowa. Wiec skieruj swojego posta do tej osoby do której masz pretensje.
Piersze zdanie skierowane było do Ciebie :) Pozostałe raczej do autora wątku. Przecież doskonale wiem, że nie napisałaś takiej recenzji i widzę, że film Ci się podobał - tak przynajmniej mi się wydaje :).
Nie nerwujsja ;)
I jeszcze wyjaśnię że w filmie widzieliśmy najciekawszy fragment życia Dillingera ale już do końca było bardzo Ciekawe.Film mi się bardzo podobał i wbrew pozorom można z tego znakomitego filmu wiele wyczytać na temat życia i pasji Dillingera.
Ale z drugiej strony jesli dillinger nie zostalby zabity (co raczej nie mogłoby sie stac bo to jest film biograficzny) dalabym temu filmowi co najwyzej trojke. Juz wole spodziewana smierc niz niespodziewany ckliwy happy end ;) Momentami mi sie dluzylo, wam pewnie tez i przez to zostal ten niedosyt ze scenarzysta mogl cos wiecej wycisnac z tej historii.
Ja właśnie dużo z filmu się dowiedziałam na temat Dillingera - co prawda nie jest to podane tak dosłownie i wprost. Natomiast reżyser nie jest jakimś nieukiem i pewno miał jakiś zamysł robiąc film w ten sposób. Mi się natomiast nie dłużyło i nie nudziło ale ja akurat lubię tak nagrane filmy.
Szczerze, to na filmie się nie nudziłam, ale miałam przeczucie, że jak wyjdę z kina to będę głucha, przez te ciągłe strzelaniny ;)
Zdecydowanie happy end do tej historii nie pasował.
Ja też wiele sobie życzyłam po tym filmie. Niestety - pomimo historii prawdziwej - twórcom filmu chyba zabrakło pomysłu. Sceny się dłużyły, zrobiło się melodramatycznie itp. Jedyne co mnie nie nie zawiodło zbytnio, to dobra gra Deepa.
Dokładnie mimo iż fabuła opierała sie na prawdziwych zdarzeniach, to tak to ujmę: w ustach twórców nie brzmiały one dobrze :D każdą dobrą historie opowiadając można zjeżyć, Na przykład historie tego ów pospolitego Kowalskiego można opowiedzieć po mistrzowsku a historie jednego z najsłynniejszych gangsterów beznadziejnie, która opowieść prędzej do ciebie trafi ?? :))) Mimo to film był niezły ale po prostu po tylu beznadziejnych filmach czyli epoka lodowcowa:P które były w kinie myślałem że teraz będzie coś znacznie lepszego :D:D:D:D