Czytając wasze posty mam wrażenie że niektórzy z was zachowują się śmiesznie, wypisując na tym forum jaką szmirą nie jest ten film,że powinien mieć więcej akcji,lepszych bohaterów,więcej przemocy a tak w ogóle to było by najlepiej żeby to był inny film.
Przecież od samego początku jest wiadomo że to film oparty na faktach, historia jest prawdziwa a wiele było zrobione by taka właśnie pozostała,prawie wszystkie miejsca a nawet pokój w którym przebywał Dillinger po postrzale są autentyczne, nawet odtworzono niemal idealnie jego ucieczki z wiezienia.
W takim razie film został nakręcony poprawnie w uwzględnieniu o wszystkie ważne fakty który miały miejsce w latach 30,a padają takie zarzuty jak ta że nie można się identyfikować z bohaterem ponieważ jest arogancki a sceny się dłużą i są nudne, no cóż co do samego bohatera to może rzeczywiście jest bardzo pewny siebie ale nie zapominajmy że to jest film oparty na faktach a John Dillinger miał ogromny tupet, co do scen też jest wiadomo że film miał być nakręcony jak najbardziej realnie w uwzględnieniu autentyczności wydarzeń,to czego było za dużo na pewno zostało usunięte.
Rozumiem nie każdemu taki film odpowiada,jest to normalne i nie ma co się dziwić ale jako zarzuty przeciwko niemu nie podajcie tego co akurat nie jest wadą, gdyż było to zamierzone.
Ocenę można wystawiać jaka się chce, jak ktoś uważa że mu się film nie podoba i zasługuje na 2 to wstawia 2 i nie ma problemu ale zakładanie dziesiątek tematów krytykujących film jest po prostu bez sensu,tym bardziej że w każdym temacie jest wpisywane to samo.
Fakt za faktem! Popieram w stu procentach. <Znalezli sie krytycy
filmowi!!! A co do filmu - klasa, jak dla mnie;)
Witam i całkowicie zgadzam się z Twoją opinią!
Bezpodstawna krytyka i takowi krytycy zawsze się znajdą.Jeżeli ktoś mówi, że jest w filmie za mało strzelanin, i że Transformersi są lepsi to ja już wszystko wiem na ten temat.Nie ma problemu stawiać beznadziejne zarzuty filmowi-można np. mieć pretensje do Manna dlaczego nie wystąpili kosmici i dlaczego samochód Dillingera nie zmienił się w robota.Ale mi Was ludzie szkoda....zanim zaczniecie krytykować zastanówcie się czasami...
Zgadzam się całkowicie. Aczkolwiek moje zastrzeżenia co do tego filmu ją następujące:
- Początek mnie zirytował, ale mówię to tylko i wyłącznie subiektywnie. Tak mniej więcej w 1/3 filmu zaczęło się rozkręcać.
- Christian Bale... cóż. Może nie doceniam kunsztu jego minimalistycznej gry aktorskiej, ale kompletnie mi nie podpasował w tym filmie.
- Zdjęcia. Wiem, wiem, większa autentyczność i tak dalej. Ale ta latająca kamera... czasem miałam wrażenie, że nie do końca wiem, o co chodzi.
Co jest natomiast dobre:
+ Świetna gra Deppa. Nie mówię to jako napalona młoda fanka, ale po prostu osoba, która docenia go za to, jak świetnie wczuwa się w rolę. Nie wyobrażam tu sobie kogoś innego.
+ Muzyka. Boska, świetnie dobrana! Cud miód po prostu. Czas znaleźć soundstrack :P
+ Scenografia. Wyczułam klimat lat 30. Mogłam wejść niemalże do Chicago i przechadzać się po nim.
Powiem szczerze - trochę zawiodłam się na tym filmie, aczkolwiek zły nie był.
mnie jeszcze rozwala jedno. otoz ci wszyscy niezadowoleni argumentuja swoje niezadowolenie tym, ze bylo za malo gangsterki oraz ze jak na film GANGSTERSKI to jest on gorszy od ojca chrzestnego, zycia carlita, dawno temu... bla bla. przepraszam, wy jestescie tacy tepi czy udajecie? to jest film BIOGRAFICZNY, a nie GANGSTERSKI, dlatego zarzucanie mu, ze jest malo strzelania, a za malo gadania i za duzo innych watkow to po prostu jakis belkot. dla mnie bardzo przyzwoity film biograficzny + duzy realizm. 8/10
Z całym szacunkiem dla Twojego tematu, który w tym wypadku jest uzasadniony, ale po to ktoś utworzył stronę filmową i jej forum publiczne, aby ludzie mogli powymieniać się spostrzeżeniami, mogli ponarzekać itp.
Nadeszły czasy kiedy każdy z użytkowników staje się niemalże krytykiem, a to że są gusta, guściki i totalne bezguścia to już inna bajka.
przeglądam tematy od kilkunastu dni z ciekawości i ten jako jeden z niewielu jest naprawdę sensowny.
Dodatkowo osoby piszące, że lubią Manna, znają jego filmy, sposób filmowania itd a potem piszą, że po reżyserze oczekiwali więcej... więcej? czego? bo kurde co jak co ale ten film jest w 100% "mannowski" i jego styl operatorski, doboru muzyki itd jest tak charakterystyczny, że nie sposób pomylić go z nikim innym.
Jako fan, śledzący KAŻDE jego dokonanie i drogę ewolucji, zaprawdę powiadam Wam moi drodzy nie stawiajcie GORĄCZKI i WROGÓW PUBLICZNYCH na jednej półce (wizualnej przede wszystkim), pomijacie 3 inne filmy, na których widać do czego ten reżyser technicznie zmierza.
Jedni będą pisać, że to W-11, inni docenią i poczują klimat.
masz 100% racji. jeśli komuś tak bardzo nie spodobali się "WP" to może na niego nawrzucać w jednym temacie, a nie zakładać xnasty pt. "co za szmira". co więcej, prawie wszyscy krytykujący zarzucają filmowi idiotyczne wady, np. przegadanie, niedobór strzelanin, wątek miłosny. nie wszyscy, bo część użytkowników wskazuje słabe punkty, (z niektórymi sama się zgadzam), ale wiele osób zachowuje się tak, jakby Mann miał obowiązek nakręcić film zgodny z wyobrażeniami każdego z osobna widza, co jest niemożliwe :P to tak, jakby zarzucać Peterowi Jacksonowi, że w trylogii LOTR nie dodał wątku homoseksualnego, że Gandalf nie miał czarnego płaszcza i że na koniec wygrywają ci, co w książce :P
Tak, bardzo ciekawa hipokryzja... Na początku piszesz, że wszyscy co mają cokolwiek do zarzucenia filmowi są idiotami. A na koniec okazuje się, że jednak pozwalasz miec innym odmienne zdanie od twojego. Alleluja.
Fajnie,że potwierdziłeś sobie po chwili niepewności definicję, ale przecież nie napisała, że zabrania idiotom się wypowiadać.
Powiem tak: więcej nie będę czytał forum przed zobaczeniem filmu. Tym, którzy tu wypisują te bzdury, prawie udało się mnie zniechęcić do filmu jeszcze zanim go zobaczyłem.
Na szczęście dziś byłem w kinie i mogę powiedzieć, że film wywarł na mnie pozytywne wrażenia. Powiem więcej, chętnie zobaczę go z 2-3 lata na TVN i potem znowu i znowu jak będą go powtarzać:)
Gra aktorska na dobrym poziomie. Praca kamery, montaż, zdjęcia również. Fabuła spójna bez większych niejasności. Ciekawie prowadzona akcja bez zanudzania widza.
Depp - klasa sama w sobie :)
Mann - klasa sama w sobie :)
Ogólnie film oceniam wysoko i z całą pewnością polecam.
Aaaa i jeszcze jedno. Pragnę zwrócić uwagę na kapitalna muzykę.
Pozdrawiam.
Można moje opinię nazwać różnie ale nie sądzę jednak by była to hipokryzja, w temacie napisałam że uważam za idiotyczne te wielkie niezadowolenie co do filmu a na końcu wypowiedzi sprostowałam to zdanie iż chodziło mi o to ciągłe rozpisywanie się na temat no takich nie do końca wad, nie kwestionowałam jednak tych zarzutów które naprawdę można uznać za wady np. pojawiają się błędy techniczne i chwali się że ludzie o tym piszą.
Jeżeli chodzi o całą o cała reżyserie Manna to osobiście uważam że film jest zrobiony w charakterystyczny dla niego sposób, także też nie całkiem rozumiem zdziwienia ale może po prostu nie dostrzegłam tych różnic.
Tak jak napisał luke_skywalker_2 też na forum każdy może sobie ponarzekać ale taka dosyć przesadzona krytyka naprawdę zniechęca ludzi którym ten film przecież może się podobać i nie dotyczy to jedynie tego filmu a wielu bardzo dobrych produkcji.
Jednak zdaje mi się że jeżeli chodzi o ten film to taka krytyka może być konsekwencją rozczarowania ponieważ wiele osób liczyło na film typowo gangsterski a ponieważ to film w jakiejś tam mierze biograficzny to nie spełnia tych oczekiwań.
Dziwi mnie też porównywanie "Public Enemies" do "Transformers" są to zupełnie różne gatunki, i nie maja ze sobą za wiele wspólnego to trochę tak jak porównywać Vito Corlone'a do Jasia Fasoli.
Gdy wybierałem się na ten film do kina to wydawało mi się, że ide na coś w stylu "Złap mnie jeśli potrafisz" i "Plan doskonały" czyli filmu sensacyjnego pełnego smaczków. Gdy opuszczalem sale kinową zdałem sobie sprawe, że dostałem film, który okazał się w całości smakowitym kąskiem. Dzieło Mann'a to ukłon w stronę filmów gangsterskich lat'30 w którym nie sposób przegapić tego klimatu. "Wrogowie Publiczni" wywarli na mnie naprawde duże wrażenie. Zdjęcia są boskie, a scenografia w pełni oddaje dusze lat'30. Jeśli chodzi o grę aktorska; Depp znowu udowodnił, że potrafi zagrać wszystko (mam nadzieje, że jest to powrót do korzeni i odciecie się o filmów typowo komercyjnych). Cotillard choć roli trudnej nie miała, to w pełni sobie z nia poradziła. Natomiast Chrisitan Bale znów mnie zawiodł. Jego wystep można porównac do takiego kartonu mleka - na początku jest świeże i smaczne. Jednak z czasem kwaśnieje i robi sie nie do przełknięcia. Czyli pierwsze sceny z jego udziałem były w porządku - pewnego rodzaju odskocznia od głównego wątku, świeży przerywnik. Natomast w późniejszych sekwencjach z minuty na minutę stawał się szary i niemrawy, ogladałem go z pewnym grymasem na twarzy aż do zakonczenia projekcji. Podsumowywując: film rewelacyjny, w sam raz żeby się odprężyc. Scenariusz i reżyseria bdb. W moim przekonaniu, gdyby ten film był kręcony na biało-czarnej taśmie to w pełni porównałbym go do grona filmów gangsterkich starego kina. Jest to z pewnością (jak dla mnie) narazie najlepszy film tego sezonu. 8/10
Styl Manna który idealnie sprawdził się w Miami Vice nie do każdego filmu musi pasować. Tak jak zdjęcia jakby żywcem wzięte z COPS do Miami Vice pasowały to tutaj średnio się sprawdziły. I proszę nie mówić, że świetnie oddały klimat lat 30-tych bo żadne z nas w tych latach nie żyło.
A przecież trafić w klimat epoki Mann potrafił trafić już dawno temu patrząc na przykładzie Ostatniego Mohikanina.
Film ogólnie fajny ale mógł trwać o pół godziny krócej i na pewno nic by na tym nie stracił.
A mi się wydaje, że gnoją ten film tylko ze względu na Deppa. Jeszcze przed "Piratami z Karaibów" większość nie miała pojęcia o jego istnieniu. Jak już stał się rozpoznawalny i wychwytywany przez media rozpoczęła się ta cała nagonka na jego osobę. I tak w imię reguły, można cały dzień spędzić na czytaniu komentarzy typu "omg, gniot, 1/10, beznadzieja". A szkoda. Kiedyś użytkownikami Filmwebu byli ludzie pasjonujący się kinem, a teraz? Sami widzicie co tu się dzieje. A szkoda. Pozdrawiam kinomaniaków.
Odniosłem dziwne wrażenie że wszyscy anty fani Deppa specjalnie zakładają te śmieszne tematy negatywnie krytykując ten film...bo jeden napisał to czemu ja też nie... możliwe nawet że go nie oglądali..
rozumiem film może się nie podobać ale teksty typu " NAJGORSZA SZMIRA ROKU" itp to lekka przesada(obejrzyjcie sobie "nienarodzonego" to ujrzycie szmirę roku )... co sie dzieje z tym filmwebem ...
Oglądali, oglądali..... wersję kinową z jakiegoś torrenta bez polskich napisów. Nic nie zrozumieli i teraz wypisują głupoty po forach.
Ale spokojnie po 22.00 rodzice będą kazali wyłączyć kompy i iść spać. Zobacz, o której godzinie najpóźniej są pisane posty!!!
Pozdr.
Film stricte biograficzny to to na pewno nie jest - jak ktoś próbuje powyżej przekonywać. Przedstawia tylko część krótkiego żywota - oczywiście tą najciekawszą i jakże zmitologizowaną... Prawdziwy Dillinger stuknął przynajmniej paru ludzi. W filmie jakoś tego nie było widać - patrz stronki FBI z fotografiami: http://www.fbi.gov/libref/historic/famcases/dillinger/dillinger.htm
Wszyscy be i paskudni - począwszy od kumpli, a skończywszy na antypatycznych agentach - ale Johny... oczywiście: romantyczny straceniec, dramat i smutek. A tak naprawdę to był cwaniaczek, którego raczej nie chciałoby się spotkać. No chyba że byłby to Depp- ładniejszy niż oryginalny Dillinger - ale takie są prawa filmu. A ten jest
jak na Manna - słaby. Jak na Deppa - jeden z lepszych.
Jeszcze jedno jeśli chodzi o realia - to były czasy Wielkiego Kryzysu - tego też tam nie widać. Jest owszem dbałość o ubranka, pukawki itp. ale to trochę za mało jak dla mnie. W sumie 5/10. Ale pewnie jakiegoś Oscarca złapie, w końcu to taka amerykańska historia...
Nikt tu nie próbuje przekonywać że to film biograficzny właśnie dlatego że jest tylko urywek z życia, ale na pewno elementy biograficzne ma.
Ten kto zna historie Dillinger'a wie że zabił wielu ludzi (agentów FBI), ale utożsamiał się ze zwykłym cywilem i próbował wziąć los w swoje ręce właśnie dla tego że była bieda, nie było za dobrych perspektyw życia, i z tego co kiedyś czytałam państwo zabierało więcej niż polowe mienia zwykłego obywatela, i z tego co wiem to Depp czytał dużo książek o nim, i starał się odtworzyć jego postać jak najbardziej realistycznie.
I druga sprawa. przestan z ludzi idiotow robic. To nie jest "Antychryst" aby drugie dno widziec. Tam można idiotów ganic za to, ze symboliki nie rozumieja i drugiego dna - ale nie w tym filmie! Albo film sie podoba albo nie. albo ma klimat albo go nie ma. ten nie ma. basta.
Myślę, że w tym filmie już by łatwiej było znalezc drugie dno niż we wspomnianym "antychryscie".
Skoro było tak źle, to ciekawe że inni ludzie nie wpadkli na ten sam pomysł co ten dupek Dillinger. Gdyby każdy chciał rabować banki to nikt by tam nie trzymał pieniędzy a w kraju zapanowałaby anarchia.
"utożsamiał się ze zwykłym cywilem i próbował wziąć los w swoje ręce właśnie dla tego że była bieda, nie było za dobrych perspektyw życia" - hahaha i wszystkimi pogardzał i miał się za lepszego (o czym mówi do swojej ukochanej); marne ochłapy wpłacane przez biedaków do banków rabaował, ale oddawał im tylko jak byli przy kasie w czasie napadu... prawdziwy wzór cnót
kazdy ma prawo zalozayc temat i wypowiedziec swoje zdanie kolezanko tak jak i ty uczynilas...
Brednie. Całkowicie nie zgadzam się z Twoją opinią.
Co z tego, że twórcy starali się odtworzyć fakty. Skoro zrobili to w sposób nieudolny. Dillinger może i był arogancki i dobrze, ale rolą reżysera jest pokazanie historii z takiej perspektywy by widz utożsamiał się, polubił bohatera, którego oczami widzi akcję. Jakoś trudno mi uwierzyć, że nie było tam pozytywnej postaci. Ja pokazał bym to wszystko z prespektywy dziewczyny Dillingera, bo ona jedyna budzi jakąś odrobinę symaptii i współczucia.
Tak to jest jak krytykuje się osoby, które jakieś pojęcie o kinie mają. Wychodzi Twoje dyletanctwo. Poczytaj krytyczne opinie recenzentów na temat tego filmu...
Psychoanaliza wykonana przez jednego użytkownika konkretnego forum na podstawie postów drugiego, to jedna z najbardziej denerwujących rzeczy na planecie Ziemi, więc z góry przepraszam, ale nie mogę się powstrzymać od pewnej uwagi:
Albo jesteś tak przeczulony na punkcie arogancji, że zarzucasz ją każdemu, kto tylko nie jest grzecznym, miłym (...) i rycerskim altruistą po całości, albo - w myśl zasady, że najbardziej boją nas przywary innych, które sami posiadamy - z ciebie też niezły impertynent. I tak na zdrowy rozsądek - która możliwość jest bardziej prawdopodobna?
Sekundę, czegoś nie rozumiem. "Poczytaj krytyczne opinie recenzentów na temat tego filmu." Przeczytałam tych recenzji sporo, od filmwebowej, przez wszelkie portale w trzech językach, którymi się względnie posługuję, aż po tych wszystkich, że tak to określę, uważanych za alfę i omegę w kwestii kina. Z większości wynika, że to film dobry, ale nie rewelacyjny. Oceny wahają się w okolicach ośmiu, więc opinie nie są tak jasno i wyraźnie krytyczne, jak to sugerujesz.
Recenzenci zarzucają samej interpretacji postaci Dillingera, że był za grzeczny, za milusi i za uroczy, jak na gangstera, a jego impertynencja działa w zupełnie inny sposób, niż ty to odbierasz. Według specjalistów, na których się powołujesz, Dillinger był diametralnie inny (i oni to zaznaczyli), niż to opisujesz, więc na koniec pytam - gdzie tu sens?
Pokazywanie historii Dillingera z perspektywy jego dziewczyny byłoby stuprocentowym kinowy bełkotem, niespójnym i odgórnie bezsensownym. Dlaczego? Ano dlatego, że widywali się dość rzadko, a o jego poczynaniach dowiadywała się z radia i gazet. Epizody z Billie były przerywnikami 'głównego motywu', a nie odwrotnie.
"rolą reżysera jest pokazanie historii z takiej perspektywy by widz utożsamiał się, polubił bohatera, którego oczami widzi akcję."
Błąd. Przywilejem reżysera jest to, że może sobie głównego bohatera przedstawić w dowolny sposób. Tutaj Dillinger pokazany jest od różnych stron. Na zdrowy rozum wiadomo, że to drań, ale jednak jest w nim coś romantycznego i budzacego sympatie.
mdli mnie już od tego. poprzedzone peanami na cześć "wrogów" zdania typu "rozumiem, że nie każdemu taki film odpowiada", a w podtekście "rozumiem, że istnieją na świecie tacy idioci, którzy nie potrafią docenić tego filmu".
"zakładanie dziesiątek tematów krytykujących film jest po prostu bez sensu,tym bardziej że w każdym temacie jest wpisywane to samo". a gdyby w dziesiątkach tematów ludzie podzielali twoją opinię na temat filmu, też byś zakładała temat wyłącznie w celu uświadomienia im bezsensowności ich działań?
ludzie! również wy, edytujący stronę "wrogów..."! pogódźcie się z tym, że nie każdemu musiał się spodobać ten film i niekoniecznie musi do wynikać z niedouczenia.
Przecież krytykowanie jest łatwiejsze od chwalenia. Są tematy, które ukazują pozytywne (nawet bardzo!) opinie na temat filmu, ale są natychmiast zakrzyczane przez ludzi, którym przeszkadzał jakiś jeden szczegół, który według nich film pogrzebał i nie da się z niego nic pozytywnego wyłuskać (nawiązywano do zdjęć, które mnie również momentami denerwowały, zwłaszcza ujęcia idealnie zza pleców/sprzed twarzy, gdzie bohater gibał się na wszystkie strony ja zawodowy osiedlowy dres) lub tych, którzy mają generalny problem z zaspokojeniem swoich gigantycznych wymagań. Jednak nie widzę powodu do nazywania ich idiotami.
Zgadzam się z autorką tematu, co do zarzutów na temat fabuły, a raczej braku klasycznego gangsterskiego scenariusza. Z książki (napisanej po zebraniu w stu procentach potwierdzonych informacji, a jeśli nie, to jest to zaznaczone) wynika, że Dillinger wcale nie palił się do strzelania do wszystkiego, co się rusza, przydałoby się poznać kawałek historii przed obejrzeniem filmu. Przecież nawet na początku była scena, gdzie powiedział, że nie zaangażuje się w porwanie, bo publika tego nie lubi, a on ukrywa się wśród ludzi. Tak na zdrowy rozsądek należałoby to wziąć.
Nie mam tendencji do negowania czyichś opinii w guście 'nie bo nie', ale niestety - zarzuty dotyczące fabuły i identyfikacji z bohaterem są 'nie bo nie'. I to właśnie jest pokazywaniem swego osobistego niedoinformowania, gdyż dziwnie zarzucać historii, że była nudna, albo facetowi, który nie żyje od siedemdziesięciu pięciu lat, że aha i heloł, nie podoba mi się pana styl bycia, bo nie mogę się z panem identyfikować, zmień się.
Apeluję o podejście z dystansem i nie poruszanie nieba i ziemi, żeby tylko przekazać swoje zdanie całemu światu i zakrzyczeć wszystkich o odmiennym.
Pokój, miłość, empatia.
:)
Zgadzam się, że film jest opary na faktach i dlatego nie ma tyle akcji co w filach walki. Ja oceniłam film na arcydzieło, bo mi osobiście film BARDZO przypadł do gustu. Nie lubię filmów z tkz. ''Mordobiciem''. W filmie lubię trochę życia, może być trochę akcji i dlatego też ten film wydał mi się idealnym dla mnie. Pozdrawiam wszystkich fanów Johnnego Deppa i filmu ''Wrogowie publiczni'' ;P
MUZYKA BYŁA REWELACYJNA!!! JAKBY KTOŚ WIEDZIAŁ GDZIE MOŻNA ŚCIĄGNĄĆ MUZYKĘ Z TEGO FILMU TO PROSZĘ O LINK!!!
http://wrzucamy.pl/soundtrack/5580-public-enemies-ost-2009-a.html tutaj :) muza genialna! szczegolnie ten jeden kawalek!
a kto powiedzial, ze musi byc mordobicie???? w filmie musi byc klimat - tu go nie ma. oceniasz film przez pryzmat deepa. tyle lol
widze że jest tu bardzo wielu krytyków którzy wiedzą najlepiej, znają historię i dillingera chyba hehehe pan li to jest prawdopodobnie człowiek od oscarów heheheh żenada...
zastanawiam sie jak to jest, że ten film ma tyle negatywnych opinii na forum a ocena jest taka wysoka.
A co do samego filmu, to mi się bardzo podobał. Nie spodziewałam się, że to będzie kino, które mnie powali na ziemię, ale było ok. W ogóle mnie nie rozczarował, wręcz przeciwnie- bardzo miło spędziłam ten czas i nie żałuję że wybrałam się do kina. Drażnił mnie Bale ze swoją miną podobną do Eastwooda kiedy mówi to miasto jest za małe dla nas dwóch. Przypominał mi szeryfa z dzikiego zachodu a nie agenta FBI. A Dilinger? Pomińmy fakt, że grał go Depp. Uwielbiam Deppa, ale jeśli Dilinger naprawdę był taki bezczelny i pewny siebie to nie dziwię się, że był idolem jak teraz piosenkarze i aktorzy. Scena na komisariacie kiedy udziela odpowiedzi na pytania reporterów? Świetna! Istna gwiazda z tego bandyty;)
nie będę pisała o technicznej stronie tego filmu, bo się nie znam na tym, to wiedzą ci znawcy krytykujący:) dla mnie ten film to była fajna rozrywka. i tyle
temat został założony po to, by w końcu ktoś ułożył kilka sensownych zdań, PO TO, żeby znowu nie wypisywano jaki ten film jest czy nie jest. a zauważyłam, że nawet w tym wątku pojawia się coraz więcej plusów i minusów... ludzie, darujcie sobie. już chyba każdy wymienił wszystkie wady i zalety tego filmu. Osobiście w 100% zgadzam się z autorką pierwszej wypowiedzi.
Dawno zaden film nie wywolal tyle emocji co ten :> to znaczy o jego wielkosci!
Zgadzam sie z autorka!
Praktycznie w 100% z Tobą się zgadzam. To nie pierwszy film kiedy jest taka krytyka "wielkich kinomanów", którzy chcą pokazać na siłę jacy są mądrzy. Jak się im coś nie podoba to znaczy, że film jest zły i nawet 10 takich samych negatywnych komentarzy to mało. Albo ja nie wiem do czego takie sytuacje Im służą.
Owszem każdy ma prawo do własnego zdania. Po co jednak podkreślać to samo wielokrotnie w różnych tematach jak wystarczyłby jeden?
Niestety na forach tego typu netykieta nie obowiazuje, raczej zasada "jezeli masz inne zdanie niz ja, to jesteś idiotą". A niektórzy naprawdę chcieliby czasem powymieniać opinie w sposób konstruktywny, ale niestety takie trolle nie pozwalaja na to. Chcąc nie chcąc odechciewa sie cokolwiek pisać, bo i tak skonczy sie na wzajemnym wyzywaniu.