PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=467091}

Wrogowie publiczni

Public Enemies
2009
7,1 178 tys. ocen
7,1 10 1 178065
6,2 41 krytyków
Wrogowie publiczni
powrót do forum filmu Wrogowie publiczni

Najnowszy film Michaela Manna to taka podróż sentymentalna w czasy tak ważne dla amerykańskiej kultury i mitologii - w lata 30. ubiegłego wieku, w czasy Wielkiego Kryzysu, czarnego kryminału i romantycznego mitu gangstera, do którego Mann wyraźnie się odwołuje. Nie próbuje z nim polemizować, odczytywać go na nowo, co zapewne wielu ma mu za złe, bo to przecież takie pospolite, mało innowacyjne i zbyt proste... Ale Mann udowadnia, że taka szlachetna prostota wciąż ma wielką siłę. I jestem mu wdzięczny, że opowiedział właśnie taką prostą historię w starym, dobrym stylu i złożył tak wspaniały hołd tradycji i klasyce amerykańskiego filmu. Genialna jest jedna z ostatnich scen, w której Dillinger ogląda w kinie "Wielkiego gracza" z Clarkiem Gablem, posyłając w stronę ekranu porozumiewawczy uśmiech - piękny ukłon zarówno w stronę kina, które inspirowało rzeczywistość, jak i w stronę tych barwnych czasów, które m.in. dzięki kinu przeszły do legendy.

"Wrogowie publiczni" to film niesamowicie stylowy, klimatyczny, zasługujący na największy szacunek wyśmienitą realizacją. Co ciekawe, nawet ta osławiona już 'reporterska' kamera ani trochę nie gryzie się z całą resztą, utrzymaną przecież w konwencji retro. Kolejny dowód jak sprawnym reżyserem jest Mann i jak genialne ma wyczucie. Ujęcia z cyfrowej kamery, choć może czasami są rzeczywiście fanaberią Manna, w zdecydowanej większości sprawdzają się doskonale, nadają obrazowi niesamowitego dynamizmu. Mowa tu głównie o sekwencjach akcji, które rozegrane są po mistrzowsku (vide: scena obławy w leśnej chacie) - prowadzenie kamery, montaż a do tego kapitalny dźwięk - absolutny majstersztyk!
Równie znakomicie spisuje się muzyka - zarówno kompozycje autorstwa niezastąpionego Elliota Goldenthala jak i utwory innych wykonawców (kawałek "Ten Million Slaves" Otisa Taylora wciąż chodzi mi po głowie).

Aktorsko też jest bez zarzutu. Może dla żadnej z gwiazd duetu Depp-Bale nie jest to najlepsza rola w karierze, ale obaj panowie zagrali naprawdę solidnie (z lekkim wskazaniem na Bale’a). Szkoda tylko, że na tle ich wyrazistych postaci dość niemrawo prezentuje się Marion Cotillard, która zresztą nie miała wielkiego pola do popisu. Za to jest kilka fajnych ról drugoplanowych.

Moja ocena to całkowicie subiektywne 9/10 – w moim prywatnym rankingu filmów Manna "Wrogowie publiczni" plasują się tuż za "Gorączką", a obok "Łowcy". Może na tle tamtych dzieł nie jest to film szczególnie oryginalny, nowatorski ani wybitny, ale tak się złożyło, że odnajduję w nim to, czego w kinie ostatnio coraz częściej szukam, a o co jest coraz trudniej. Ta nostalgiczna opowieść o jednym z ostatnich takich romantycznych buntowników amerykańskiej kultury, o zmierzchu legendy, nawiązującej wprost do wielkiej tradycji westernu, całkowicie do mnie trafia i przemawia. To jeden z takich filmów, na których mógłbym siedzieć w kinie bez końca, a i tak byłoby mi mało :)

Dwight_

Nie wiem czy bym nazwała ten film gangsterskim, ale również i ja odnalazłam w nim klimat którego od dawna poszukiwałam w kinie. :)))


Wbrew opinia kamera mi nie przeszkadzała ani trochę.Natomiast dodawało to trochę uroku. Podobno najsłabszym punktem jest scenariusz- który jest zbudowany zupełnie inaczej jak w innych filmach można powiedzieć że trochę wbrew regułą ). Mi to też odpowiadało tworzyło to pewien klimat bez zbytniego wdawania się w szczegóły i emocjonalne rozterki bohaterów, które i tak były ale nie przesłaniały przekazu . Obrazy dłużyzny można by powiedzieć( wprost rewelacyjne) doskonale zgrane z genialną muzyką. Wiem też że film niektórym może się nie podobać właśnie z powodu "nieudanego scenariusza "i dłużyzn - dla mnie jest to wspaniałe i uwielbiam takie filmy. :)))

ocenił(a) film na 7
MorganaBlackcat

Cóż, jak dla mnie jest to pełnoprawny film gangsterski - choćby sama fabuła, ale też czas i miejsce akcji oraz inne elementy filmowej rzeczywistości, są charakterystyczne dla tego gatunku.

Co do scenariusza - właśnie nie rozumiem malkontentów, którzy sami chyba nie wiedza czego się spodziewali. To, że historia jest prosta, nie znaczy wcale, że jest kiepska czy słabo opowiedziana. Mann miał jasną wizję tego, co chce pokazać, i najwyraźniej nie miał potrzeby komplikować tego zbytnim rozdrabnianiem wszystkiego na czynniki pierwsze, wnikaniem w psychologiczne niuanse itd. I bardzo dobrze. Tutaj takie podejście jak najbardziej pasuje. A co do dłużyzn - wiesz, jeśli ktoś się wychował na teledyskach i grach komputerowych, to 5 minut bez "dziania się" będzie dla niego z pewnością powodem do frustracji i narzekań, ale to już problem takich ludzi. Ten film to nie jest typowa sensacja, ale przede wszystkim klimat. A żeby go w pełni poczuć, trzeba właśnie takich "dłużyzn", w których można podelektować się muzyką, atmosferą itd. :)
Pozdrawiam

Dwight_

No właśnie o to mi chodzi w kinie o te delektowanie" się filmem obrazem forma treścią i muzyka idealnie tu wpasowaną.Co do pospiechu w grach to pewno masz racje - ja nie jestem żadnym graczem ponieważ nie muszę się dodatkowo spieszyć i nakręcać - a mam potrzebę wyciszania się. Ten klimat to jest to co właśnie uwielbiam w kinie.Z a filmami sensacyjnymi nie przepadam właśnie z racji tego pospiechu- ale nie uważam żeby były z tego powodu źle zrobione. Co do scenariusza twierdzili że nie mogą się utożsamić z żadnym z bohaterów i że to błąd bo nie mogą poczuć że żyją życiem kogoś tam..Takie są główne zarzuty że to właśnie zależny od źle napisanego scenariusza.:)

Również pozdrawiam.:)

użytkownik usunięty
Dwight_

Widzisz, dla mnie właśnie za abrdzo wszystko szybko leciało. jak chciałam sie zatrzymać i poczuć klimat, to oni już gdzieś lecieli :) Wydaje mi się, że czasem zamiast się zatrzymać i coś przeanalizować, oni dawali w długą :) Jkby musieli zmieścić się w czasie.

użytkownik usunięty
Dwight_


"jak dla mnie jest to pełnoprawny film gangsterski - choćby sama fabuła, ale też czas i miejsce akcji oraz inne elementy filmowej rzeczywistości, są charakterystyczne dla tego gatunku. " - ja właśnie odczuwam coś zupełnie rpzeciwnego. Spodziewałam się czegoś z tej bajki, bo to są moje ukochane klimaty, ale nie mogłam ich jakoś znaleźć ani trochę... :( Drażniły mnie zdjęcia jakby robione dla programów na żywo (nie znam się na sztuce operatorskiej, więc nie umiem tego wyjasnić ani nazwać), takie aż "za bardzo" wyraźne, drgające. Nie pasowało mi to do nastroju i okropnie denerwowało. Brakowało mi też muzyki z tamtych lat (dwie czy trzy piosenki Billie Holliday to za mało).

ocenił(a) film na 7

Cóż, zdjęcia to zaledwie jeden z elementów dzieła filmowego. Tutaj rzeczywiście miejscami obraz jest jak wyjęty z innej bajki, ale przecież ta rozedrgana, dynamiczna cyfrówka świetnie się sprawdza w scenach akcji (strzelanina w domku w lesie wbija w ziemię - mistrzowskie ujęcia, montaż). Jeśli chodzi o muzykę - oprócz Billie Holliday jest tam też kilka innych piosenek w tym klimacie. I nie zapominajmy, że zadaniem muzyki jest także komentowanie akcji, a score Goldenthala spełnia to zadanie idealnie. Nie wszędzie pasowałby taki klimatyczny jazz.
Cała reszta zaś jest jak żywcem wyniesiona z kina gangsterskiego lat 30. i 40., do którego odwołuje się zresztą bardzo wyraźnie. Fakt, że Mann nadał miejscami swemu dziełu trochę bardziej współczesną i nowatorską formę, ale według mnie absolutnie nie burzy to klimatu całości.

Dwight_

podpisuje sie pod Twoja wypowiedzia obiema recami :)
Klimat, dzwiek, zdjecia, scenografia, kawal dobrego kina - szkoda, ze w dobie transformarsow coraz mniej jest takich filmow. 9/10