Gdy zaczęłam oglądać "Coyote Ugly", klimat filmu natychmiast skojarzył mi się z "Crossroads" (czy jak to tam się pisze :P), czyli tej "słynnej" produkcji z panną Spears. Jakkolwiek nigdy nie miałam okazji ani chęci (i wątpię, żeby je miała w przyszłości), by rzeczony film obejrzeć, niestety znane mi były tajniki jego fabuły. "Coyote ugly" nieodparcie mi się z tą fabułą kojarzy - chociaż zapewne przedstawia wyższy poziom od "Crossroads".
"Wygrane Marzenia" jest filmem, którym można się zainteresować - nie jest to na pewno jakiś kandydat do Oscara, ale leciutka, lekko okraszona romantyzmem (i nagością męskiego torsu :P) komedia z przepiękną muzyką. Od ogólnego "zatopienia" w gatunku "romantic comedy" chroni "Coyote Ugly"... knajpa. I to nie byle jaka knajpa :)
Ogólnie można zobaczyć
:)