Wydaję mi się, że nawet lepszy od wzjadu pociągu na stacje w Ciotat. Aktorzy graja bardziej profesjonalnie. I tam muzyka, genialny wkomponowany rap z 1895 roku. Jezeli chodzi o fabułe to dosc skomplikowana jak na 1-minutowy film. Daje przesłanie, że nic ine trwa wiecznie. Ta dramatyczna końcówka gdy drzwi sie zamykają... prawie się popłakałem. Role pana wychodzące w 4 sekundzie (12 od prawej) - nierealistycznie odegrana. Poza tym - arcydzieło gatunku.
Ten facet podobno dostał rolę tylko dlatego, że był chrześniakiem Luisa. O mały włos nie położył filmu.
na moje to zagrał z.a.j.e.b.i.ś.c.i.e niby to człowieka niby cyborga pomijając fakt, że był chrześniakiem Luisa powinien dostać oskara dzięki niemu film daje rade
Ten efekt cyborga uzyskał tylko dlatego, że miał elektroniczną wstawkę w mózgu, która mu zastępowała szyszynkę, odstrzeloną przez Zulusów przy pomocy dzidy w bitwie pod Kuntakinte. No cóż, tak to bywa czasami, że słaby (wg. mnie) aktor swoimi kreacjami mocno oddziałuje na następne filmy. Podobno część zachowań Terminatora wzorowano właśnie na nim, o tyle dobrze, że wykorzystano te ujęcia, gdzie zagrał lepiej, a pominięto te całkiem spieprzone.
Łe, chłopcze, ale powiedziałeś, normalnie jeszcze nikt przed tobą nie użył tego tekstu, jakie to oryginalne...
A nie, zaraz, przecież dziesiątki tysięcy trollujących dzieci neo, które mają zbyt niskie IQ, żeby same coś wymyślić, wciąż to gdzieś piszą. Jaka szkoda, a ty już myślałeś, że błysnąłeś niczym ostatni ząb w gębie menela.
Pffff...
Bez inteligentnych i kreatywnych ludzi, od których możesz coś zerżnąć na żywca, żyłbyś w świecie, w którym trzeba czasami używać własnego mózgu. A wtedy jedyne, co mógłbyś robić, to milczeć! Ojojoj, to by dopiero było!