Jak na film z Sandlerem to naprawdę średnio mi się podoba ta produkcja. Początek owszem był bardzo zabawny i doskonale sprawdzała się "filmowa osobowość" Sandlera w głównej roli. Oczywiście sam aktor cudu nie zdziała, wina głównie leży po stronie reżysera, który skorzystał już z gotowego scenariusza(1974) i kierowany wątpliwym jak dla mnie sukcesem Mean Machine z 2001 roku (Aka Mecz ostatniej szansy) postanowił sprzedać to samo tylko po amerykańsku. Nie chce mi się rozprawiać nad takimi praktykami,ale dla mnie to jak serwowanie już raz przeżutego hamburgera i takie miałem wrażenie podczas projekcji. No, ale to zależy kto co lubi...