Lubię Adama Sandlera, jest moim zdaniem świetnym komikiem, który sprawdza się w głupkowatych komediach ("Farciarz Gilmore" zawsze bawi mnie do łez). Co za tym idzie nie mam też nic przeciwko obejrzeniu od czasu do czasu głupiej komedii. Jest jedno ale. Nie wystarczy żeby była głupkowata, musi przy tym być śmieszna. "Wykiwać klawisza" niespecjalnie spełnia ten warunek, i dlatego jest to najgorszy film z Sandlerem jaki widziałem. Nie daje on bowiem temu aktorowi żadnych możliwości zrobienia czegoś nowego. Gagi są schematyczne, wszystko bardzo przewidywalne, a w konsekwencji tego irytujące. Aż dziw bierze, że film ma tak dobrą obsadę. Widocznie spore sumki zachęciły dobrych aktorów do spędzenia na planie paru godzin przy małym wysiłku. Bo wszyscy wyglądają tutaj jakby wiedzieli, że nie ma się co starać dla takiego filmu i po prostu "zrobili swoje". To dotyczy się też Sandlera, a może przede wszystkim jego. Jakby nie było, obsada idzie na plus dla "Wykiwać klawisza". Kolejnym jest wykonanie. Świetne zdjęcia oczywiście nie zachwycają wirtuozją, ale sprawiają, że przynajmniej się na to nieźle patrzy. Masa przyspieszeń i zwolnień kamery, podzielony ekran i dynamiczny montaż zadowolą wielu, przywodząc na myśl lekkostrawne teledyski. Wypatrzeć można tu nawet trochę gwiazd muzycznej estrady. Cóż, przewidzieć to wszystko da się już w momencie pojawienia się na początku logo MTV Movies. Tak na prawdę od pierwszej minuty podłamało mnie to, bo wiedziałem, że na nic wielkiego liczyć nie mogę. Przynajmniej było trochę dobrej muzyki;)
Oceniam na 4/10 - jest wiele lepszych filmów z tego gatunku, nie tylko głupich, ale też śmiesznych.