A jednak ten film poza pięknymi bodźcami wizualno-dźwiękowymi niewiele za sobą niesie pomimo wielkiego potencjału.
Jest to prosta historia, choć, jak to u Andersona, upstrzona kolejnymi narracyjnymi szkatułkami. Tyle, że w tym filmie to nie działa. Męczy, nudzi, osłabia tempo opowieści. Dodatkowo cały wątek uczennicy z USA odgrywany przez Gretę Gerwig nie dość, że jest zbędny, to trąci jakimś takim zachodnim protekcjonalizmem. Wolałabym, aby opowieść skupiła się na samych Japończykach i tym, jak sami radzą sobie z problemem, a nie... jakaś uczennica zza granicy dopiero musi wytyczać im moralną ścieżkę postępowania... Jakieś to było, że tak powiem - przedawnione fabularnie.
Dziwny był to film. Pełen pozytywnych odczuć, ale i pełen momentów zastoju, nudy, a nawet frustracji. Nadal polecam ten film, tak jak można polecać Twojego Vincenta za bodźce estetyczne, ale fabularnie - jeden i drugi film po prostu dla mnie leżą.
Tutaj obszerniejsza pogadanka o filmie: https://www.youtube.com/watch?v=eF6IpN6SwbQ
Zgadzam się. W trakcie seansu miałem wrażenie, że konkretnego materiału starczyło może na godzinę. Wes Anderson mógłby wziąć przykład z twórców haiku. Lis zacisnął pięść.
Tak bardzo popieram. Kanwa fabularna Vincenta była dla mnie ogromnym rozczarowaniem. Słuchając narracji czułam się trochę, jakbym czytała wypracowanie dzieciaka z podstawówki, może i ambitnego, ale jednak dzieciaka. Tu oczekiwania nie były co prawda aż tak wysokie, ale i tak podczas napisów trudno było się opędzić od myśli „no pięknie, ale co z tego”?
Dzieki temu ze film byl prosty, moglam sie bardziej skupic na tym jak DOBRZE sie oglada ten film od strony audiowizualnej. Moim zdaniem to jego atut - brakowalo mi tego w FPN.
Moim zdaniem to na wskroś celowe. Ten film ma dosyć naiwna fabule ale nie mam mu tego za złe bo moim zdaniem to bajka dla dzieci 10+, nie animacja tylko dla dorosłych.
czepiasz sie :D
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
W pełnie się zgadzam. Film miał wielki potencjał, ale czegoś mu brakuje. Po prostu.
Nie mniej mimo okropności pokazywanych za ekranie, przez pierwszą połowę miałem banan.
A ja myślę, że formuła Andersona powoli się kończy. Fajnie, że Wes wypracował swój własny styl, ale jak długo można jechać na jednym motywie? To co kiedyś u niego zachwycało powoli zaczyna drażnić i nudzić. No i zgadzam się z " zachodnim protekcjonalizmem"- wątek wyjątkowo naiwny ( nawet jak na Andersona) i wciśnięty na siłę.
Opowieść o chłopcu poszukującym swego psa na wyspie wygnanych niesłusznie psów.
Drugim głównym wątkiem jest polityka, brudna i obrzydliwa.
Odniesienia do realnej polityki i historii nasuwają się same.
Film jest raczej ponury i depresyjny .
Mimo, że ostatecznie film jest o sile przyjaźni i zwycięstwu dobra, nie polecam go dzieciom. Jest dla nich zbyt trudny i nudny.
Ja dostrzegłem dużo specyficznego, mrocznego humoru.
Żałuję tylko że nie znam angielskiego bo warto oglądać w oryginale ( Bryan Cranston, Bill Murray, Jeff Goldblum, Scarlett Johansson, Frances McDormand, Harvey Keitel, Tilda Swinton )
Jeśli nie znasz angielskiego, to jest najlepszy sposób, żeby się go uczyć;) Oglądać po angielsku ulubione filmy z fantastycznymi aktorami - coraz bardziej będziesz się osłuchiwać i coraz mniej problemu będzie ci sprawiało oglądanie filmów w oryginale. Polecam taką metodę!
pomysł dobry ^_^