- tak skomentowała ten film moja koleżanka. I zgadzam się w 100%. Film piękny, urokliwy, ogląda się jak bajkę, bo to kompletnie coś innego niż kultura europejska - to oczywiste. No ale zakończenie było przesadzone. Typowy amerykański happy end. Żeby było ładnie. Żeby widz się cieszył. A gdyby tak skończyli pięć minut wcześniej, np jak ona siedzi w okiya [nie wiem, czy dobrze napisałam] i Matka mówi, że ma z kimś spotkanie. Widzimy gejszę smutną i zrezgynowaną, tak będzie wyglądało jej życie, nie jest szczęśliwa. Albo chociaż jak idzie już po tych drewnianych pieńkach do altanki i koniec. A nie w tak oczywisty, banalny sposób. Zepsuli!
Mimo tego i tak mi się podobał. I złości mnie, że taką piękną opowieść, tak uprościli.
No moze masz racje z tym uproszczeniem ale w końcu (według książki) Prezes zostaje danna Sayuri i zyją razem do późnej starości ;].
nIe wiem niw czytałam książki, ale zakończenie moim zdaniem może być no w końcu dzięki dyskretnym staraniom Prezesa zostałą gejszą; cieszę się że postarano się wszystko pokazać jak należy; stroje, budynki, kulturę. Lecz nie zrobiono dokładniej makijażu gejszy! No przecież powinna być biała jak mleko a nie pobielana... :/ Jak tak o wszystko dbano to i takiego ,,szczegółu" można było nie pominąć
Nie żyją do późnej starości, bo Prezes zaraz potem umiera (on był starszy od Sayuri o 36 lat!)