PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=173500}

Wyznania gejszy

Memoirs of a Geisha
2005
7,6 192 tys. ocen
7,6 10 1 192423
6,6 34 krytyków
Wyznania gejszy
powrót do forum filmu Wyznania gejszy

W szarym, nijakim świecie raz na jakiś czas pojawia się prawdziwa perła, klejnot pośród wieprzy. Taki klejnot ma przed sobą dwie ścieżki losu. Pierwsza to życie normalne. Ciężka praca, obowiązki i znoje życia codziennego sprawią, że piękno szybko przeminie ulegając erozji. Druga droga wiedzie do luksusu i bogactwa, ale płaci się za to cenę uczuć, bowiem jest to droga klejnotu oprawionego i wystawionego na widok publiczny. Na tę właśnie ścieżkę wyrzucił los główne bohaterki filmu Roba Marshalla. Są piękne, fascynujące i urzekające. Posiadają prawdziwą władzę na umysłami i sercami mężczyzn, lecz płacą za to cenę olbrzymią. Nie dla nich uczucia, nie dla nich swoboda wyboru (ale z drugiej strony czy biedna praczka ma większy wybór?). Złamane serce, tragedie odciskają piętno, które staje się z czasem przekleństwem, nigdy nie gojącą się raną sączącą jad. I zostaje im jeszcze ambicja: by być najlepszą, najbardziej pożądaną, by zostać właścicielką stajni gejsz. Tylko wtedy bowiem im życie ma jakiś sens, tylko wtedy mogą udawać przed sobą samymi, że są czymś więcej niż tylko ulotną fanaberią, delikatną zabaweczką w szponach świata. Nic więc zatem dziwnego, że w walce o zaakcentowanie własnego człowieczeństwa, gejsze prowadzą między sobą wyrafinowane wojny, w których każdy chwyt jest dozwolony. Okrucieństwo, egoizm, wyrachowanie. Do upadłego walczą napędzając jedynie błędne koło cierpienia, gdyż proceder ten w sposób zadziwiający prowadzi do sytuacji, w której ofiara zaczyna odczuwać dumę z tego, że tą ofiarą jest. Przeklęta zaczyna się swym przekleństwem delektować.

Takie myśli przyszły mi do głowy, kiedy obserwowałem losy Hatsumoto. Jednak to nie ona jest główną bohaterką filmu. Niestety Chiyo/Sayuri nie jest nawet w połowie tak interesująca jak Hatsumoto. I w tym tkwi problem "Wyznań gejszy": jego przekleństwem jest jego piękno. Rob Marshall zrobił cudowny pod względem wizualnym film. Nie dziwią mnie w ogóle zdobyte Oscary, "Wyznania gejszy" całkowicie na nie zasłużyły. Zachwycające, niemal baśniowe obrazy, cudowne kostiumy i wspaniała scenografia (zwłaszcza w scenach ogrodowych) wprawiają w stan najwyższego zdumienia. Niestety za tymi cudownymi obrazami nie kryje się nic. Jak w czasach baroku piękno służy samo sobie i niczemu więcej. Cuda, jakie co chwilę pojawiają się na ekranie, całkowicie przytłaczają historię, staje się ona jedynie dodatkiem, irytującą niezbędnym pretekstem dla tych wszystkich wizualnych rozkoszy. Opowieść o Chiyo jest nudna, bezbarwna, monotonna i w żadnym momencie nie angażująca. Tak dramatyczne sceny jak noc ucieczki czy też spotkanie z baronem pozostawiły mnie zupełnie obojętnym. Wiedziałem, że są to sceny dramatyczne, ale nie czułem tego. Może gdyby reżyser mniej miejsca poświęcił stronie obrazowej, a więcej historii mechanizmów świata gejsz (i nie tylko), film oceniłbym wyżej. Może. Niestety tego już się pewnie nigdy nie dowiem.