Bardzo dobry film, prawie rewelacyjny jednak nic poza tym. Nie wiem, czy spowodowane było to moimi ogromnymi oczekiwaniami, związanymi z bestsellerownością (bestsellerstwem? Bestsellerciarstwem) książki, czy tym, że przez cały seans chciało mi się do toalety. W każdym razie "Wyznania gejszy" to w moim odczuciu pozycja niemająca sobie równych. Przeczytałam ją 8 razy i za każdym razem płakałam na momencie z listem od pana Tanaka. Zirytowały mnie dwie rzeczy - po pierwsze jak oni mogli obsadzić Chinki w roli Japonek? A po drugie - Hatsumomo i Mameha trochę odbiegały od wizerunków "skończonych piękności", którymi świeciły w książce.
Ps. Mam pytanie kierowane do osób, które przeczytały "Wyznania" - czy dzieje Sayuri to historia prawdziwa? Jeżeli uważnie przeczytacie książkę, zauważycie pewną rozbieżność. A mianowicie:
"Kiedy na początku pracy spytałem, czy mogę korzystać z magnetofonu, kierowały mną czysto praktyczne względy. Chciałem w miarę potrzeb poprawiać błędy sekretarki. Po śmierci Sayuri - co nastąpiło w zeszłym roku - doszedłem do wniosku, że chodziło mi chyba o coś więcej: o zachowanie jej głosu nacechowanego rzadko słyszalną ekspresją"
Tłumacz, str. 10
Ale:
"Wyznania gejszy są powieścią, a postać Sayuri i jej dzieje zrodziły się w mojej głowie"
Autor, str. 461
Jak ktoś wie, o co chodzi, to proszę o odpowiedź