A te cztery punkty to tylko za muzykę i scenografię. Kostiumy były, owszem, bardzo piękne, ale "gniewam się" za przerobienie ich, jakieś takie "anglosaskie" wystylizowanie. Zmieniono także tradycyjny makijaż i fryzury gejszy. Zrobili badania, zebrali informacjie, zmielili i ulepili z tego mielone, tfu, świństwo.
Może tak być, niestety, że książka, choć bardzo piękna, trudna jest niezwykle do zekranizowania. Tak przypuszczam. Opowieść została spłycona, maksymalnie uproszczona, wiele rzeczy stało się w związku z tym zupełnie niezrozumiałych. Nawet sam główny wątek miłosny jest jakiś taki niespójny i niejasny. Dlaczego, po co, na czym polega rozterka? Szkoda słów.
Brakuje mi w tym filmie przede wszystkim ducha kultury japońskiej, opowieści o tym, czym i kim jest gejsza, jak młoda dziewczyna staje się maiko i później geiko, do czego dąży i jakich wyrzeczeń wymaga to zajęcie.
Poza wszystkim film jest zwyczajnie nudny. Rozczarowanie.
Nudny to może nie jest, ciekawie sie ogląda. Ale spłycony strasznie, Książka nie jest tanim romansidłem, obok okazanie historii miłosnej ma na celu pokazanie zwyczajów związanych z pracą gejsz. Ale być możę Amerykanów nie interesuje kultura, tylko to, kto z kim śpi.
Też dałam mu 4/10, spłyca książkę, a postacie są mało wyraziste, zbyt 'złagodzone'atmosfera jaka panowała w okiya. Książkę przeczytałam jednym tchem, natomiast oglądając film w pewnym momencie omal nie zasnęłam:)
Zgadzam się z Tobą całkowicie.
Kiedy usłyszałam,że ma powstać amerykańska ekranizacja amerykańskiej książki na temat kultury i obyczajów Gejsz, w dodatku z chińskimi aktorkami w roli głównej(ich twarze pod względem antropologicznym nie pasują do maski gejszy)przeraziłam się.
Obejżałam film, żeby się tylko przekonać,że miałam rację przewidując że wyjdzie z tego "amerykańska niedogotowana mielonka".
Jeśli amerykanów nie interesują obyczaje gejsz czy kultura japońska to niech się za takie filmy nie biorą.Co do Goldena to owszem, książkę w miarę ciekawie się czyta...ale nic nowatorskiego nie wymyślił, bo historia Sayuri wybitnie mi się kojaży z historią Kopciuszka, tyle,że zorientalizowaną.
Wiem,że w Japonii, ani w Chinach tego filmu nie puścili.I dobrze!
PS. POLECAM WYZNANIA PRAWDZIWEJ GEJSZY MINEKO IWASAKI "GEJSZA Z GION".Napisała swoją biografię po przeczytaniu powieści Goldena,który zrobił z nią wywiad i na jego podstawie wymyślił "Wyznania Gejszy" kompletnie nie zrozumiawszy obyczajów panujących w domu Okiya.
dokładnie typowo amerykański styl. Głupio to zabrzmi ale ogladałam program o gejszach i nie wiem gdzie się podział rytułał ubierania gejszy i co sie stało z makijażem?? przecież usta inaczej były malowane!!! nie wiem jak jakoś nie przypadł mi do gustu ten film. za to stroje i muzykę.
Nie zgadzam się z twoją opinią Ja wystawiłem 8/10 Bardzo mi się ten film podobał ALE biore pod uwagę że być może podobał mi się dlatego bo nie czytałem książki Może kiedyś sie za nią zabiorę Ale właśnie skończyłem "Zamieć" Stephensona Neala i zabrałem się za "Demony dobrego dextera" a tu jeszcze tyle książek leży na półce ( z biblioteki wiec trzeba sie za nie zabrać żeby kary nie wlepili:PP)
Pozdrawiam
no ale chyba po przeytaniu ksiązki ZAWSZe inaczej patrzy sie na ekranizacje, nie? ja niestety tez nie czytałam i tez mama tyyyyyyle ksiązek do "czytaniecia" zanim sie zabiore za "Gejsze" i film mi sie podobał, uwazam ze był dobry. Ale tez usprawiedliwiam sie (tak w razie czego) tym że nie czytałam ksiazki, co wiecej nie znam sie na kulturze Japoni (obu faktów zaluje i postaram sie naprawic;) ) wiec oceniam to z pozycji zwykłego smiertelnika który po prostu idzie sobie obejrzec film, ot tak. I dla mnnie jednak warto.
Ja natomiast obejrzałam film zanim przeczytałam książkę, może to i lepiej nawet. Uderzała mnie jak zazwyczaj niespujność faktów, ale jako że jest to normalne, nie czepiam się tego, czasami trzeba wprowadzić małe zmiany w scenariuszu by film bardziej zainteresował widza. Zgadzam się też co do zamerykanizowania produkcji, ale mimo to oceniam film bardzo wysoko tzn 8/10 za muzykę, zdjęcia, kostiumy, grę aktorów, nie ma co :)
Mi się film bardzo spodobał, chociaz jest świadoma tego że pewnie trochę niezgodny z książka. Książke kupiłam ale niestety jeszcze nie miałam czasu by ją przeczytać. Ogolnie to dla mnie wrazenie po jego poogladaniu produkcji bylo pozytywne a film napewno nie jest nudny ;-)
Kiedy oglądam filmy Kitano, to choć w migawkach czasem, ale wiem, że to Japonia. Tutaj czekałam na taniec gejszy - z "Zatoichi" piękny był, natomiast Ziyi Zhang choć uczyła się tańca, to nie jest to taniec japoński, od razy rzuca się to w oczy, tak samo jak zachowanie i uroda. Szkoda.
Michelle Yeoh bardzo lubię, więc jej dużo wybaczam. :)
generalnie jak dla mnie to zarowno film jak i ksiazka są słabe. Nie wiem jak można zachwycać się czymś tak mało ambitnym.
Dla mnie nie jest to rozczarowanie: po prostu Amerykanin nie może zrobic filmu tak gleboko wkraczającego w sfere kultury i obyczajow japońskich, ba! ? absolutnie nikt, oprocz ?prawdziwego? japończyka (i nie chodzi mi tu o kolor skory, ale o odpowiednia tożsamość i świadomość, które umożliwiłyby oddanie piekna tej orientalnej kultury). Nawet całkowity laik, jeśli chodzi o Japonie ? którym ja jestem ? dostrzega to co reżyser spłycił, co musial splycic. (vide: ?zawiescie czerwone latarnie? Yimou, co prawda o Chinach, ale to jest dopiero piekny orientalny film)
Rozumiem, ze jest to adaptacja ? ksiazki nie czytałem ? ale mnie bardzo gryzl jez. angielski w przeciez tak bardzo japońskim filmie.
a glowny watek milosny - slabiutkie romansidlo. na ekranie wygladalo to tandetnie, w powiesci mam nadzieje jest calkiem inaczej.
Na plus: scenografia ? jeśli naprawde wiernie oddaje tamten okres (tu znow moja niekompetencja nie pozwala na weryfikacje), muzyka, zdjęcia oraz przesliczna Ziyi Zhang.
Calkiem niezle tez ukazano kontrast miedzy Japonia sprzed wojny (mimo tych wszystkich grzechow reżysera), a ta która zostala przez brutalnych i prymitywnych amerykanow pozbawiona swej dawnej cnoty. Piekna wyrafinowana kultura zostala momentalnie zdominowana przez ta tak często okreslana mianem cywilizowanej ? straszne i przykre. Historię pisza zwycięzcy: a tu przeciez zwyciężyła wolność i demokracja - straszne i przykre.
ale jeden dobry watek i sliczne opakowanie to zdecydowanie za malo.
summa summarum: 4/10