Mnie bardzo się podobał...jeste fajnie zroiony,świetna muzyka,gwiazdorska obsada i śliczna młoda azjatka w roli głównej
Dla mnie za dużo było w nim hoolywoodzkiego schematyzmu. Może to przez to, że scenariusz na podstawie książki. Nic nadzwyczajnego, choć przed obejrzeniem filmu obawiałem się, że może być jeszcze gorzej. Co do muzyki, to nie była taka zła, ale jeśli chcesz posłuchać naprawdę świetnej, to proponuję Hero albo Dom latających sztyletów. A Ziyi Zhang, bo pewnie o nią Ci chodzi, wolę w chińskich produkcjach.
Film rzeczywiście typowo hollywodzki, ale tutaj akurat w pozytywnym znaczeniu tego określenia. Jakby nie patrzeć Amerykanie pokazali tę historię bardzo efektownie, z właściwym sobie przepychem - mam na myśli rozbudowaną fabułę, urzekające zdjęcia, kostiumy, muzykę.
Apropos muzyki - mi właśnie bardzo przypominała tę z wspomnianych chińskich produkcji.