PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=546661}

Wyznania

Kokuhaku
7,5 6 377
ocen
7,5 10 1 6377
7,5 4
oceny krytyków
Wyznania
powrót do forum filmu Wyznania

Film generacji EMO

ocenił(a) film na 1

Do bólu pretensjonalny, kiczowaty, przesiąknięty patosem i mdły film o rozpieprzonych
emocjonalnie nastolatkach z typowymi dla nich problemami, gdzie ratunku szukają w
istocie śmierci (zarówno swojej jak i innych). Jedyne co mogę pochwalic to zdjęcia. Fabuła
ckliwa i przedramatyzowana do obrzygania.

Nie polecam.

ocenił(a) film na 3
ocenił(a) film na 9
gitgronostaj

Dla mnie to jedna z najokrutniejszych scena zemsty jakie widziałem na dużym ekranie. Istne psychiczne zabójstwo dokonane z zimną satysfakcją. Okrutna i bez współczucia. Osoba mszcząca się jest tak zimna, że przeraża równie mocno jak najgorsi psychole kina. Minus jak dla mnie to czasami dłużyzny. Jest to typowe azjatyckie kino z plusami i minusami. pomieszanie gatunków czy problematycznych nastolatków emo z typowymi problemami. Polecam chociaż wiem, że nie każdemu to kino się spodoba.

alterego_3

dłużyzny i spowolnienia obrazu to spory mankament ale film można łyknąć

ocenił(a) film na 10
stoper667

komu mankament temu mankament, dla mnie spowolnienia obrazu podkreślają film i jego wyjątkowość sprawiają go magicznym :P

ocenił(a) film na 10
El_Orrance

A mnie się podobał...

ocenił(a) film na 8
mr_wall

...też... taki trochę inny od reszty.Niby wszystko powiedziane jest na początku ale w trakcie pojawia się wiele szczegółów.Fakt film dłuży się niemiłosiernie ale j.w da się to przełknąc.Dużo gry na psychice ... trochę nie pasuje to do gimnazjalistów (oczywiście nie ujmuję im khyhyhy :D ) .... Hymmm dużo plusów i minusów....

ocenił(a) film na 8
akiraxhime

,,c.Dużo gry na psychice ... trochę nie pasuje to do gimnazjalistów (oczywiście nie ujmuję im khyhyhy :D )''
Japończycy mają inną mentalność.

El_Orrance

to mnie zachęciłeś... a myślałem, że może se nienajgorszy film zobaczę

ocenił(a) film na 6
El_Orrance

Początek (wyznanie numer 1): rewelacja. Doskonałe na krótki metraż. Im bardziej w las, tym więcej drzew. A już psychologizowanie (czytaj: relacja z matką) co najmniej urągające intelektowi widza. No i "kompleks Edypa" w ustach nastolatków brzmi nieco nie na miejscu.

ocenił(a) film na 9
datura

Rzeczywiście - ja widziałem wersję z 'kompleksem braku matki'.

ocenił(a) film na 4
datura

Dokładnie tak. Pierwsze 30 minut dobre. Reszta słaba. Szkoda.
"Film generacji EMO" - najlepsze podsumowanie.
5/10 - bo zdjęcia rzeczywiście są niezłe. Przy czym ciągły slow motion w pewnym momencie doprowadza do szału.

ocenił(a) film na 5
FisherN

Popieram rękami i nogami, dodam, że bardzo mnie nudził i w ogóle nie emocjonoał, jak dla mnie klapa.

ocenił(a) film na 8
datura

"No i "kompleks Edypa" w ustach nastolatków brzmi nieco nie na miejscu"

Dlaczego?

ocenił(a) film na 10
datura

akurat kompleks edypa to bzdura to co mówisz. Teraz w gimnazjach wie się takie rzeczy, ja w wieku tych dajmy na to 14 lat już wiedziałam co to jest bo interesowałam się psychologią, jak nastolatek jest oczytany i za pan brat z nauką to może wiedzieć co to jest kompleks edypa :P

into_the_moonlight

Ja miałam 12 lat kiedy dowiedziałam się co to jest na j.polskim kiedy omawialiśmy mit o Edypie.

ocenił(a) film na 10
susan15

ale to jest Japonia , być może oni tam wcale nie omawiaja greckich mitów.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 4
El_Orrance

Word.

ocenił(a) film na 3
El_Orrance

Popieram. Dawno nie widziałem czegoś aż tak bezdennie głupiego. To jest jeszcze głupsze niż nasza rodzima "Sala samobójców" (którą też można zaliczyć do dzieł "generacji emo").

Do tego dochodzi żenujący sposób przekazu - widz zostaje zaatakowany nieustającą gadaniną bohaterów, którzy łopatologicznie wyrażają swoje uczucia w przydługich dialogach tudzież monologach. Ktoś powinien wytłumaczyć reżyserowi, że kino rządzi się swoimi prawami - po to jest obraz, żeby pewne rzeczy wyrażać bez słów.

Postacie nieinteresujące, nudne, irytujące, płytkie - tyczy się to nie tylko nastolatków, ale i nauczycielki, która jest taką samą psychopatką jak oni (nie ma co do tego wątpliwości niemal od początku filmu). Postacie są tak odrażające, że film mógłby być nawet niezłym horrorem, gdyby nie był pozbawiony klimatu (który jest zniszczony przez nieustający bełkot).

Nie to jest jednak najgorsze w tej szmirze - najbardziej denerwuje w niej pretensjonalność. Problem tkwi nie tylko w nieudolnym psychologizowaniu. Pierwsza część filmu wskazuje na to, że film ma podjąć próbę "społecznie zaangażowanej" analizy problemu "zepsutej młodzieży", a w drugiej części okazuje się, że... wszystkiemu winien jest brak miłości i docenienia przez rodziców - cóż za żenująca płycizna.

Nastolatki, które nie wiedzą nic o AIDS, ale za to słyszały o kompleksie Edypa? Naiwność, brednia. Dzieciak, który wygłaszał w monologu, że "nikt nie nauczył go, że zabijanie jest złe" też całkiem zabawny (niezamierzenie). Praktycznie cały film to niezamierzona groteska.

Muzyka też nędzna. Byłem co chwilę katowany irytującą melodią zupełnie nie pasującą do tego, co aktualnie dzieje się na ekranie.

Jakby tego wszystkiego było mało, dochodzi jeszcze to slow motion...

Oceniłem na 3/10 wyłącznie za zdjęcia i za to, że udało się (z trudem, ale jednak) dokończyć bez przewijania (gdyby ta próba zakończyła się porażką, dałbym 1 nawet mimo dobrej strony wizualnej).

ocenił(a) film na 7
GregorioM

A ja myślę, że trzeba by też wziąc pod uwagę sprawę, że film jest azjatycki, bo to bardzo istotne. Ich kultura jednak znacząco różni się od europejskiej,a my odbieramy go trochę "po swojemu". W takiej Japonii problem samobójstw, zamykania się w sobie (takie np. hikikomori) są naprawdę problemami na duża skalę. Co do wiedzy tych małych Japońców czy inych Koreańców ich system szkolnictwa sprawia, że wyścig szczurów to cel życia i w Polsce pewnie rzekliby, że w ogóle go nie ma.. Potrafią nieraz sypiać w szkołach. Ale do sedna.

Postacie są przerysowane co jest typowe dla kina azjatyckiego - intensyfikowanie emocji.Gadanina to wybór reżysera, dlaczego film ma być taki jak wszystkie, taką przyjął formę, taki jets zresztą sam tytuł - "wyznania". Może dla kogoś szczegółowe opowiadanie o emocjach i przeżyciach jest durne, ale dla osoby która przeżyła takie sytuacje jak opisane w filmie typu śmierć córki i świadomość, że mordercy nie zostaną ukarani, czy syndrom sztokholmski chłopca, który dla nikogo nic nie znaczył, od matki, która się nad nim fizycznie znęcała, a za którą tak tęsknił, bo ojciec w końcu też znalazł sobie ciekawszą rodzinę. Nie zawsze trzeba się wszystkiego domyślać, żeby film nazwać dobrym, nie wiem dlaczego panuje takie odgórne przekonanie.
A dla wielbicieli małej ilości słów na ekranie polecam "Pusty Dom", tam się na nie czeka jak na zmiłowanie, a film także genialny.

Myślę, że bohater, który chciał wysadzić szkołę w powietrze jest typowym socjopatą, tu nawet nei chodzi o to, że był przedstawiany jako ofiara. Nie potrafił współczuć, jego emocje były właśnie puste - głównie pusty śmiech. Gdzieś tam w środku cierpiał bo nikt go faktycznie nie mógł nauczyć kochać. Ale był socjopatą, bo żaden normalny dzieciak nic takiego by nie wymyślił. Jego kolega natomiast raczej doznał pomieszania zmysłów, nie chciał być już dlużej popychadłem więc zrobił coś, nad czym się nie zastanowił i stał się mordercą, za którego go mieli.

Nie wiem czego oczekiwałeś, że ta "zepsuta młodzież" jest zepsuta ot tak, sama z siebie? Nic się nie dzieje bez przyczyny,film na wiele sposobów pokazuje, że zawodzą dorośli, że to przez nich cała ta tragedia. Nawet sama nauczycielka mówi w którymś momencie, że to wszystko jej wina, że zawiodła, dlatego jej córka nie żyje. I faktycznie sama doznaje na skutek przeżyć pomieszania zmysłów i szuka zemsty ma tych okrutnych dzieciach. Może to dla kogoś płytki morał, ale nie wiem jakie przyczyny chciałbyś mieć naszkicowane, czego można było oczekiwać. To odpowiedź najbardziej oczywista, każdy psycholog czy psychiatra powie, że okres dzieciństwa jest dla rozwoju człowieka kluczowy i brak miłości czy uwagi prowadzić może wtedy do strasznych skrzywień.

Muzyka akurat była bardzo dobra, ale to pewnie kwestia gustu.

Zasadniczo wydaje mi się, że widzę uprzedzenia, film nie jets tak słaby. Dopiero nakręcony przez Amerykanów dostałby tych wszystkich mankamentów i stałby się amerykańsko pusty do porzygu.

ocenił(a) film na 3
suncarol

Tych bzdur zawartych w filmie nie da się usprawiedliwić kulturą azjatycką. Tutaj brak autentyczności wręcz wylewa się z ekranu, a realizmu psychologicznego nie ma w ogóle (skutek przerysowania).

No właśnie - postacie są przerysowane, reżyser rezygnuje z realizmu, tylko dlaczego? W tym filmie nie prowadzi to do głębokiej krytyki społecznej, lecz prymitywnego grania na emocjach widza, a jedynym efektem przerysowania jest przedramatyzowanie. Jeśli stosuje się takie zabiegi, powinno mieć to uzasadnienie fabularne.

Reżyser zdecydował się na gadaninę prawdopodobnie dlatego, że tak mu po prostu było łatwiej - dużo prościej jest kazać wypowiedzieć aktorowi trywialną albo nienaturalną kwestię niż posłużyć się w celu ukazania pewnych emocji obrazem. Skutkiem tego wyboru są nieprawdopodobne, sztuczne monologi, przez które nie sposób uwierzyć w to, co twórca ma do powiedzenia.

No właśnie, co twórca ma do powiedzenia? W "Wyznaniach" wszystko zostało sprowadzone do banału - dorośli nie kochają dzieci, nie poświęcają im wystarczającej uwagi itd. - można było się pokusić o lepsze pokazanie wpływu środowiska (szkolnego, sąsiedzkiego), wpływu mediów itd. Ja już po 30 minutach tego "dzieła" wiedziałem, w jakim kierunku będzie ono podążać.

Nie zgadzam się, że w przypadku nauczycielki nastąpiło pomieszanie zmysłów - ta postać nie jest oszalała (a przynajmniej nie w sensie "niepoczytalna"), jest zimna, opanowana i cyniczna, przez co staje się kolejną nieciekawą, jednowymiarową bohaterką.

Co do muzyki - nie chodzi o nią samą w sobie, lecz o jej dopasowanie do wydarzeń na ekranie, połączenie z obrazem. Niestety szczegółów nie jestem sobie w stanie przypomnieć, ale z tego co pamiętam film pod tym względem wydawał się być dość chaotyczny, nieprzemyślany.

Główny problem z "Wyznaniami" polega na tym, że nie są w stanie zaoferować mi (jako widzowi) nic - ani głębokiej treści (na poziomie analizy problemu społecznego film nie sprawdza się w ogóle, bo jest zbyt banalny, a na poziomie analizy problemu jednostki też nie, bo brakuje mu realizmu w ukazaniu psychologicznej strony tej jednostki), ani rozrywki (gadanina jest nie do zniesienia), a realizacją też nie zachwyca (zdjęcia dobre, reszta bez rewelacji).

ocenił(a) film na 7
GregorioM

Nie mam zamiaru się spierać. Dla Ciebie był banalny i nierzeczywisty, nie podobało Ci się "gadanie". Nie zgodzę się ze zdaniem, że film ma tylko i wyłącznie operować obrazem, bo pozostałby wtedy za pewne na etapie filmów niemych. Moim zdaniem dość "przegadane" filmy mają np. Tarantino czy Trier i jak dla mnie są to jedne z największych ich atutów.

Ale na pewno zgodzę się, że Wyznania nie są dziełem szczególnie wybitnym, także widziałam wiele lepszych filmów.

ocenił(a) film na 3
suncarol

Nie chodzi o operowanie wyłącznie obrazem, ale o nieużywanie słów wtedy, gdy nie jest to konieczne, albo wręcz niepożądane. U np. Tarantino gadanina sprowadza się do błyskotliwych, ciętych dialogów, których nie dałoby się zastąpić samym obrazem, no i przede wszystkim te dialogi nie powodują, że bohaterowie przestają być postaciami z krwi i kości, jak to ma miejsce tutaj. Zresztą "Wyznania" wydały mi się bardziej przegadane niż jakiekolwiek dzieło (z tych, które obejrzałem) Triera czy Quentina.

ocenił(a) film na 10
GregorioM

Tak bywa jak się porównuje nic nie mające ze sobą wspólnego filmy...

Wybacz, ale czytając twoje posty można co najwyżej prychnąć, bo wiele z nich nie wynika. Twój jedyny realny zarzut, to problem z wewnętrznymi monologami i narracją. Tyle, że to nie świadczy o złym filmie.
To jest po prostu forma która tobie nie odpowiada. Tak jak wielu nie odpowiada pretensjonalny, silący się na obrazoburczość i łamanie tabu styl Triera

ocenił(a) film na 3
Dealric

Wybacz, ale po przeczytaniu twojego posta jestem zmuszony uznać, że masz problemy z czytaniem ze zrozumieniem, albowiem wypisałem w tym temacie wiele realnych zarzutów dotyczących tego filmu. Przypomnę jeszcze raz:
-narracja jest nie do zniesienia,
-wieje banałem i płycizną,
-jest skrajnie naiwny i nierealistyczny (psychologicznie), z czego nic mądrego nie wynika,
-wszyscy bohaterowie filmu są jednowymiarowymi, nieciekawymi postaciami,
-jest przedramatyzowany,
-próbuje manipulować widzem (ja się nie nabieram),
-jest pretensjonalny.

Nie wiem, dlaczego miałyby mnie interesować problemy młodego emo-socjopaty i jego nauczycielki psychopatki.

ocenił(a) film na 10
GregorioM

Jakbyś umiał czytać ze zrozumieniem to byś zrozumiał mój post.
Gdzie jawnie zwracam uwagę, że każdy "zarzut" to twoja nie mająca wiele wspólnego z prawdą opinia.

ocenił(a) film na 3
Dealric

No i miałem rację. Gdybyś czytał ze zrozumieniem, pojąłbyś, że w poprzednim komentarzu piłem właśnie do uznania moich realnych zarzutów za opinie - jakbyś zrozumiał to, co napisałem, nie skomentowałbyś mojej wypowiedzi w taki sposób.

Ale wystarczy tego dobrego. Nie mam czasu ani chęci na przepychanki z osobami, które nawet nie potrafią uzasadnić swojej opinii.

Innym osobom mającym wątpliwości co do sensu zarzutów, mogę wskazać konkretny przykład żenady z tego filmu. Była taka scena w tym "dziele" (SPOILER): retrospekcja z życia jednego z młodych zabójców, w tym scenki jak samotnie wychowująca go matka wyzywa i zaniedbuje dzieciaka. Obraz oczywiście opatrzony soczystym komentarzem bachora, który narzeka na swoje dzieciństwo i wygłasza następujące zdanie: "nikt nie nauczył mnie, że zabijanie jest złe". Następnie opowiada o swojej relacji z matką. Jaki efekt miała wywołać ta scena? Otóż twórcom chodziło o wywołanie współczucia do bachora (w szerszym kontekście: nadanie mu jakiegoś ludzkiego wymiaru po tym, jak wcześniej widzowie poznali go jako młodocianego socjopatę). A co tak naprawdę z niej wynika? Ano to, że dzieciak bardzo dobrze zdaje sobie sprawę ze swojego spaczenia i próbuje w ten sposób usprawiedliwić swoje czyny. To jeden z wielu dowodów na to, że jest zapatrzony wyłącznie w siebie. Wbrew zamiarom twórców ta scena nie nadaje postaci żadnej głębi, chłopak pozostaje bohaterem jednoznacznym. Zamiast mu współczuć, zaczynam w tym momencie wkurzać się na reżysera, który próbuje swoich sztuczek po to, by mną manipulować.

Zresztą samo zdanie "nikt nie nauczył mnie nigdy, że zabijanie jest złe", zwłaszcza w ustach dzieciaka, to kwintesencja pretensjonalności. Żenujących linijek było w tym filmie znacznie więcej. Coś takiego nie przejdzie nawet jako wypowiedziana myśl - to jest właśnie fałsz psychologiczny. Powiedziałbym, że w tym momencie to nie dzieciak przemawia do widza, lecz reżyser, który nie potrafi inaczej przekazać swojej idei. Niedopuszczalne jest, że reżyser przyjmuje taką formę jaka mu się podoba - ona MUSI współgrać z treścią, co w tym filmidle nie działa.

Oczywiście takich scen było znacznie więcej, ale żeby wszystkie sobie przypomnieć, musiałbym obejrzeć tego gniota jeszcze raz, a na to nie mam ochoty. Jednak ten fragment filmu to doskonały przykład manipulacji widzem, pretensjonalności, braku realizmu psychologicznego i nieudolnego kreowania bohaterów, czyli ta jedna scena umieszczona w kontekście całości uzasadnia już połowę wysuniętych przeze mnie zarzutów merytorycznych.

El_Orrance

"Zdeterminowana nauczycielka próbuje wyjaśnić przyczynę morderstwa swojego dziecka, szukając winnych wśród uczniów własnej klasy." WTF ? :D

El_Orrance

podbijam, tragiczny ten film, 3/4 przewinalem bo juz mi sie nie chciako

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones