"Wzgórze" to kawał bardzo dobrego kina wojenno-więziennego. Lumet pod przykrywką prostej, lecz ciekawej jak na tamte czasy fabuły, krytykuje system dyscyplinarny obowiązujący w wojsku, którego reguły przypominają podporządkowanie jednostki władzy w państwach totalitarnych. Przedstawione w filmie wydarzenia mogą trącić patosem, jednak reżyser umiejętnie od niego ucieka, przedstawiając wielowymiarowych bohaterów. Tu dobro miesza się ze złem, nic nie jest czarne albo białe. Jednocześnie "Wzgórze" to film wyreżyserowany doskonale: akcja prowadzona jest z zegarmistrzowską precyzja, spokojny ton zamienia się w ostry dramat, dzięki czemu zawarty w ostatnich scenach ładunek emocjonalny wręcz wbija widza w fotel, a zakończenie wywołuje wstrząs: ostatni kadr ukazujący bezradnego Seana Conneryego to najprawdziwszy majstersztyk. Całości dzieła dopełniają świetne, nowatorskie jak na tamte czasy rozwiązania techniczne oraz brak muzyki, który potęguje klimat.
8/10