Moi znajomi bardzo zachwalali mi ten film... i muszę przyznać jest bardzo dobry ale nie aż tak jak się spodziewałem po tych wszystkich opowieściach... Tematyka potrzebna... rewelacyjny pomysł z narratorem... w ogóle z jego osobą... było trochę wzruszenia... aktorzy również wywiązali się ze swojego zadania... Naprawdę...
więcejOgolnie film wypada srednio w odbiorze. Niby dobry, a jednak taki troche nijaki. Sama historia ukazana w obrazie jest lekka w odbiorze, poruszajaca, moze troszke wciagajaca, jednak calosc jakby nic za soba nie niesie. Film mnie kompletnie nie poruszyl, po prostu byl taki sobie. Gra aktorska stoi na dobrym poziomie....
W pełnej obsadzie podane są nazwiska aktorów grających sąsiadów, przechodniów, jest nawet "kobieta z szampanem"...ale Maxa, jednej z głównych postaci, nie wymieniono. Farsa.
I znowu patrząc na recenzje mam wrażenie, że ludzie nie zrozumieli filmu...
Kiepściutko, oj kiepściutko. Film staromodny, rozwlekły i - co gorsza - budzący pewne wątpliwości.
Dlaczego inteligentna dziesięcioletnia dziewczynka bez śladu dysleksji nie umiała czytać?
Dlaczego w hitlerowskich Niemczech (1938 r,) ludzie nie należący do NSDAP dostali na wychowanie dziecko? Nie bardzo to wiarygodne.
Po 1: niemiecka ludność w swojej rodzimej miejscowości nigdy nie mówiła by po angielsku.
Po 2: niemiecka ludność w swojej rodzimej miejscowości nigdy nie mówiła by po angielsku.
Po 3: niemiecka ludność w swojej rodzimej miejscowości nigdy nie mówiła by po angielsku.
Byłam delikatnie mówiąc zawiedziona tą ekranizacją. Książka jest niesamowita, pełna
wrażeń, a film? Zamerykanizowaną, happyendowską historyjką.
Nie ma znaczenia czyje losy przedstawia film, Niemców czy Polaków, chodzi o ludzkie
przeżywanie, o nieuniknioność przeznaczenia, która dla wszystkich ludzi bez wyjątku jest taka
sama w obliczu koszmaru wojny, bez względu na narodowość, bez możliwości wyboru. Branie
udziału w spektaklu podarowanym od losu, którego...
"Złodziejka książek" to jedna z moich ulubionych książek. Świetnie napisana, z dużą dozą
czarnego humoru i, mimo ciężkiego tematu, lekka do czytania. Wyjątkowości książce dodaje
narrator którym jest śmierć. Film natomiast.... film jest słaby, naprawdę słaby i gdyby nie muzyka i
adaptacja mojej ulubionej książki...
z jednym wyjątkiem - motyw "pana śmierci" źle wkomponowuje się w całość. Ze zwykłej, choć dramatycznej historii, przeradza się w coś na kształt metafizycznych rozważań o życiu i śmierci. To jakby dołożyć przyciężką wisienkę na szczyt tortu, przez co cały placek siada :((
Pomijając ten szczegół, bardzo dobry film.
Rzadko zdarza się obraz, który ma bardzo pozytywny wydźwięk, ale jednocześnie jest taki smutny i poruszający. 8/10
książki nie czytałem i po obejrzeniu filmu nie mam zamiaru. o tym czy film zasługuje na oskara proszę o wypowiedzi osób które nie są podniecone książką , tylko (lub nie) filmem
Geoffrey Rush, Emily Watson, a tu taka popelina... Schematyczna do bólu fabuła i papierowe postaci narysowane grubą kreską, które nie budzą emocji. Nie ma w nim nic oryginalnego, to wszystko już było. Gdyby nie to, że film jest adaptacją książki, pomyśłałabym, że ktoś nieudolnie usiłował skrzyżować "Labirynt fauna" z...
więcej