Lubię westerny, ale tylko te dobrze zrealizowane i dobrze zagrane. Ten do nich nie należy. To co zraziło mnie na początku filmu, to efekty specjalne, most linowy nad przepaścią to zabawka, a na nim sztuczny koń, też zabawka. Nie mogąc zrobić tego wiarygodnie, producent powinien wogóle zrezygnować z tych tanich efektów, gdyż są po prostu śmieszne. Indianie to w większości poprzebierania biali, a Indianka to również biała kobieta z nienaganną jak na preriowe warunki cerą i fryzurą. Nie tylko ona jest niewiarygodna, członkowie bandy pomimo całodziennej podróży przez prerię wyglądają na wypoczętych i nawet się nie zakurzyli, a MacKenna (Gregory Peck) - no cóż, czyściutki, idealnie ogolony mimo wielu dni drogi w jak by się zdawało trudnych warunkach.