Fajnie Kitel zagrał,ale bez przesady. Już lepiej wypadł w Pulp Fiction w roli epizodycznej. Co do historii to strasznie naciągana. Nie da się zjeść ciastka,i go mieć w tym samym czasie. Ja rozumie że przebaczenie,i odkupienie ale bądźmy poważni. Bo temat jest poważny. Końcówka przyprawia o śmiech. Główny bohater to totalny idiota. Tak samo jego przełożeni. Chyba że komendant główny policji jest na miarę naszego polskiego asa z granatnikiem. Fajna muzyczka oraz praca kamery zasługują tutaj na wspomnienie. Nie są to może jakieś wyżyny montażu ale jest ok.