Dla mnie osobiście Zabójcza Broń 1 to chyba najlepszy film sensacyjny w historii kina, Ale nie komedia(sensacyjna). To że jest kilka naprawdę zabawnych scen w tym filmie nie znaczy, zeby przypinać mu łatkę komedii, ludzie wybaczcie... Komedią są kolejne części, i które notabene dużo przez to tracą, po prostu napięcie siada jak jest więcej w filmie parodii i śmiechu niż akcji. I KURWA JAK TO MOŻLIWE ABY POZOSTAŁE CZĘŚCI MIAŁY WYŻSZE LUB PORÓWNYWALNE NOTY???????????? NIE, TEN ŚWIAT OCIPIAŁ DOKUMENTNIE.!!!!!!
Znów leciał w TV. I znów obejrzałem z wielkim zaciekawienim. Chyba po mad maxie to najlepsza rola Mela. Film trzyma napięcie od początku do końca, nawet po tylu latach.
Zabójcza broń to nie komedia??? Po pierwsze jest w niej mnóstwo świetnych i naprawdę zabawnych tekstów. I wcale nie ma tu jedynie "kilku zabawnych scen", Riggs jak i Murtaugh chwilami nie zachowują się "typowo" (delikatnie mówiąc), film ma ogólnie bardzo swobodną wymowę (mimo wielu tragedii i dość mrocznego klimatu). Zgodzić się mogę jedynie do tego stopnia że film jest w większym stopniu sensacją niż komedią.
A tak swoją drogą: piszesz że kolejne części są już dużo gorsze - jak dla mnie dwójka jest jescze lepsza od jedynki i utrzymana w podobnym stylu, nie ma tam wcale za wiele parodii czy błazeństwa, choć trójka to już nie to samo co 2 pierwsze części
Możesz uważać, że ZB1 jest komedią kryminalną, mnie to osobiście nie pasuje. Uważam to za doskonały film akcji, 100% sensację z licznymi śmiesznymi scenam, ale które notabene nie kwalifikuję tego filmu jako komedii. No, chyba, że bardzo cię cieszy np,. to, że przez cały film Mel przeżywa strasznie śmierć swojej żony, co doprowadza go do psychicznej ruiny (próbuje się kilka razy zabić) i inne tego tybu dramaty jak uprowadzenie dziecka. I jak powiedziałem, kolejne części można już za komedię uznać - bo zaczynają się dziwne, typowo komiczne wątki jak podłożona pod klozetem Murtaugha bomba, akcja z rodwajlerem, albo ta licytacja kto ma więcej ran, itd. W kolejne części to jakiś pastiż jedynki, mnie osobiście mniej się podobają, bo właśnie na komizm sytuacyjny głównie postawiono, a brak tego dramatycznego klimatu. I jak piszesz, bardziej ci się podoba 2 niż 1, no cóż, są tacy któży uwielbiają Wielką Gwiazdę Cichopek, ale są i tacy, któży bardziej sobie cenią np. Umę Thurmann.
"No, chyba, że bardzo cię cieszy np,. to, że przez cały film Mel przeżywa strasznie śmierć swojej żony, co doprowadza go do psychicznej ruiny (próbuje się kilka razy zabić) i inne tego tybu dramaty jak uprowadzenie dziecka." - no to mi teraz wytłumacz skąd wyciągnąłęś wniosek że śmieszą mnie takie rzeczy. W dwójce jest jeszcze więcej tragedii a sam przyznajesz że to komedia. Sceny gdy Riggs omal nie odbiera sobie życia wcale mnie nie śmieszą, rozumiem że w takich momentach nastrój jest poważny, ale takich momentów jest dużo mniej niż komicznych sytuacji od których w filmie się roi. Sceny które wymieniłeś są jedynie przerywnikami do bardzo swobodnej wymowyy filmu. W komediach zdarzają się takie zabiegi nawet w chociaźby "Gliniarzu z Beverly Hills" jest trochę tragedii a ten film to wciąż typowa komedia. To że w jakimś filmie jest trochę tragedii to nie znaczy że nie może być komedią na co ZB1 i ZB2 są dobrymi przykładami.