Wczoraj obejrzałem w końcu w całości. Świetny film o ludziach. O ludzkim stadzie i o życiu w nim.
Intrygujące jest to, że opowieść rozgrywa się właściwie w zupełnie hermetycznym świecie, rządzącym się swoimi prawami. Trwa wojna, ale fakt ten pozostaje jakby na marginesie. W tej wiosce, "gdzie diabeł mówi dobranoc" ludzie są pozostawieni sami sobie i właśnie to stwarza wręcz laboratoryjne warunki dla wiwisekcji ich zachowań. Wojna jest dla Sekala pretekstem dla odgrywania się na swoich dawnych dręczycielach. Jest to jednak tylko pretekst.
Reggie 6 porównywał ten film do westernu i to porównanie jest trafne. Mi nasuwa się też porównanie do greckiej tragedii, tylko że tutaj fatum stanowią wyłącznie ludzie. Można powiedzieć za filozofem: "piekło to inni".
Istotny jest wątek wiary, grzechu i pokuty i został on przedstawiony w bardzo ciekawy sposób (świetne postacie księdza i jego gospodyni). Myślę jednak, że został on wprowadzony tylko dla zestawienia absolutnych wartości z ludzkim żywiołem, który właściwie sam dla siebie jest punktem odniesienia.
Ktoś pisał, że historia jest przerysowana - moim zdaniem wcale nie. W dodatku mogłaby zdarzyć się gdziekolwiek i kiedykolwiek, różniąc się jedynie szczegółami.
Postać Sekala jest doskonale skonstruowana. Wg mnie to studium przestępcy przedstawione w bardzo sugestywny sposób.
Ogólnie film zostaje w głowie.