0/10...Bez przesady...Żałuję, że go obejrzałam. Straciłam 2h życia.Masakra jakaś....
Żałujesz, ponieważ nadal jesteś postacią z tego filmu. Nadal tkwisz na Zagubionej Autostradzie ... ; )
że Ci się film nie podobał to jestem w stanie zrozumieć, ale to słownictwo...
ała......
zgadzam sie z zalozycielem tematu ale moze okreslilbym to innymi slowami. Troche irytuja mnie osoby nazywajace Lyncha - mistrzem. Bo robi filmy na pograniczu znu i jawy ? tzn kazdy moze odnalezc cos dla siebie ? hehe dobre. Jesli wytniemy 2 minutowe sceny z losowo wybranych filmow , powtorzymy je kilka razy + niektore puscimy od tylu bedziemy mieli kolejne arcydzielo "miszcza"
Niechodzi mi o to ,ze ja nie kumam jego filmow dlatego mi sie nie podobaja. Tylko krew mnie zalewa jak slysze fanow Lyncha mowiacych :
moj ulubonty film to zagubiona autostrada , zrozumialem go po 3 lub 4 razie...
Wszystko mozna "zrozumiec" po 4 razie , nawet czeski film z koreanskim dubbingiem. Kazdy moze sobie przetlumaczyc na swoj sposob i odnalezc glebokie wartosci ;)
Piekne popoludnie, dziadek siedzi na laweczce, obok lezy pies, dziadek struga nozykiem deske. Slychac wiatr... dziadek struga i struga. Po 2 godzinach strugania kaleczy sie w reke ale nie krzyczy. Widac ,ze po policzku ciekne mu lza... Dziadek unosi wzrok do gory i w chmurach widzi twarz kobiety. THE END
Dla normalnego czlowieka 2 godziny stracone a fani Lyncha (jesli tylko jest jego nazwisko jako rezyser) onanizuja sie i ogladaja film piaty raz by odnalezc "cos dla siebie"
a jesli chodzi o sztuke nowoczesna to jest cool - przybic zdechlego psa do deski , polac go farba i oswietlic ladnie z kazdej strony - "sztuka" ;)
Jeżeli opowiastke o dziadku porównujesz do filmu Lyncha to coś z tobą
nie tak człowieku. Oczywiście tego typu historyjki są na poziomie
Eastwooda, Norrisa lub wszystkich części Rambo. Natomiast jeżeli taką
opowiastkę porównujesz do filmów Lyncha to oznacza że ich w ogóle nie
rozumiesz i patrzysz się jak świnia na pociąg. Nie rozumiesz i nie
chcesz zrozumieć. Rozumiem że filmy, których za pierwszym razem się nie
zrozumie i dla dostrzeżenia i poukładania sobie wszystkiego w całość
ciebie przerasta. Ale to że czegoś nie rozumiem nie oznacza że jest to
po prostu głupie :)
". Jesli wytniemy 2 minutowe sceny z losowo wybranych filmow ,
powtorzymy je kilka razy + niektore puscimy od tylu bedziemy mieli
kolejne arcydzielo "miszcza" "
a to jest tylko potwierdzeniem totalnego braku zrozumienia filmu.
"Kazdy moze sobie przetlumaczyc na swoj sposob i odnalezc glebokie
wartosci ;) "
Tak to prawda, ty patrzysz na filmy Lyncha jak na film czeski z
koreańskim dubbingiem, i jakikolwiek sens czy przesłanie chciałbyś
wyciągnąć byłaby to nadinterpretacja. Jednak jak mówiłem wyżej jeżeli
czegoś nie rozumiem to nie oznacza że to nie ma sensu czy jest durne.
"Niechodzi mi o to ,ze ja nie kumam jego filmow dlatego mi sie nie
podobaja."
Więc powiedz że Ci się nie podoba sposób wykonania a nie brak sensu. Bo
mówiąc o braku sensu mówisz o swoim braku zrozumienia tego filmu.
"onanizuja sie i ogladaja film piaty raz by odnalezc "cos dla siebie" "
Jeżeli ktoś ogląda film, któryś raz nie po to aby spojrzeć z innej
strony lecz po to aby znaleźć coś dla siebie to jest to dla mnie
niedorzecznością bez względu czy jest to Lynch czy Allen czy filmy
Burtona. No nie wspomnę o oglądaniu dla onanizowania się ale to lepsze
filmy porno niż filmy Lyncha.
Czasem warto obejrzeć coś czego się nie rozumie... Bo po co do jasnej i ciężkiej cholery chodzimy np. do galerii czy teatru, dlatego, że wszystko jest dla nas jasne i wyraźne?
Po to są takie filmy żeby zaspane bezmyślne towarzystwo choć na chwile miało miętlik w głowie i może na sekundę przestało myśleć według utartych schematów. Za tych co myślą wedłu wszechobowiązujących form inni wybierają i inni stwarzają im przestrzeń gdzie mogą myśleć i żyć. Lynch daje nowe narzędzia ale tylko nieliczni umieją ich użyć.
W pełni przyłączam się do twojej opinii na temat filmu.
Oczywiście musimy liczyć się ze zgojeniem przez "wielkich" "znawców" kina.
Ps. od siebie przestrzegam przed: Desperado2, Od zmierzchu do świtu, Święci z bostonu.... - jak na razie to tylko to tak bardzo mi przychodzi do głowy.
Jak chłopie wyobraźni nie masz to nie znaczy że nikt nie ma. Pewnie nie kumasz "schizowych" filmów i tyle.
Wybacz, ale widać, że nie załapałaś kompletnie sensu i przekazu owego filmu.
Pozdrawiam
p.s na przyszłość uważniej oglądaj, to może nie zatracisz 2 h z życia
no tak bo każdy film musi mieć fabułe rodem z telenoweli na misyjnej tvp czy polsacie no i koniecznie musi być zrozumiała dla każdego trepa.Jeśli ktoś nie lubi tego typu filmów to niech chociaż doceni jego wyjątkowy klimat i co za tym idzie oryginalność, bo mało jest filmów które w ten sposób bawią sie widzem.
kahira, nie ma co z ślepym gadać o kolorach. jak ktoś nie czai subtelnie wykręconego humoru i stylistyki kina postmodernistycznego takich filmów jak Od zmierzchu do świtu czy Święci z bostonu to gdzie mu do psychodelii lyncha?
Ty mówisz: "subtelnie wykręcony humor", "stylistyka kina postmodernistycznego"... Inni "pseudokrytycy" dodadzą tuziny innych "fachowych" określeń.
Ja też mam na takie filmy wiele określeń, ale ograniczę się do: gnioty jak mało.
Cały ten zachwyt przypomina mi sztukę nowoczesną w stylu pewnego artysty co sprzedawał własne odchody w puszce jako "gówno artysty" - do właśnie takiej kategorii "sztuki" można zaliczyć "Od zmierzchu do świtu" (jak i niemal wszystkie* filmy Tarantino), "Zagubioną autostradę", czy "Święci z Bostonu"...
Jest to artyzm niczym zanurzanie figury Matki Boskiej w akwarium pełnego moczem i nazywanie tego sztuką...
.... baaaardzo ambitne... :P
* mówię "niemal wszystkie" bo Pulp Fiction był ciekawy...
Masz racje jako krytyk "dales tuzin innych fachowych określeń". Kiedys jakis madry krytyk filmowy powiedzial, iz ludzi ktorzy ogladaja filmy Lyncha'a dzielimy na dwa rodzaje: jedni przejda obojetnie obok jego dziela, uwazajac go za jednostke maniakalno-depresyjna, a drugi typ widza usiadzie w konsternacji i bedzie usilnie analizowal. Zadajac sobie pytanie jakiego rodzaju widzem jestes ty, bez zbednego wysilku umyslowego moge odpowiedziec. W filmach Lynch'a widz jest jedny z aktorow, a nie tylko "biernym obserwatorem". Jezeli lubisz utanac w fotelu przed telewizorem, od czasu do czsu przyspac, to nie siegaj po dorobek Lynch'a czy Tarantino, bo pozniej sam widzisz jakie dyrdymaly wypisujesz :)
Rozumiem, że sam zaliczasz się do tego drugiego (fachowego) typu ludzi co siada w konsternacji i usilnie analizuje...
Proszę więc, co z tych analiz wynika ? Co w tym filmie jest tak dobrego, że ludzie go tak chwalą...?
Wszyscy gadają o "przekazach filmu", a teraz słyszę o "analizie", ale z tego gadania nic nie wynika... Jak zapytać się co jest tak dobrego w tym filmie to wielcy fani filmu nabierają wody w gębę...
Najwyraźniej "Słowacki wielkim poetą był"...
Nie bede tutaj z toba polemizowal kto jakim widzem jest, bo nie w tym rzecz. "Zagubiona autostrada" włada świetnym klimatem, film jest utrzymany w konwencji snu, niechronologicznie ulozone epizody a do tego muzyka Mansona czy Badalamentiego, sprawia ze ogladajac film wpadasz w letarg. Genialne jest to iz "Lost highway" mozna interpretowac na wiele sposobow. Dzieło Lincha zawiera wiele metafor,symboli mozna nawet zaryzykowac stwierdzenie iz doszukujemy sie archetypów (Uosobienie zwierzęcej natury człowieka). Dzielo ukazuje jak obsesja moze kierowac ludzkim zyciem, jedni dostaja sie na szczyt a drudzy popadaja w najciemniejsza strone podswiadomosci. Dochodzimy do pewnej konkluzji, mianowicie rezyser chce nam powiedziec, ze najwazniejsze jest to co sie dzieje w nazej glowie. Wiec jak widzisz film nie jest tak do konca "gniotem jakich malo". Wystarczy tylko "oworzyc oczy" i mozna tak wiele zobaczyc.
P.s Jednak Gombrowicz sie nie mylil:)
Film dobry jak dla mnie 8/10 wiele jego filmów nie da się rozgryźć za pierwszym razem więc jak ktoś po pierwszej sesji nie rozumie fabuły to powiem że to nic niezwykłego :):P
No i zgadzam się że interpretacja filmu do pewnego stopnia zależy od oglądającego ( w jego filmach jest sporo sytuacji niejednoznacznych ) .
Ostatnio oglądałem " erasrdhead " Jego pierwszy film czarno-biały ale polecam :) ten film jest dopiero trudny za pierwszym razem nie miałem pojęcia o co w nim chodzi ale po 2 chyba go rozgryzłem :)
Wiesz, ja też mogę bardzo wyrafinowanie wypowiadać się na temat mojego stolca... Szukać w nim przepowiedni niczym wróżka z fusów na dnie filiżanki. Nie zmieni to stanu rzeczy: stolec to stolec.
Pod ciezarem twoich tresciwych i jakze wyczerpujacych kontrargumentow padam na kolana. Probujesz byc fachowcem uzywajac swojej infantylnej terminologi w stylu "stolec to stolec". Piszesz ze inni uzytkownicy to "pseudokrytycy", a moze spojrz na wlasne posty. Uruchom swoja fabryke neuronów, a pozniej zabieraj sie za ogladanie Lyncha. Moze narazie poprzestan na ogledzinach swojego "stolca".
Polecam przeczytać 6 akapit tego artykułu...
Całkowicie przypadkiem na niego natrafiłem.
http://portalwiedzy.onet.pl/4868,8348,1519003,1,czasopisma.html
"Chłopie" tu nie chodzi o to zeby przytaczac czyjes psychoanalizy, ktore maja sie nijak do zagubionej autostrady bo siła rzeczy film ma sens, a ze ktos go nie pojmuje... no coz nie kazdemu dane "skrasc ogien". Jakas jednostka moze uznac nawet Biblie czy Tore za nudne nic niewarte ksiegi, ale to wlasnie ogol ocenia czy dany twor mozemy uznac za wartosciowe dzielo. Niewatpliwie "Zagubiona autostrada" zostala uznana przez mase ludzka za dzielo, lecz nie kazdemu sie to musi podobac. Dales tu swietny przyklad artykulu...:)
Zgadzam się z ad1492. Od razu napiszę, że nie krytykuję filmu - bo rzadko to robię. Chcę tylko zauważyć, że ludzie praktycznie wszędzie - gdzie coś wydaje się nietuzinkowe - czy zagmatwane - dopisują sobie drugie dno, głębsze przekazy, metafory, symbole, wieloznaczności. Ok. Może i Lost highway jest genialny - nie znam się. Geniuszu bowiem nie dostrzegam. Ale widziałam wiele pokręconych filmów - bardziej lub mniej chaotycznych. I ha... zastanawiam się, czy twórca naprawdę chciał coś przekazać, czy po prostu zrobił coś co miało dawać takie wrażenie. Zabawne bowiem by było.... gdyby kiedyś do takiej dyskusji (co oczywiście w tym wypadku jest niemożliwe) dołączył się właśnie owy twórca i napisał, że jego film nie ma przekazu (to byłoby obłędne^^) podczas gdy połowa forumowiczów - oczywiście wielkich znawców kina zarzekała, że tylko skończony prostak nei dostrzega przesłania. To trochę jak z poezją. Nieraz ładnie napisana. Tylko ładną pozostaje.
Lubicie filmy gdzie można doszukiwać się 2 dna a zapewne go nie mają?
Zapraszam do Gummo, czy Julien donkey-boy.
Bardzo lubię swoją drogą.
spróbuj analizować obrazy np.Jacksona Pollocka. Dla jednych to będzie sztuka dla innych tylko "maziaje" na płycie. Żadnej z tych grup nie należy oceniać, bo mają prawo do swojego postrzegania jego twórczości. podobnie jest z dorobkiem Lyncha. masz niezbywalne prawo mieć swoje zdanie na ten temat, ale nikt nie dał ci prawa opluwać innych.
no a czy danie ci na tacy filmu który każdy idiota zrozumie to nie jest dawanie gówna, tylko że tym razem tobie do zjedzenia ;>? jeśli lubisz fekalia wcinać i łapiesz każde proste filmidło i gardzisz wyjątkowymi obrazami i co za tym idzie niekonwencjonalnymi to spoko, tylko że twój "oddech" moze innych potem przerażać...
Nie jestem ani krytykiem ani pseudokrytykiem ale jednak pozwole sobie na opinie. Po pierwsze filmy Davida Lyncha z pewnoscia nie sa dla wszystkich, jeśli ktokolwiek oczekuje fabuly z poczatkiem, koncem i logicznym finalem z pewnoscia sie zawiedzie poniewaz w jego filmach z nielicznymi wyjatkami ( Czlowiek sloń , Prosta historia) konstrukcja jest calkowicie inna. Zagubiona autostrada to pewna gra z widzem. Lynch nic nie podaje nam na talerzu, to wlasnie widz spostrzega metafory, intencje tworcy. Kazdy inaczej odbiera ten film, kazdy znajduje inne rozwiazanie, ale przeciez tu nie chodzi o powiedzenie juz wiem o co w tym filmie chodzi raczej o to by tego rozwiazania szukac. Dla mnie osobiscie Lynch jest geniuszem potrafi stworzyc niesamowita atmosfere w swoich dzielach Muzyka gra swiatlem, gra aktorow to wszystko powoduje ze zaczynasz sie czegos obawiac ale sam nie wiesz czego.
Oczywiscie jednym sie bedzie to podobac drugim wiec przeciwnie ale mowienie o filmie ze jest gniotem albo ze rezyser nie potrafi krecic filmow to tak jakby powiedziec ze Kasparow jest slabym szachista lub Chaplin nieudolnym aktorem. Wiecej pokory i skromnosci. Potrafisz lepiej pokaz.
Na sam koniec cytat Jedni lubia jak im skrzypki mgraja drudzy jak im nogi smierdza:) Malenczuk
kobieto reżyserzy ci się pomylili. Zagubiona autostrada jest Davida Lyncha a nie Tarantino, ale w kontekście całej twojej wypowiedzi to nic nieznaczący szczegół.
Następny człowiek pozbawiony wyobraźni.. ciemna masa ma to do siebie że oczernia to czego nie rozumie ;/
Przerost formy nad treścią. Jestem kinomaniakiem ale ten film mnie wnerwił. I juz siedzi w koszu na śmieci jak i inne gnioty. Hej!
Po co w ogóle zabierałaś się za oglądanie tego filmu w takim razie? Do Lyncha trzeba podchodzić z dystansem a jednocześnie otwartym umysłem. Widać ciężkie filmy nie są dla ciebie więc zrób przysługę światu i nie oglądaj tego typu kina...albo chociaż nie obrażaj czegoś czego nie jesteś w stanie pojąć...
najpierw: "Intertekstualnie paradygmat imponderabiliów oscyluje wokół mediany subliminalnej sieci syntaktycznej"-o co chodzi?
Ja się prosto wypowiem lepiej.
Więc film porąbany,to dobre określenie,zanim wszystko zrozumiem będzie już trzecia.Tymczasem nie było tak źle z Autostradą i pojęciem jej,ponieważ wczoraj oglądałam Mulholland Drive,tamten film wywarł na mnie wieksze wrażenie,aczkolwiek miał podobną lynchowską strukturę: sen i rzeczywistość-tylko co do czego przypasować?Podobnie jest i w "Zagubionej autostradzie",chyba tylko jeszcze bardziej pomieszane.
Jeśli będziecie chcieli obejrzeć coś Davida,to przygotujcie się na COŚ niezwykłego,nienormalnego,umysł trzeba mieć otwarty i w pełnej gotowości,to nie powinno być źle.
Pozdrawiam.
Lynch bawi się widzem. Dał kilka niedopowiedzianych scen, tu zakręcił tam zamotał. A niektórzy zastanawiają się nad ukrytym sensem przekazu.
Serio, wypowiedzi niektórych fanów filmu to przegięcie, co całkiem ładnie i zgrabnie ujęła Vanillia. Nie oceniam w tym momencie "Zagubionej...", ale nie zawsze to, co dziwne, musi mieć głęboką symbolikę i drugie, trzecie, ósme dno. Nawet, jeśli wyreżyserował to Lynch.
Ja straciłam godzinę, potem zasnęłam :))) Jeżeli ja zasypiam na jakimś filmie to znaczy, że jest kiepski. Zasnęłam też na "Egzorcyzmach Emilii Rose" - ponieważ to horror, to zrobiłam jeszcze dwa podejścia aż obejrzałam. Niestety nie był(a) tego wart(a). "Lost Highway" nie dam tej szansy. <ziewa> ;)