0/10...Bez przesady...Żałuję, że go obejrzałam. Straciłam 2h życia.Masakra jakaś....
Jak już raz pisałem tak jest z filmami Lyncha, albo je kochasz, albo nienawidzisz, jest to kwestia gustu, ja należe do pierwszej grupy, ale nie zamierzam cię wyzywać, przekonywać do zmiany zdania, ani mówić że jesteś zbyt tępa aby dostrzec "ukryty przekaz" bo nie jesteś, (ja też uważam że film nie ma "głebszego przesłania" jest to poprosu dziwny film i za to uwielbiam filmy Lyncha) poprostu film ci się nie podobał i szanuje twoje zdanie.
p.s. Niektóre wypowiedzi na filmwebie naprawde źle świadczą o kulturze polskich internautów
o przepraszam jestem babskiem, a moim zdaniem jeden z lepszych filmów w historii... powala wszystkim, zwłaszcza klimatem, no ale u Lyncha to standard. Co do ludzi ktorym się ten film nie podobał polecam Inland Empire trwa sporo dłużej, a po obejrzeniu go stwierdzicie że Zagubiona Autostrada to w sumie miała nawet całkiem logiczną fabułe ;)
Pozdrawiam ludzi z odrobiną pozasensualnego widzenia świata
posłużę się trafnym cytatem zaczerpniętym od innego forumowicza
,,chryste agaha20...autostrada to nie jest zwykły film...to prawdziwa hipnoza..."
nigdy cię nie zrozumiem. gra światłem, napięcie niemal w każdej scenie,tajemniczość,irracjonalne zwroty akcji-thriller wszechczasów.
i to ma być gówno !!! protestuję.
Właśnie swoim postem ukazałeś swoją nieskończoną głupotę.Nie będę w tym miejscu wymyślać na Ciebie przezwisk, tak, jak robisz to ty, np. " genetycznie zmodyfikowane zjeby"(tak naprawdę nic to nie oznacza a ty srasz w gacie ze szczęścia, że udało ci się wymyslić coś tak pokrętnego jak film o którym dyskusja się toczy).Vanillia i tego typu "zjeby" akurat mają rację :/ cała rzecz polega na tym, że ty tego filmu nie rozumiesz i nikt go nie rozumie, tym bardziej o tym wiem, bo nie kapujesz prostego i dobrze napisanego posta (Vanillia). Ludziom się wydaje, że go rozumieją bo im bardziej coś jest pokręconego tym bardziej douszukują się w tym sensu a cała rzecz polega w tego typu filmach na "doszukiwaniu się sensu przez widza" właśnie. Chłopie, twoje wypociny świadczą o tym, że masz 16 lat albo mały móżdżek "nie chciałbym być waszym chłopakiem i z całego serca przykro mi jeśli ktoś taki sie w was zabuja, określił bym was jako Wyjałowione emocjonalnie dewotki ooo : )" Żałosny jesteś ty i twój post.Dorośnij.
Zawsze zastanawiam się nad sensem takich tematów - Pies andaluzyjski, większość filmów Lyncha (o ile nie wszystkie), a nawet "arcydzieła" typu Zmierzch i reszta filmów, które mają dużą ilość zwolenników, jak i przeciwników, musi mieć temat, w którym obydwie strony najeżdżają na siebie w mniejszym lub większym stopniu. Przeczytałem wszystkie wypowiedzi w tym temacie i jedynie wypowiedź homera700 zdziwiła mnie na tyle, że zacząłem zastanawiać się nad głupotą autora. Bezsensowne wypociny na miarę nastolatka, próbującego za wszelką cenę dorównać poziomem reszcie i rozpocząć kłótnię, "nie chciałbym być waszym chłopakiem i z całego serca przykro mi jeśli ktoś taki sie w was zabuja" - czy to jest Bravo Girl, czy filmweb? Podobne rzeczy słyszałem ostatnio jedynie od dzieci z gimnazjum.
Swoją drogą, nie oglądałem Zagubionej autostrady i po Waszych komentarzach stwierdzam, że niestety nie warto. Kino surrealistyczne i wszystkie "dzieła" podchodzące pod ten gatunek, są dla mnie po prostu za ciężkie. Zaciekawił mnie jedynie Eraserhead, który do dziś nie doczekał się poprawnej interpretacji.
Opinię o filmie już mam. Teraz właśnie wyrabiam sobie zdanie o ludziach, którym się on podoba. Na razie widzę zupełny brak tolerancji dla krytyki i ślepy zachwyt, nie pozwalający na polemikę.
Lost Highway, owszem, jest może zrobiony w dość interesujący sposób, ale fabuła, moim zdaniem, nudna jak flaki z olejem. Zbyt długie oczekiwanie na jakąkolwiek akcję. Na początku filmu to ma swój klimat, ale po połowie już wiadomo, że pomimo napięcia nic się nie stanie. Ogólnie za mało akcji, za długie przerwy wywołujące mimowolne ziewanie. Muzyka jest dobra, ale nie pasuje mi do scen.
To są moje obiekcje względem filmu. Jednak fakt faktem, że braku pomysłu i oryginalności nie można mu zarzucić.
Btw, brak surrealizmu też może zmuszać do refleksji, więc darujcie sobie te farmazony.
Zagubiona autostrada jest jednym z moihch ulubionych filmów Lyncha. A samego reżysera uwielbiam.
A teraz dla osób któe uważają że "nie mam prawa" nazywać Lyncha mistrzem.
Nazywam go tak, bo jako jedyny nie boi się robić takich filmów. Krytykujecie, bo nie rozumiecie. Ale nie filmów tylko samego autora. Lynch nie daje nam filmów dla naszej rozrywki. On bawi się widzem. Bawi się ludzkimi emocjami. Niewiele jego filmów można zrozumieć, bo wcale nie są po to żeby poukładać je sobie do kupy. W tym kinie chodzi o emocje i klimat. Jeśli komuś to nie odpowiada, ok. Ale takie kłótnie są na pozimie podstawówki. Przykro mi to mówić, ale z filmwebu robi się gówno jak reszta.
Tylko się nie pobijcie, to tylko film a nie kult. Nie wiem czemu wszyscy się tak ekscytują próbująC udowodnić swoją rację. Nie lepiej bawić się z filmami Lyncha zamiast robić z nich nietykalne dzieło?
Interpretacja to świetna sprawa, filmy które do niej zmuszają z pewnością osiągnęły swój cel. Lynch nie należy do moich ulubionych reżyserów, ale cenię go za oryginalność i pazur. Spory które prowadzicie są bez sensu, Lynch jest artystą kontrowersyjnym jak Godard albo Tarantino - albo go lubisz albo nie. Nie wiem po co te wszystkie przepychanki. Zagubionej autostradzie dałam 7/10 bo dobrze się bawiłam oglądając ją i interpretując (nie mylić z zabawą taką jak na komediach czy thrillerach), ale nie uważam żeby była arcydziełem. Jak ktoś daje 1/10 to można by go nawet nazwać hmm...kretynem bo film zasługuje na więcej chociażby ze względu na zdjęcia, aktorstwo i MU ZY KĘ.
Pozdrawiam
Gdy zobaczyłem "Dzikość serca" pomyślałem to jest to. Po "Zagubionej autustradzie" miałem mieszane uczucia ,pomyślałem że Lynch w następnym filmie, który obejrzę może mnie zaskoczy. Następnym filmem był "Mulholland Drive" jak dla mnie to kopia "Zagubionej autostrady". Uznałem, że Lynch stracił natchnienie i dałem sobie z nim spokój.
Może się coś komuś nie podobać, ale czy słowo gówno czy stolec to odpowiednia krytyka??
Film to nie tylko akcja, przecież FORMA też opowiada tylko to już wyższa szkoła intelektu
Forma opowiada? Możesz przybliżyć nieco swoją wypowiedź?Tzn. że co? Że to zależy czy to obraz czy rzeźba? No patrz, a ja zawsze myślałam, że liczy się to co przedstawia.
Trevor_Green nie przesadzaj. Każdy ma prawo do własnej opinii, ważne żeby umieć ją uzasadnić.
"No patrz, a ja zawsze myślałam, że liczy się to co przedstawia."
A jak chciałabyś coś przedstawić bez formy ? Nie rozumiem. Każda treść w sztuce musi być podana w jakiejś formie. Inaczej to zwykłe przekazanie informacji.