(...) Pomimo swojego tytułu, „St. Agatha” nie przypomina jednak ubiegłorocznej „Zakonnicy”. To horror ciut ambitniejszy, dość umiejętnie obnażający hipokryzję religii oraz cynizm zdewociałych fanatyków. Nie wydam mu pozytywnej recenzji (dlaczego − o tym za chwilę), choć wierzę, że znajdzie swoich amatorów. W pewnym sensie jest to bowiem różaniec upleciony ze znanych i lubianych motywów filmowych. Prawie dla każdego znajdzie się tu coś… obrzydliwego.
Pełna recenzja: #hisnameisdeath