..dzięki temu, że nie była to stricte produkcja czysto amerykańska, film posiadł odrobinę charakteru i klimatu.
Klimatu, który zawdzięcza też w dużej mierze muzyce.
Oczywiście jak ktoś wspomniał wcześniej - próbka zrobienia "Leona Zawodowca" w wersji z happy endem ;)
Dobra, jeszcze raz....muzyka zajebista!:)
Tak, muzyka robiła swoje. W połączeniu ze specyficznym rodzajem kręcenia i "przeskoków", które przypominały narkotyczne wizje (vide: działanie adrenaliny na organizm ludzki), muzyka robiła swoje. Mimo iż momentami zabiegi wizualne były drażniące (scena migającego światła gdzieś na lotnisku), to w połączeniu z muzyką cholernie wciągały. Czasem trochę szkoda, że muzycy filmowi tak rzadko idą w stronę muzyki współczesnej.
Film generalnie niezły. Przyjemnie się go ogląda, o ile człowiek nie nastawia się na analizowanie fabuły i wszystkich wątków. Ale przecież nie o to chodzi w kinie sensacyjnym ;]