Ja myślałam nad czymś takim (Będę to opisywać w postaci "filmu"). SORRY ZA BŁĘDY ORTOGRAFICZNE I POWTARZANIE IMION PS. - Flynn i Roszpunka jeszcze nie są zaręczeni - wyciełam całą końcówkę i przyjęłam, że pierwsza część skończyła się na uścisku Roszpunki, Flynna, Króla i Królowej.
<Pokazany jest zamek i napis "Zaplątani 2", a potem kamera leci w dół i "wędruje" wśród mieszakńców>
Słychać głos Flynna: Ok, cześć wszytskim, pamiętacie mnie? Mieliśmy tu małe kłopoty niecały tydzień temu... Ale wszystko się dobrze skończyło, a dzisiaj jest bardzo ważna chwila - pierwszy dzień Roszpunki jako Księżniczki! Coż, z tego co widziałem, to jeszcze niezbyt przyzwyczaiła się do pałacowego życia... Tak samo jak ja... Niby od zawsze marzyłem o pałacu,a Król i Królowa zaproponowali mi jeden z pokoi, ale szczerze mówiąc jestem przerażony tym, jak Roszpunka zareaguje na to nowe życie... Ale chyba wszytsko będzie git... <kamera wreszcie dociera do zamku i do komnaty Roszpunki>
Roszpunka układała swoje włosy przed lustrem i cicho nuciła. Nagle na biórko wskoczył Pascal i spróbował wskoczyć jej na głowę.
- Pascal! - krzyknęła - Nie mam czasu na wygłupy! Jestem tak zdenerwowana, że chyba zaraz oszaleje!
Kameleon zrobił skruszona minę i mruknął cicho.
- Uczesałaś się już? - zapytał Flynn, który nagle pojawił się w jej komnacie. Jego nagłe pytanie tak zaskoczyło Roszpunkę, że ta chwyciła w dłoń leżąca obok patelnie i zamachnęła się.
- Hej! - krzyknął Rider i zrobił nagły unik - Uważaj! - dodał ze śmiechem i delikatnie wyjął przedmiot z rąk dziewczyny.
- Och, to tylko ty Julek... Bałam się, że to...
Flynn uniósł wysoko brwi. Spojrzał na nią w zadumie swoimi piwnymi oczami. Lubiła gdy na nią tak patrzył... Czuła się wtedy bezpiecznie
Nagle stało się coś niespodziewanego. Roszpunka zaszlochała i rzuciła mu się w ramiona... I to dosłownie, bo zawisła na nim całym ciałem,a on sam gwałtownie opadł na stojące nieopodal krzesło. Zaczął nieporadnie gładzić ją po krótkich, brązowych włosach.
- Ja się tak strasznie boję, że ona wróci i znowu będzie chciała cię skrzywdzić...
- Mnie...? Boisz się o mnie!? Przeciez ona więziła cię przez osiemnaście lat w wieży!
- Ale to ciebie chciała zabić...
Flynn przerwał jej i to w dość nietypowy sposób - pochylił się i pocałował w usta. Całowali się tak przez jakiś czas, aż w końcu cofnął głowę i wyszeptał:
- Roszpunko, uwierz mi, że to niemożliwe, żeby ta wiedźma wróciła...
W tej samej chwili drzwi otworzyły się i do komnaty wszedła Królowa. Gdy tylko zobaczyła ich zamarła. W sumie nic dziwnego, gdyż oboje tkwili w dość dziwacznej pozycji - dziewczyna praktycznie obejmowała go nogami w pasie i wtulałą się jego kaltkę piersiową, co mogło wyglądać nieco cudacznie. Obydwoje momentalnie odsunęli się od siebie z dość głupimi minami.
- Czy ja... Ehem...Nie przeszkadzam? - zapytała Królowa. Na jej twarzy malowało się coś, co w pewien sposób przypominało rozbawienie.
- Mamo! Oh nie, jasne, że nie! My tylko... - Księżniczka próbowała wymyślić coś, ale niestety nic nie przychodziło jej do głowy.
- Chciałam tylko powiedzieć, że oczekujemy was w jadalni.
"NAS!?" - pomyslał Flynn. Coż, kochał Roszpunke jak nikogo innego, ale wiedział, że nie może zostać w zamku. Nie czuł by się tu za dobrze. Miał nawet cichą nadzieję, że nie będzie musiał, ale to by było okropne być wciąż zdala od NIEJ.
- Dobrze - mruknęła i ześliznęła się z chłopaka - To ja się przygotuje - ciągle mam na sobie szatę nocną! Ale chyba mogę dalej nosić swoją starą, fioletową sukienkę, co nie Julek?
Brak odpowiedzi.
- JULEK!? - krzyknęła
- Ał, rany! Czemu na świętego fafącla (xP) tak na mnie wrzeszczysz?
- Czy ty mnie wogóle słuchasz?
- Oczywiście! - skłamał Flynn. Roszpunka spojrzała na niego podejźliwie, ale nic nie powiedziała.
- Słuchaj, musze lecieć - powiedział i pośpiesznie wyszedł z komnaty. Dziwnie się czuł gdy szedł zamkowymi korytarzami i nie musiał się ukrywać. Co prawda wszyscy strażnicy patrzyli na niego z wyraźna niechęcią, ale wiedzieli, że Król ma do niego pełne zaufanie, więc nie odzywali się. Młodzieniec wyszedł szybko na dwór by zaczerpnąć powietrza. Nagle tuż obok niego pojawił się Maximus.
- Hej Max - mruknął. Koń wyraźnie odczuwał jego zakłopotanie. Popatrzył na niego z uniesioną brwią i zarżał cichutko.
- Dzięki za pocieszenie - westchnął Flynn. Niespodziewanie usłyszał szelest w pobliskich krzakach.
- Ktoś tam jest? - zawołał. Szelest na chwilę stał się głośniejszy, a późnij słychać było oddalające się szybko kroki - Dziwne... Ała! Max! - wrzasnął, bo koń niecierpliwie pociągnął go za bluze - Co ty robisz?
Zwierzak pociągnął go w stronę zamku. Widać było, że czegoś się wystraszył i teraz chce jak najszybciej uciec - a skoro Maximus się czegoś bał, to strach pomyśleć co to mogło być...
Flynn powoli otwirzył drzwi i wszedł do jadalni. Z zażenowaniem stwierdził, że wszyscy - Król, Królowa oraz ich córka (nie mówiąc już o Pascalu) patrzą na niego.
- W końcu! - zawołał uradowany Władca - Usiądź tu proszę! - wskazał mu krzesło stojące najbliżej Księżniczki.
Rider powoli osunął się na siedzenie. Czuł, że jego serce wali jak młot - nie miał pojęcia dlaczego go tu wezwali. Rzucił Roszpunce rozpaczliwe spojrzenie, ale ta też najwyraźniej nie wiedziała o co chodzi.
- Posłuchaj... Julianie... - zaczęła Królowa.
Chłopak skrzywił się na samo wspomnienie jego imienia. Tylko Roszpunce pozwalał tak do siebie móić, ale przeciez nie mógł powiedzieć tego do jej matkI!
- Chcielibyśmy zaproponować, żebyście zamieszakli w zamku na stałe! No wiecie, nie tak tylko chwilowo, ale już na zawsze - żeby zamek stał się waszym domem!
- Naprawdę? - Dziewczyna próbowała udać szczęśliwą i chyba udało jej się nabrać rodziców, ale nie jego, co to to nie. Wiedział kiedy kłamie. Ale postarał się o uśmiech i rzekł:
- Dla mnie bomba! Zawsze chciałem zamieszkać w czymś większym od stodoły!
Władcy chyba nie poznali się na "dowcipie" i uznali go za zgodę.
- Świetnie! - zawołał Król - A teraz pozwólcie, ale mam parę spraw do załatwienia!
- A... - zawachała się Władczyni - Nie mielibyście ochoty... Mieć pokoju... Razem?
Roszpunka zrobiła zszokowana minę i poczerwieniała, a Julek zaczął tak gwałtownie kasłać, że kobieta zlękła się, czy nie ma jakiegoś ataku. Gdy tylko doszli do siebie dziewczyna zawołała:
- Mamo! - i rzuciła Flynnowi znaczące spojrzenie. Wnet zrozumiał o co chodzi i zawołał:
- Rany, ale mi się pić chce! Wiecie co, chyba się przejde do "Snuggly Duckling"... (Sorry, nie pamiętam jak to było po polsku!)
I wyszedł.
- Mamo! - odezwała się znów Roszpunka - Co ty robisz?
- No wiesz, Julek to bardzo przystojny i inteligenty chłopak, a poza tym jak na dłoni widać, że coś między wami jest! Chciałam tylko pomóc!
- Ale ja mam 18 lat! Umiem o siebie zadbać! A poza tym - jak możesz proponować NAM wspólny pokój!? Jak będziemy chcieli razem mieszkać, to będziemy!
- HA! Czyli jednak chciałabyś tego!
- Mamoooooo...!
- No dobrze, lepiej sprawdź co u niego. Ale jakby co - zawsze możesz zmienić zdanie...
Księżniczka westchnęła i wybiegła z jadalni.
- I wtedy powiedziała, czy nie chcemy mieć wspólnego pokoju - zakończył swoją historie Flynn.
- No to jednym słowem dzień pełem wrażeń! - zaśmiał się Haczyk z typowym dla siebie akcentem, a Max zawtórował mu rżeniem - Ale... Widzę, że jesteś raczej przygnębiony...
- "Przygnębiony"!? Do jasnej, ciasnej, ja jestem PRZERAZONY! Jestem profekcjonalnym złodziejem, a nie jakimś hotelowym pudelkiem - zawsze marzyłem, żeby zyc w luksusach, a teraz... Jakoś mi to nie odpowiada... Roszpunce zręszta też!
- A dziwisz się? Ona przez całę swoje życie nie założyła nawet butów!
- A tak w ogóle, to gdzie jest Nochal?
- Nochal?
- No wiesz - ten facet z dużym nosem...
- A on! Nie wiem, pewnie pisze kolejne poezje. Wiesz jaki on jest ronłanyczny.
- Chyba "romantyczny"
- To też.
- No dobra, dość gadania o mnie, czas abyś opowiedział co u ciebie.
- A nic, oprócz tej wrednej jędzy.
- Jakiej wrednej jędzy? - zdziwił się Flynn. Znał ten bar i jeszcze nigdy nie widział w nim ani jednej kobiety - może oprócz Roszpunki, ale ona była tu z jego winy.
- A taka jedna przyszła niewiadomo skąd. W gruncie rzeczy to niezła laska - no wiesz! Sukieneczka, czarne włosy i dość ostry makijaż, ale nie w moim typie - mogła by być spokojnie matką. Ciągle wypytuje wszyskich o Królestwo, czym doprowadziła do szału wiele osób. Hej... Słuchasz ty mnie?
Młodzieńca oblał zimny pot, gdyż zdał sobie zsprawę do kogo ten opis pasuje najbardziej, a - jeżeli się nie mylił - to oznaczało wielkie kłopoty...
CIĄG DALSZY W PIĄTEK (To był zaledwie pierwszy rozdział)
Do: Mlodzik91
Teraz bez żadnej złośliwości, przemawia przeze mnie zwykła ciekawość: jeśli przyjmiemy, że włosy Roszpunki, których "musi strzec" oznaczają dziewictwo, to co z kwestią obcięcia ich przez Flynna? On jest tym jedynym, właściwym i to z nim w końcu straciła cnotę?
I ja nigdy nie mówiłam, że film jest płytki. :D
To też dla mnie było problematyczne :D. Natomiast słowa Roszpunki, że to sarb, który musi strzec były dla mnie znamienne. Być może metafora obowiązywała do momentu ich obciecia ;).
Możliwe. ;)
Ale fajnie, odkrywamy sobie tutaj piąte dno "Zaplątanych"! Już przed premierą wiedziałam, że ta animacja będzie cudowna. Nie tylko wizualnie. A po świętach wybieram się do empiku do soundtrack. :D
A cały czas, tak a propos, czekam na nowy rozdział. :P
Do Mlodzik91 - Taaak, ja nie mam zamiaru robić z tego PRAWDZIWEGO, realnego filmu - To takie opowiadanie, w którym starałam się połączyć trochę "Dream Worksa" i "Disneya" oraz własnego stylu ^^ A co do komentarza, o dziewictwie Roszpunki, to szczerze mówiąc zdziwił mnie fakt, że pomyślałeś o tym oglądając ten film O.o'' No, ale nie ważne ^^ Oto dalszy ciąg:
Roszpunka patrzyła z osłupieniem na nich.
- Och! Czyli jednak mnie nie zapomniałeś!
- Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo próbowałem - skrzywił się Flynn - Ale niestety nie udało się! Ciągle pamiętam ciebie i to, co zrobiłaś!
- To było w słusznej sprawie!
- Akurat! Jak coś takiego może być "słuszną prawą"!?
- Przepraszam - bąknęła Księżniczka - Ale moglibyście mnie oświecić? Nie mam zielonego pojęcia o czym mówicie...
- Ach, to nic ciekawego...
- Ale Julek...
- NIC CIEKAWEGO - wycedził - A teraz - Powiesz w którą stronę są Sowie Góry, czy nie?
- Precież powinieneś to wiedzieć. Chyba, że przeszłość w ogóle cię już nie obchodzi!
Oboje patrzyli na siebie z niechęcią. Można było aż wyczuć napięcie pomiędzy nimi. Pascal delikatnie wskrobał się na ramię kobiety i zaczął ja wąchać.
- Czy to... Kameleon? - zapytała Amelia.
- Taaak. To dziwne, że ty to rozpoznałaś! On nazywa go żabą - ucieszyła się Roszpunka.
- Co? Przecież nie raz widziałeś już... - Flynn szybko zasłonił jej usta ręką.
- To jak - Powiesz? - Nie. Za to mogę was poprowadzić. Mam do ciebie parę pytań.
- O nie! Nie chcemy tutaj nikogo! Jest nas czwórka i tak ma zostać! - Maximus zarżał na potwierdzenie.
- Ale Julian... Proszę! - Księżniczka popatrzyła na niego błagalnie.
- Nie!
- Juleeeeek...
Młodzieniec westchnął i pokiwał głową.
- Świetnie! Przynajmniej nie zabłądzicie - uśmiechnęła się chytrze Amelia. Roszpunka dopiero teraz zobaczyła, jak bardzo jedt podobna do swojego brata - ten sam kolor oczu, bystre i żartobliwe spojrzenie, chytry uśmieszek... Tylko włosy nie były te same...
- Lepiej ruszajmy.
- Nie - przerwał jej Rider - Najpierw musimy pogadać. Roszpunko, czy ry prztoadkiem nie chciałaś się wykąpać?
- Aaa tak... To ja, tego, już idę... - dziewczyna podbiegła nad rzeczkę. Słyszała jak rodzeństwo wrzeszczy na siebie, ale nie mogła zrozumieć, o czym mówili. Nagle coś załaskotało ja w nogę.
- Pascal! Co jest? - spytała. Kameleon wskazał na przeciwny brzeg.
- Co? - zaniepokoiła się Księżniczka. Zwierzak nie odpowiedział. Pokręcił głową w zażenowaniu i pobiegł w sronę kamieni wystających z wody. Znowu pokazał na brzeg.
- No dobrze... - powiedziała i ruszyła za nim. To tyle na dzisiaj ^^ I proszę nie czepiajcie się literówek!
Sęk tym, że robiąc taką mieszankę, niszczysz unikalny klimat Disneya. To już nie jest spojrzenie krytyka, tylko fana. Mnie "Zaplątani" uwiedli, jak mało który film. Tylko "Piękna i Bestia" stoją w moim prywatnym rankingu wyżej. Dlatego też boję się czytać kolejnych części twojego opowiadania, bo po prostu wiem, że to już nie to samo. Tak jest ze wszystkimi fanfikami - nie dorównują oryginałowi.
Jeśli chcesz pisać, to pisz coś oryginalnego, w całości powstałęgo z twojej wyobraźni. Wtedy chętnie ocenię ;).
Nie zgodzę się z Tobą . Jeżeli założysz , że wszystkie fan ficton są do bani , to będziesz je tak postrzegał . A często są naprawdę dobre i z powodzeniem mogłyby być kontynuacją . Opowiadanie Dusi na przykład ma w pełni zachowany klimat pierwotnej wersji i czyta to się bardzo dobrze . Osobiście cieszyłabym się , gdyby miała powstać taka druga część .
dzisiaj zaczęłam czytać twoje opowiadanie i już wszystko przeczytałam co do tej pory napisałaś. Muszę przyznać naprawdę mi się podoba. Bardzo fajnie piszesz i nie przeszkadzają mi błędy ortograficzne itd. Wciągnęłam się więc ich nawet nie zauważam. Czekam na ciąg dalszy.
Mam nadzieję, że nie stracisz weny i będziesz dalej rozwijała swój talent pisarski :D
Przykro mi bradzo, ale nie wiem kiedy będzie następna część - są przecież święta i mam urwanie głowy (zwłaszcza z wigilią klasową)... Macie tutaj krótki tekst, ale na więcej mnie dzisiaj nie stać :( (Nie tylko z powodu braku czasu, ale w tym zamieszaniu brakuje mi też weny, a lepiej jest poczekać i przyczytać coś... Hm... fajnego (?) niż mieć od razu, ale denne ;P)
A więc krótko:
- Na pewno dobrze idziemy? - dopytywała się kobieta.
- Taaa...
- Przestań!
- Ale co?
- Mówię o tych lekonicznych odzywkach! Prawie w ogóle się nie odzywasz! To mnie wkurza!
- Och! Czuję się urażony! Przecie mówię często! Mniejsza z tym... Skoro mi nie wierzysz, że idziemy w dobrym kierunku popatrz tutaj - mężczyzna wskazał na jaskinię nieopodal - Poznajesz?
- Jesteśmy niedaleko wieży! Jesteśmy bardzo powolni, wiesz?
- Nie moja wina. A teraz - powiesz mi skąd znasz Richarda? Niewiele osób może się pochwalić znajomością z nim. To znaczy - żywych osób.
- Powiem ci, jak zdradzisz mi swe imię! To jak?
- Och nie - ja spytałem pierwszy!
- Ale ja druga!
- Segundo nie jest przed primera! (Sorry, jeśli się pomyliłam w pisowni, czy coś...)
- Hę?
- Spytałem pierwszy! No...!?
- Byliśmy kiedys razem. A teraz?
- Czekaj... Richard - TEN Richard był kiedyś z KOBIETĄ?
- Za czasów gdy jeszcze nie był zabójcą. Ale chce poznać twe imię!
- Nie powiem ci.
- CO!? Była umowa!
- Umowy są po to by je łamać - mężczyzna uśmiechnął się szyderczo. Gertruda zadrżała, gdyż coś w tym uśmiechu wydawało jej się znajome... Ale szybko porzuciła te mysli i oddała się dalszej kłótni.
Sorki - tylko tyle na dziś :(
Och, niestety, ale na razie to mi nie przeszkadza. Bo mam nadzieję, że szybko się dowiem. :D Teraz tyleee wolnego!
Ohh ;) .
Jak się cieszę że przypadkowo wszedłem na ten opowiadanie :) .
Bo szczerze mówiąc nie czytam żadnych książek ;D .
Bo w głębi serca coś mi jeszcze brakowało gdy się zakończył ten serial powiedzmy ;d.
A tu patrze że ktoś zaczął tworzyć opowiadanie ;) Kontynuacje zaplątani czyli Zaplątani 2 ;)
Nagle zacząłem czytać i powiem ci BARDZO MI SIĘ PODOBA ;D.
Więc ci dziękuje i czekam na kontynuacje ; * .
Święta, Święta i po Świętach xP Długo nie pisałam, ale chyba nie musze się tłumaczyć, co nie? xP A więc mam dla was trochę dalszej części (PS Czytając poprzednie opowiadania zdałam sobie sprawę jak często zdarzają mi się literówki, ale postaram się to zmienić!)
- Ależ tu pięknie! - zachwyciła się Roszpunka - Jak z obrazka! Co nie, Pascal?
Kameleon przytaknął i z dzikim wrzaskiem rzucił się w stojący obok wór z jabłkami.
Nagle dziewczyna usłyszała, jak jej ukochany ją woła.
- Tutaj - wrzasnęła, a chwilę później zza krzaków wyłoniły sie głowy rodzeństwa.
- Co do...? - mruknął Flynn
- Czyż to nie jest magiczne miejsce? - zawołała dziewczyna
- Cieszę się, że tak sądzisz - uśmiechnęła się Amelia - To mój dom. SAMA wszystko zrobiłam - dodała, a przy słowach "sama" popatrzyła znacząco na Ridera. Chłopak zrobił urażoną minę i odwrócił wzrok - Koniec oglądania. Musimy już ruszać.
- Lepiej zabrać zapasy - czeka nas jeszcze przejście przez bagna. A tam aż roi się od niebezpieczeństw - mało kto wraca żywy..
- Jak to? Coś ich tam... No wiesz.... Zabija? - zaniepokoiła się Roszpunka
- Niee. To znaczy tak, ale nie w tym sensie! Te mokradła to jeden wielki labirynt i gdy się zgubisz - przepadłeś. <straszna muzyczka xP> Niektórzy sądzą, że ludzie umierają z głodu i pragnienia. Inni zaś myślą, że z przemęczenia, albo, że się topią. Ale tu nie o to chodzi - kiedy człowiek się tam zagubi, traci zmysły. Wariuje ze strachu, co prowadzi do śmierci. Mówi się "Nie można umrzeć ze strachu", ale to nieprawda...
20 minut później:
- Czego się tak gapisz....? - warknął Nie-Wiadomo-Kto - Jakbyś zobaczyła ducha...
- Nie. Po prostu ty... - zaczęła Gertruda
- No?
- Wyglądasz trochę jak... Nieważne! - kobieta spoliczkowała się w myślach. "To tylko moja wyobraźnia" - powtarzała.
- O! Zobacz! - powiedział mężczyzna - Jakaś chatka - wskazał na stojący niedaleko szałas. Przyklęknąłł i przypatrzył się ziemi.
- Co ty robisz...?
- Ktoś tu niedawno był... Jest ranek, wiatr i powietrze wilgotne, wszystkie ślady w błyskawicznym tępię znikają, a tu widać nowe ślady... (UWAGA nie kłóćmy się o to, czy na pewno znikają w szybkim czasie gdy jest morko, Ok?)
- Czyje?
- Hmm... Widzę kopyta konia, oraz trzy pary odcinków butów. Te są największe i najbardziej widoczne - to na pewno mężczyzna, za to pozostałe są mniejsze - kobiety.
- Rany! Niezły jesteś! Skąd się tego nauczyłeś!
- Kochana, w mojej branży to obowiązkowa umiejętność!
- W twojej branży...?
- Um - zmieszał się - Nieważne... Zmieniając temat, domyślasz się czyje to mogły być ślady?
- Nie... Chociaż... CHWILA! Uwaga! - zawołała do swoich przybocznych - zwiększamy tępo! RUCHY!
Next część na 100 procent jutro ^^
Ja się nie będę w sprawie śladów sprzeczać, bo specem nie jestem, a twoje uzasadnienie Sama-Wiesz-Kogo wydaje mi się prawdopodobne. :D
I już nie mogę się doczekać jutrzejszej części, oby było dużo o Julku i Roszpunce.
Ja tam nie wiem co ci ludzie mają do ciebie, że im się nie podoba. Zacząłem czytać dziś rano i doszłem już tutaj :) Fajne to nawet twoje opowiadanko. Jutro przeczytam resztę a i Wesołych Świąt Wielkanocnych.
To forum na temat filmu, nie służy do zamieszczania swoich grafomańskich wybryków. Tego typu tematy tylko zaśmiecają forum. Załóż sobie bloga, albo konto na portalu z fanfickami. Tam będą czytać ludzie zainteresowani opowiadaniami, a nie dyskusją na temat FILMU.
Raaany, zanim napiszesz cos takiego, przeczytaj poprzednie komentarze O.o Już ze sto razy o tym mówiłam... xP
:)
W powietrzu czuć było napięcie. Roszpunka szła z podkurczonymi ramionami i patrzyła to na Flynna, to na Amelie.
- Ehem - chrząknęła
Zero reakcji.
- EHEM!
- Dobrze się czujesz? - zaniepokoił się Rider - Gardło cię boli?
- Co...? O, nie, jasne, że nie! Ja tylko... Tylko...
- Tylko co? - warknął chłopak.
Księżniczka skuliła się. Jeszcze niegdy się nie zdarzyło, zeby Flynn był dla niej aż tak niemiły...
- Julek - naskoczyła na niego kobieta - Nie wiesz, że nie wolno tak się odzywać do damy? - puściła oko do Roszpunki. Grymas na jego twarzy zelżał
- Ta, przepraszam - wymamrotał.
- Czekaj, czekaj... Co tam brzęczysz?
- Przepraszam...
- Nie dosłyszałam - zaśmiała się Amelia.
- Mówię, że PRZEPRASZAM - powiedział i uśmiechnął się do niej. Nagle sobie przypomnieli, że sa na siebie obrażeni i znów odwrócili wzok. Młodzieniec położył ręke na ramieniu Roszpunki i zapytał:
- Wy też to czujecie?
- Nie... Albo takl! Zależy o czym mówisz! Bo ja tu czuje koszmarny smród...
- Nie o tym mówię. Ktoś nas obserwuje.
- Faktycznie czuje się obserwowana - szepnęła Amelia.
- Popatrz na nich! - zachichotała kobieta - Biedacy błąkają się po tym lesie!
- Jak dla mnie to oni dobrze wiedzą gdzie idą - odpowiedział jej szeptem mężczyzna - Ta mała wie.
- O czym wie?
- Och, przecież to Roszpunka! - przewrócił oczami - A ty jej mówiłaś, gdzie znajduje się dom Richarda!
- Fakt... Zaraz, zaraz, zaraz... - Gertruda spojrzała na niego podejźliwie - Przecież ja ci nic nie mówiłam o Roszpunce!
- Jak to nie...?
- Nie! Nawet słówka nie pisnęłam!
- Na pewno musiałaś coś powiedzieć - gorączkował się Nie-Wiadomo-Kto. Przeklinał siebie w myślach.
- Nie ważne... Halo! - szepnęła do swych towarzyszy - Teraz słuchajcie mnie ostrożnie. - wszyscy oderwali wzrok od przechodniów i spojrzeli na nią - Atakujemy. Zalezy mi TYLKO na Roszpunce i Flynnie. Z koniem i tą drugą możecie zrobić co chcecie... Gotowi? - odwróciła się i oniemiała - Gdzie oni do jasnej anielki są?! Szybko, musimy ich znaleść! - Rabusie wyskoczyli z krzaków i pognali drogą na przód.
- Lepiej chodźmy zanim zrobią sobie krzywdę - warknęła i zaciągnęła partnera przed siebie.
- Uff! Niewiele brakowało - westchnęła Amelia - Prawie nas zauważyli! Widzieliście minę tej baby? Bezcenne!
I wszyscy czworo zaczęli się śmiać - wszyscy, poza Maximusem, który z uwagą oglądał swoje kopyta. Stali po kostki w błocie. Gdy tylko spostrzegli, że są obserwowani szybko zjechali po zboczu (<zakładając że szli po takiej drodze - z jednej strony krzaki, a z drugiej mała "przepaść") prosto do błota.
- Nie jest dobrze - spoważniała Księżniczka - Wyprzedzili nas!
- Ale ja - odezwał się Flynn - Znam bardzo dobry skrót!
To tyle na dzisiaj ^^ SORY ZA LITERÓWKI!
Ja nie zauważyłam żadnych literówek, zauważyłam natomiast, że akcja się rozkręca. Super! Czekam na nową część!!!
A mnie muszę przyznać, że całkiem się spodobało twoje opowiadanie, i nie tylko co spodobało ale i wciągnęło. Może i są nie które rzeczy do poprawki, no ale ty się jeszcze uczysz (tak myślę xD) Ale talent moim zdaniem masz. Każdy ma swoją wyobraźnie i cieszę się że ty podzieliłaś się swoją z nami, bo to poniekąt wymaga jakieś części odwagi. Film rzeczywiście był świetny, i trochę inaczej wyobrażam sobie drugą część filmu... a właściwie to nawet nie wiem do końca jak sobie ją wyobrażam... no ale ty masz prawo pisać to co ty uważasz za słuszne i zgadzam się że twoje opowiadania są tu mile widziane. Jeśli ktoś przeczyta i mu się nie spodobają to niech wyrazi opinie czy mu się podoba czy nie i więcej nie musi czytać. Bo nie sądzę by ktoś dodawał komentarze nie czytając to było by nie fair no i trochę głupie. I trzymaj tak dalej Dusia nie mogę się doczekać kolejnej części opowiadania :)
Hej, to może jak ci się w coś konkretnego ułoży to twoje wyobrażenie drugiej części, to może się nim z nami podzielisz? Z chęcią poczytamy. :))
Wiesz, mnie takie pisanie nie kręci, wolę czytać :)... może się zastanowię nad tym jeszcze, ale nic nie obiecuję, po za tym szybko mi się nudzi takie pisanie.. niestety.. no nic, zobaczymy :)
Oxch, to tak jak mi, niestety. :D Ale gdyby, to znajdzie się tu paru chętnych, jestem pewna. ^^
Grono ludzi czytających to jest coraz większe i to mnie bardzo cieszy :D Dziękuje wszystkim za miłe komentarze! Chciałam wam tylko przypomnieć, że Nie-Wiadomo-Kto cały czas ma zakrytą twarz kapturem xP
- Nie! - krzyknęła - Zgubiliśmy ich! W sumie zdziwił mnie fakt, że też szukają Richarda... Nie sądziłam, że jeszcze pamięta o nim.
- Nie martw się, mi amor - odparł mężczyzna - Na pewno go nie znajdą.
- Jak to?
- Zobaczysz - uśmiechnął się.
- Genialne! Dziwne, że na to nie wpadłam... W końcu jestem starsza!
- Ty se chyba jaja robisz - Flynn posłał jej pełne rozbawienia spojrzenie - Nie pomyślałaś o tych grotach?
- Nie. Strasznie się na sobie zawiodłam - Amelia zaczęła udawać rozpacz. Oboje zaczęli się śmiać.
- To już się dogadujecie? - ucieszyła się Roszpunka - A tak właściwie to o co wam poszło?
- Powiemy jej? - Rider spojrzał na siostrę z niepokojem.
- Co? Julek? - zniecierpliwiła się Księżniczka.
- Taaaak, myśle, że możemy...
- ALE CO?
- To było parę lat temu... Ja miałam 17 lat, a Julian 15. Mieszkaliśmy w małej wiosce w sierocińcu. Ja miałam... Hm... Lekkie problemy z samokontrolą...
- Kradła - wtrącił chłopak.
- Nieprawda!
- Tak prawda.
- No dobrze... Ale nie robiłam tego w złym celu. Co tydzień jechaliśmy wszyscy razem do większego miasteczka - opiekunowie kupowali ser, chleb i tak dalej, a my mieliśmy trochę zabawy. Przy czym ja...
- ...Zabierała ukradkiem najróżniejsze rzeczy przechodnią...
- Ale robiłam to z myślą o przyszłości! A zresztą zamknij się! Przecież ty też byłeś złodziejem! Widziałam twoje listy gończe!
- Wiem... No dobra kontynuuj.
- Wszystkie swoje oszczędności chowałam do szafy. Pewnego dnia nasza wychowawczyni znalazła je. Spytała się czyje to, a ja na to...
- Zwaliłaś całą winę na mnie!!! Po czym wykopano mnie z sierocińca! I nawet po tym nie przyznałaś się! A gdy ta wiadomość, że niby ja kradłem, się rozprzestrzeniła nikt juz nie chciał mnie zatrudnić w pracy, a straż zaczęła na mnie polować! To było tak... YH!
- To tyle? - zapytała lekko oszołomiona Roszpunka.
- Taaaak.
- To znaczy, że nie mieliście ze sobą kontaktu od 6 lat z powodu... TEGO? To głupie!
- Wcale, że nie! Ona zrujnowała mi życie!
- Nieprawda - żachnęła się Księżniczka - Przecież gdyby nie to nigdy bym cię nie poznała i dalej siedziałabym w tej wieży!
- Racja...
- Wybaczysz mi? - szepnęła Amelia
- Eh, Ok... Mia - zachichotał
- OJ! Wiesz przecież jak ja nienawidzę tego przezwiska!
- Fuuuj co to za smród...?
- To... bagna!
To tyle na dziś :)
To ci Amelia! Zdziwiło mnie trochę, że Roszpunka tak do tego podeszła. xD To tyle? -,-
Ale przynajmniej już wiemy, czemu Julek był Flynnem, no i najważniejsze, pogodzili się. xD
- O... Mój... Boże... - wyszeptała Roszpunka.
Jak okiem sięgnąć widać było bagna i to nie byle jakie. W dodatku drzewa tu były tak wysokie i zapuszczone, że promienie słoneczne nie przedostawały się przez nie. Wszystko wyglądało jak w najgorszym koszmarze. Cała trójka stała i z osłupieniem patrzyła na to.
- Wracam do domu - oznajmił Flynn i odwrócił się na pięcie. Dziewczyny w ostatniej chwili go złapały i zatrzymały.
- O nie! - wycedziła Amelia - Skoro ja tam mogę iść, to ty też!
- Myślicie, że przeżyjemy?
- Julek! Przecież to ty tu jesteś facetem! - skarciła go Księżniczka.
- No to Panie przodem - uśmiechnął się szeroko i zrobił lekki ukłon.
- Dżentelmen się znalazł - mruknęła.
- A co z Maxiem? - zaniepokoiła się dziewczyna - Nie możemy go tu tak po prostu zostawić!
- Możemy. AŁ! - jęknął, gdyż dostał solidnego kuksańca w brzuch od swojej ukochanej.
Maximus zarżał i wyprężył dumnie pierś, jakby mówiąc "Dam sobie radę!"
- Ok... - powiedziała "Mia" i stanęła delikatnie na jednym z kamieni. Nacisnęła na niego delikatnie, a wtedy głaz zaczął tonąć.
- To nie będzie łatwe - stwiedził Rider (czy jak wolicie Rajter)
- Co ty nie powiesz - wycedziła i z obrzydzeniem wyciągnęła nogę z błota - Fuuuuj!
- Musimy po prostu być szybcy - jeśli będziemy skakać osobno po kamieniach nie zatrzymując się, to może nie zatoniemy. Kamieni jest tylko 7, dalej już jest kawałek lądy. Kto pierwszy? - spytała Roszpunka i popatrzyła znacząco na Flynna. Młodzieniec westchnął.
- Raz kozie śmierć... A tak w ogóle, co znaczy to przysłowie? I dlaczego to jest koza?
- Idź!
- Dobra, dobra... - Julian wskoczył na pierwszy głaz i lekko się zachwiał.
- Nie zatrzymuj się!
Chłopak zaczął biec i ze zwinnością kozicy skoczyć na stały ląd.
- Teraz wy!
- Już niedaleko! Jeżeli jutro wyruszymy z samego rana, w południe powinniśmy byc na miejscu! - Gertruda cieszyła się jak małe dziecko.
- Masz racje, mi rosa.
- Przestań! Nie mogę tego znieść! Nawet nie wiem, co to znaczy!
- Ale querida...
- Cicho!
- ... to jest...
- CI!
- Usłyszałaś coś?
- Nie. Chce żebyś się zamknął.
- Hmpf! Mówisz o wiele więcej ode mnie!
Dobra, dalsza część MOŻE jutro! Papa :)
Fajowe :) Podziwiam Cię, że chce Ci się pisać, szkoda że takie krótkie, no ale najważniejsze że piszesz :D
Haha, koniec z przygotowaniami (jutro przychodzi do mnie kumpela - ta sama o której ciągle piszę) na Sylwestra, a mi się nudzi, więc... Skrobnę coś :) JEJ cieszę się, że nie zrezygnowałam z pisania, bo z dnia na dzień widzę tu coraz więcej ludzi czytających to :D Dzięki!
Aaa i PS - Narysowałam siostrę Flynna, jeśli chcecie to zobaczcie (albo jeśli macie własne wyobrażenie o niej to nie xP) -> Żeby ją zobaczyć musicie wejść na profil Gliterowy -> http://galeria.glitery.pl/profil.php i obrazek jest na samym "wejściu" (Tia, robiłam go na kompie i coś mi z dłońmi nie wyszło...) Nie patrzcie na to co pisałam dalej... To stary profil, a nie miałam lepszego pomysłu na to jak wam pokazać obrazek xP
- Zginiemy tu... Zginiemy tu... Zginiemy tu - mamrotała Mia kołysząc się lekko.
- Nie zginiemy! - zaprotestował Rider.
- Owszem zginiemy... Nie mamy jak wyjść!
- Zawsze jest jakieś rozwiązanie - uspakajała ją Roszpunka
- Taaaak? To powiedz to bagnu! - zawyła i schowała twarz w dłoniach.
- Łaaaał Odbiło jej - stwierdził.
Z milczeniem przypatrywali się drugiemu brzegowi, jakby w nadziei, że nagle się przybliży.
- Nie ma szans - szepnęła zrezygnowana Księżniczka - Żadnym sposobem nie pzredostaniemy się na drugą stronę... A wrócić też nie możemy, bo kamienie za nami już zatonęły.
- Nie poddawajmy się! - powiedział - Zawsze można..
- To koniec - zaszlochała Amelia - Nie mamy zapasów, pomysłu, a co ważniejsze... ZNAJDUJEMY SIĘ NA JAKIEJŚ GŁUPIEJ WYSEPCE! NA ŚRODKU BAGNA!
- Ejj, chwila moment... ja znam te okolice...
- O czym ty do mnie rozmawiasz?
- Byłem tu kiedyś...
- Nie mogłeś! To bardzo daleko od sierocińca!
- Nieee, to było już po tym jak PRZEZ CIEBIE mnie wywalono. I o ile się nie myle, a mam nadzieję, że nie, to jest stąd wyjście.
- Jakie? - zaciekawiła się Roszpunka.
Młodzieniec zdjął jednego z butów i podał go siostrze,
- A po jakiego grzyba mi twój but?
- Trzymaj i nie puszczaj.
- Ok...
Flynn szybko się przeżegnał i... wskoczył do błota.
- NIE! - wrzasnęły dziewczyny i patrzyły na niego z przerażeniem. Ku ich największemu zdziwieniu chłopak bez trudu zaczął brnąć w stronę brzegu, a błota miał tylko do pół-uda.
- Widzicie? Zero strachu! - zaśmiał się i wyszedł.
- Czyli... Skakałyśmy jak głupie po tych kamieniach bojąc się, że jak spadniemy to utoniemy, a tu jest najwyżej 80cm głębokości?
- Em... Tak, sory, że wcześniej się nie zorientowałem...
- Ja... - wycedziła Mia - Cię... Chyba... ZABIJE!!!
- Najpierw musisz mnie złapać!
Bardzo króciutkie :( Ale jutro też coś napiszę ^^ Narka!
Flynn mnie po prostu rozwala. Sorry, że się nie zorientowałem. <lol2>
Ale co do twojego rysunku, niestety, nie mogę go znaleźć... Jeśli wciąż masz go na kompie, do zalinkowania polecam tę stronę - http://tinypic.com/ Bo ja bardzo chciałabym go zobaczyć. :)
http://i54.tinypic.com/2jg0wnl.jpg - Rysunek jest dosyć kiepski, gdyż robiłam go z pośpiechu :)
AAAA! Nie uwierzysz, ale to jest dokładnie ta sama Amelia, którą mam w głowie. :D I nie mów, że kiepsko, bo prześlicznie narysowana, tym bardziej, że, jak powiedziałaś, "na szybko".
Haha, dzięki ^^ Serio tak sobie ją wyobrażałaś? Fajnie xP Na początku zastanawiałam się nad "kolorem sukienki", ale uznałam ostatecznie, że to nie jest AŻ TAK ważne :D Wesołego Nowego Roku wszystkim!
No wiesz, po twoim opisie nie mogłam inaczej. Świetna jest. A sukienka...no nie wiem, czerwień jej pasuje. :D
Jakby co, czekam na nową część. ^^
Super opowiadanie, ja też uważam że masz talent i w ogóle, a że nic sensownego nie przychodzi mi do głowy to powiem tylko: Czekam z niecierpliwością na dalsze części :)
Nom, ja śledzę Twoje opowiadanie od początku, ale nie miałam wcześniej konta. Ale specjalnie dla Ciebie założyłam xdd. No więc czekam na kolejną i już się doczekać nie mogę. A może zrobiłabyś jakąś scenę, hm... "zażyłości" między Roszpunką a Flynnem? Wiesz o co mi chodzi xddd.
Przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale na Sylwestrze się przeziębiłam i nie byłam wstanie napisać cokolwiek :( Ale czuję się troszkę lepiej, więc oto dalsza część ^^ Dzięki za komentarze!
- Obiad na stole! - zanuciła Amelia i postawiła przed przyjaciółmi dwa drewniane talerze z czymś co przypominało zbutwiałe liście.
Cała trójka siedziała na pieńkach wokół dużego pnia, który udało im się tam przetoczyć.
- Hm. - to był jedyny komentarz ze strony Flynna.
- A co to jest? - zapytała z udawanym entuzjazmem.
- Tak właściwie to trudno stwierdzić... Od dobrych paru miesięcy jem tylko to...
- Dobra moja kolej na zrobienie czegoś - zawyrokowała Roszpunka - Mam juz wprawę!
- Dlaczego nie możemy tędy iść? - marudziła Gertruda
- Ponieważ musimy ominąć bagna! Chyba nie chcesz się zgubić, co nieee?
- Pewnie, że nie. Chociaż wtedy może bym sie od ciebie uwolniła!
- Bardzo śmieszne mi amor... - mruknął i dostał solidnego liścia w policzek - AŁ! Za co?!
- Za hiszpańskie odzywki. Wiesz przecież jak tego nie znoszę! Lepiej się kładźmy...
- Ale gdzie? - spytał Król. Siedział on na swoim tronie i patrzył na Nochala z lekką odrazą.
- Noo... Eee - zaczął - Um... D-do starej przyjaciółki Julka! TAK! Do niej! Ona mieszka daleko, a oni... Tego...
- Skoro tak mówisz - Królowa nie była do końca przekonana - Ale po co mieli by tam iść?
- Tak sobie...
- No dobrze...
- Moja Pani - ukłonił się lekko - Mój Panie - po czym wybiegł z sali. Para królewska jeszcze długo patrzyła w miejsce gdzie zniknął z nieukrywanym zdumieniem.
- Nabrali się - szepnął Haczyk.
- Noo - mężczyzna pokiwał szybko głową - Niczego nie podejrzewają!
- To najlepsza rzecz jaka w życiu jadłam! - zawołała Mia i wręcz rzuciła się na talerz.
- Dzięki - Roszpunka aż dostała wypieków z dumy - Jest całkiem smaczne biorąc pod uwagę, że miałam pod ręką tylko trochę grzybów, wody oraz czosnku...
- Ale to jest przepyszne! - powiedział z uznaniem Flynn. Pascal też rzucił się łapczywie na swoją porcję. Tylko Maximus stał nieopodal i powoli przeżuwał trawę. Miał im za złe, że nie wzięli dla niego jabłek.
Ok, głowa mnie tak boli, że nie wytrzymam :( Dalsza część jutro :)
O jaa, super, nowy wątek z Haczykiem.
No to z niecierpliwością czekamy jutra. ^^
Fajne opowiadanie! Pomysłowe i ciekawe. Na filmwebie jest sporo miejsca więc jeden temat z twoimi opowiadaniami nie będzie wiele szkodzić ;]masz fajną wizję i trzymasz się postaci, ale dajesz też dużo od siebie.
nie przejmuj się innymi zazdroszczą ci talentu.
pozdrawiam!
Dzięki za pozdrowienia. Święta, święta... Potem Sylwester...Długo nie zaglądałam do tego tematu. No cóż, po prostu brak czasu. Dziś nadrobiłam zaległości. Fajnie... Najbardziej podoba mi się "Jak-Mu-Tam", "Nie-Wiadomo-Kto". Ciekawa postać...Mam nadzieję, że wracasz już do zdrowia. Czekam z niecierpliwością na kolejne części. Pozdrawiam ;-)
Nie będzie tego aż tak dużo... :( Hej, w ostatnim "odcinku" napisałam "Lepiej się kładźmy" na końcu rozmowy Gertrudy i Ktosia - wykreślam to, gdyż pomyliłam pory dnia - to miało byc popołudnie.
- Mmmm - mruczała z zadowolenia Amelia - Po prostu niebo w gębie. Nigdy nie myślałam, że będę się tak wzruszać pod wpływem jedzenia!
- Cóż, widać, że dobrze wybrałem - zaśmiał się Julek, ale chwile potem umilkł speszony.
- Zaraz, zaraz... - powiedziała Mia, a na jej twarzy pojawił się uśmiech - To wy dwoje... No wiecie. Jesteście...?
- Nie! - krzyknął Flynn - Chociaż w sumie to tak...
- "W sumie"? - Roszpunka popatrzyła na niego groźnym wzrokiem.
- Taak - jąkał się - Jesteśmy razem, ale nie tak... Kurczę jakby to powiedzieć... Nie tak "na wieki, wieków", ani nic takiego...
- CO?! - krzyknęła Księżniczka ze złością. Mia przypatrywała im się z wyraźnym zafascynowaniem.
- Jemu chyba chodzi o to - wyjaśniła Roszpunka - Że nie wzięliśmy ślubu.
Julian zaczął się gwałtownie krztusić. Księżniczka cały czas przypatrywała mu się z wyraźną niechęcią. Gdy chłopak wreszcie doszedł do siebie szybko powiedział:
- To co? Raaany, ale ja jestem zmęczony - błyskawicznie zerwał się z miejsca - Chyba się położę!
- Ale... Jest dopiero dziewiętnasta!
- Serio...? A więc... Hum... I tak jestem zmęczony...
Gdy tylko odszedł Amelia spytała swoją nową przyjaciółkę:
- Co mu jest?
- Kto wie...? Dobra idziemy spać, ale o świcie ruszamy.
- Obudź się! No obudź! - kobieta szarpała swojego towarzysza za koszule.
- Co...? - wymamrotał jeszcze zaspany.
- Juz czas iść dalej.
- Nigdzie nie idę. Zostaje. Daj mi spać.
- Dobra nie pozostawiasz mi wyboru - zachichotała i wylała zawartość swojej butelki z wodą na jego głowę.
- ZWARIOWAŁAŚ?! - wrzasnął
- Widziałam te dzieciaki. Jakieś 10 minut temu na sąsiednim brzegu.
- I co z tego? I tak nie znajdą Richarda.
- Jak to?
- Za duzo mówisz, querida. Zamknij się chociaż na 5 minut...
- W S T A W A J - wycedziła.
Cóż mogę powiedzieć? Supert-krótkie xP Ale jutro mam duuuużo czasu, więc napiszę coś ciekawego i długiego ^^ Powoli zbliżamy się do wyjaśnienia całej sprawy :)
O, to super, pod warukiem, że wyjaśnienie nie oznacza konca opowiadania!!! (chyba, ze napiszesz zaplatanych 3, to inna sprawa... xdd). no to czekam z niecierpliwosxcia, i sorry za bleday, ale njednak nie moge pisac 2 rekami; zwichnelam nadgarstek.
noo, wiec czekam na next. ^^