PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=780556}

Zatrzyj ślady

Leave No Trace
8 105
chce zobaczyć
7,1 28
ocen krytyków
Zatrzyj ślady
powrót do forum filmu Zatrzyj ślady

takiego ojca: psychol i nieodpowiedzialne duże dziecko terroryzujące psychicznie dziewczynę. Ja rozumiem nonkonformizm i takie tam ale ten facet nie potrafił o córkę zadbać (o siebie zresztą też), pchał się z córką do lasu bez namiotu, śpiworów czy jedzenia,; nie posiadał nawet odrobiny wyobrażni / umiejętności przewidywania oczywistych konsekwencji tego co robił nie doceniał chęci pomocy życzliwych im ludzi.

ocenił(a) film na 8
zyklon_fw

Jej ojciec był weteranem wojennym cierpiącym na zespół stresu pourazowego. Na przyszłość radzę uważniej oglądać.

Suttree

Był i co? Wpis aktualny niezależnie od tego.

ocenił(a) film na 8
miarara

Cały tamten wpis jest błędny. Potrafił zadbać o siebie i córkę (jak mówiła kobieta z opieki, dziewczyna wyprzedzała pod względem rozwoju swoje rówieśniczki), kupowali jedzenie w mieście, mieli świeżą wodę, zapewnił jej schronienie i najważniejsze - nauczył ją samodzielności, dzięki czemu sama zaczęła decydować o swoim życiu. A nazywanie go psycholem i nieodpowiedzialnym dzieckiem jest zwyczajną ignorancją w świetle jego zaburzeń psychicznych.

Suttree

Chodzi o czas po ucieczce. Uciekają do nie wiadomo jak rozległego, obcego lasu bez prawie niczego i w dodatku w Stanie gdzie mogli stracić życie z powodu zimna. Odpowiedzialność godna ojca roku.

ocenił(a) film na 8
miarara

Tak właśnie działa PTSD, weteran nie potrafi wrócić do normalnego życia, wojenna trauma nie pozwala mu się uwolnić od tamtych przeżyć. Dla niego wojna w pewnym sensie nadal trwa, żyje w taki sposób, jaki nauczyła go walka. On nie myśli w kategorii właściwe-niewłaściwe, doświadczone cierpienie zmusza go do jak najdalszej ucieczki. Tak, naraża przy tym swoją córkę, ale stale o nią dba i nauczył jej takiej samodzielności, że zaczęła sama decydować o swoim życiu. Świadomie wybrała mówiąc, że jego problemy nie są jej problemami (nie pamiętam cytatu). Przecież m.in. o tym jest film - o sytuacji weterana i dojrzewaniu jego córki, wrastaniu w społeczeństwo - a nie o mieszkaniu w lesie bo zdrowiej niż w mieście. I po co ten sarkazm na koniec?

Suttree

Nie wydaje mi się, żeby jej nauczył czegokolwiek przydatnego do współczesnego życia. Chociaż trafiła mu się bardzo inteligentna córka. Wolał rozpalać ogień krzesiwem, zamiast kuchenką gazową. Wolał spać w ubraniu pod gołym niebem obok domu zamniast w domu. Uczył ją jak się chować i zakrywać po sobie ślady w lesie i innych nieprzydatnych we współeczenym świecie rzeczy.

Córka sama zaczęła decydować o swoim życiu, bo z powodu ojca musiała do tego przedwcześnie dorosnąć. W wieku 13 lat musiała porzucić destrukcyjnego ojca. Taki to był ojciec z niego...

ocenił(a) film na 4
krzysyek

Nie nauczył jej korzystania z komórki? A to zły ojciec!

ocenił(a) film na 8
Krzypur

Korzystanie z komórki przynajmniej ma jakieś praktyczne zastosowanie.

ocenił(a) film na 4
lew890

Może, ale zazwyczaj jest nałogiem.

ocenił(a) film na 8
Suttree

Witam,
Suttree - tytułem (li tylko) uzupełniania dyskusji, która moim zdaniem jest faktycznie nieco jałowa, więc za zrozumiałe uważam, że miarara się z niej szybko wycofał (choć jednocześnie mam zrozumienie dla Jego uwag):
Wydaje się, że uraz PTSD w wydaniu Bena Fostera pokazany w omawianym filmie nie był tylko wynikiem wojennej traumy weterana, Mógł nawet nie stanowić GŁÓWNEGO powodu. W migawkach pojawia się inna możliwa przyczyna. Rzecz jasna, nie wiemy czy będąca głównym sprawcą, czy może konsekwencją już nieleczonych objawów PTSD u ojca.
Córka (Thomasin McKenzie, wg mnie w tej roli rewelacyjna) przeglądając ich „osobiste, ważne” dokumenty natrafia na gazetę informującą o czyimś samobójstwie. W sugestii mogło chodzić o Jej matkę, bo inaczej w jakim celu ojciec przechowywał by ten, najwyraźniej cenny wycinek w impregnowanym zestawie.
Ponadto w tle jednej z toczonych miedzy nimi rozmów córka napomyka, że przykro jej iż ojciec nie utrzymał (nie zachował) farmy, która w domyśle – została im odebrana.

Luźne przemyślenia na gorąco w stylu Moryca Welta z jego „rzucam myśl a wy ją łapcie.”

Pozdrawiam,
jabu

ocenił(a) film na 8
jabu

W tej gazecie nie było nic o matce, ale o grupie weteranów, którzy organizują się w grupę wsparcia celem leczenia aby zapobiegać samobójstwom w wyniku PTSD. Widocznie ojciec rozważał leczenie, ale nie mógł się przemóc aby na nie skierować swoje kroki.
[SPOILER] Wyjaśnię koniec filmu. Najważniejsze było pożegnanie. Ojciec wiedział, że tylko córka trzymała go przy życiu, ale była zbyt mała aby zrozumieć jaką dolegliwość posiada i aby skłonić go do leczenia. Rozstanie z nią oznaczało, że on zginie w głuszy/popełni samobójstwo; choć ona z tego nie zdawała sobie sprawy, wspominając go w ostatniej scenie kiedy zostawiała jedzenie dla nieznajomego KTOSia

ocenił(a) film na 8
Kazikowy

Witam,
Tak – z tą gazetą masz absolutnie rację. Gdy zdecydowałem się oglądać po raz drugi (co zdarza mi się niezmiernie rzadko – sensie – raz za razem), też już to wychwyciłem, ale przyznam, iż zapomniałem o moim (powyższym) wpisie na FW.
Natomiast co do śmierci ojca (bez córki nie przetrwa) to już jest to, moim zdaniem, Twoja lekka nadinterpretacja. Ja to np. widzę absolutnie inaczej. Mimo tego, co serwuje się nam z ekranu jest rzeczą bezsporną, iż córka stanowiła dla ojca osobę najważniejszą a ich związek był bardzo silny. Jak już mówiłem, ja zakończenie postrzegam i interpretuję inaczej. Może to też stanowić konsekwencję faktu, że sporo poczytałem o prawdziwej historii, stanowiącej inspirację dla Granik. Zdecydowałem się także prawie od razu przeczytać książkę (najsłabsze wg mnie ogniowo z całości) na bazie której reżyserka oparła, dość luźno zresztą, scenariusz filmu. I każda z trzech historii: real o którym najmniej pewnego wiemy, powieść a raczej nowela i film, posiadają odmienne zakończenia. Więc i do zakończenia Granik podchodzę luźno, z dystansem i optymistyczną wiarą, że finalnie będzie dobrze.

>choć ona z tego nie zdawała sobie sprawy, wspominając go w ostatniej scenie kiedy zostawiała >jedzenie dla nieznajomego KTOSia
Tym samym nie widzę tego w tak czarnych barwach jak Ty. To prawda, że to jest dokładnie TO SAMO DRZEWO, na którym kwadrans wcześniej (w filmowym ujęciu czasu rzecz jasna) zawieszają wraz z właścicielką campingu prowiant dla osoby znanej tylko tej ostatniej. Jednak to może stanowić niedopatrzenie Granik lub świadczyć, że nie przywiązywała do tego wagi, kręcąc obie sceny „raz za razem” celem oszczędności, Nie zaprzątało jej, że widz wchłonięty przez pokazywaną historię to wychwyci i zacznie niepotrzebnie analizować. Dla mnie córka żegna się z domniemanym ojcem (nie wspomina go, jak to ująłeś) po zawieszeniu worka w charakterystyczny tylko dla nich sposób, gdyż sonduje (zakłada), że to on odbiera zostawianą żywność. Ja wierzę, że ojciec odszedł pozostając jednak gdzieś w pobliżu i z czasem wróci. Córka stanowi dlań wszystko a nie leczone urazy i związana z nimi choroba (nie przyjmuje leków) mogą z czasem objawowo złagodnieć. Powiedzenie – czas leczy rany ma uzasadnienie, wiem coś o tym. Złagodnieć na tyle, że trzymając się blisko, w okolicy – wróci do córki. Ten film podprogowo posiada wiele ukrytych przekazów, którymi wodzi nas Granik a my się zastanawiamy. Niemniej tam nic nigdy nie jest dopowiedziane do końca. Na żadnym etapie historii tych dwojga. Cały czas zostawia się pole do interpretacji i domysłów.

Stąd moja optymistyczna wiara w takie a nie inne zakończenie sprawy. Samobójstwo ojca? Nie da sobie rady bez córki tracąc sens życia? Wcześniej się na siebie nie targnął a stracił żonę, najwyraźniej niespodziewanie i być może w traumatycznych okolicznościach. Żonę którą najwyraźniej kochał i którą utracił w sytuacji gdy miał dodatkowe wyzwanie pod postacią maleńkiej córki (dziewczynka nie pamięta matki, to daje do myślenia).

>sam się dziwię, że zadbał właściwie o jej edukację
Bo bohater w prawdziwej historii, która zainspirowała Granik o to zadbał. Wiemy to z doniesień prasowych i z relacji dwóch policjantów, księdza oraz innych osób opiekujących się parą lub mających z nią kontakt przez rzeczony miesiąc czy dwa w czasie których „odkryli się” dla świata. Granik nie chciała tego zmieniać, bo i po co. No to tak zostało.

>W osiedlu przyczep natomiast następuje bunt córki, aczkolwiek tak do końca nie jest dla mnie >wiarygodnym, że ojciec tak łatwo zgodził się na pozostanie jej w tym miejscu, nie walczył o nią, nie >upewnił się, że jest to miejsce bezpieczne dla niej, że ktoś zadba o jej dalsze wychowanie
(SPOLER) W realu ojciec zabrał córkę rozpływając się w tajemniczych okolicznościach w sposób ostateczny dla śledzących historie tej dwójki (choć być może tylko zmienił z wiadomych względów miejsce pobytu, gdy zaczęły ich tropić sępy z show biznesu a niewykluczone, że pomogli mu w tym ludzie, którzy potem udawali, że nic nie wiedza. Mam na ten temat własną teorię, choć to tylko gdybanie rzecz jasna). W książce gubią się wśród śnieżycy, ale autor książki pisząc ją wiedział pewnie o całej historii mniej niż ja obecnie, więc należy do tego traumatycznego zakończenia podejść także z przymrużeniem oka.
Z kolei Granik pokazała to jeszcze po swojemu. Reżyserka wiele rzeczy wyostrzyła lub przeinaczyła, często mocno, na potrzebny własnej wizji przyświecającej jej na planie. Miała do tego prawo.

W pełni podzielam Twoje obawy i krytyczną ocenę ojca. Niemniej u mnie łagodzi je przekonanie, że nie odszedł daleko bo nie był po prostu w stanie (który z nas przechowuje mleczaki córki?) i z czasem (niebawem) wróci. Troska o dziecko weźmie w nim górę nad fobią i chorobą nie pozwalając na zostawienie najważniejszej dlań istoty, która dotąd nadawał sens jego życiu, choć w specyficznie pojmowany sposób przy równoległej walce z dewastująca go chorobą.
Wiesz, podejdź do tego z dystansem i potrzebnym przymrużeniem oka. Obejrzałem mnóstwo wywiadów z twórcami filmu i odtwórcami obu ról głównych. Uderzyło mnie, że w Ameryce, inaczej niż np. w Polsce, wielu widzów po obejrzeniu obrazu dyskutowało głównie o… aspekcie ekologicznym w nim pokazanym. Podobnie z pewnym zaskoczeniem wychwyciłem to w wywiadach udzielanych przez Granik. Jeśli jej posłuchamy i do nas to dotrze, to słuchający się zastanawia co jest grane (mnie zatkało: historia opowiada o kilku mega ważnych aspektach związanych z cierpieniem, chorobą, wychowaniem, więzią, tęsknotą, usamodzielnianiem się i granicami wychowania – a oni bajdurzą głównie o pozytywnym ekologicznie przekazie opowiadanej historii). Mnie film przenicował na jakieś dwa tygodnie i miałem burzę mózgu, gdyż obejrzana historia nie dawała spokoju wracając w myślach. Zostawił córkę mającą (w wersji filmowej) zdaje się ok. 13-14 lat. Bez pieniędzy i perspektywy zarobkowania. Bez zadbania o schronienie i zapewnienie wykształcenia, tak ważnego dla niej w danym momencie życia. Wśród ludzi, którzy sprawiają wrażenie im podobnych i po prostu dobrych, ale którzy, gdy przyjdzie co do czego (zainteresowanie służb, czy stróżów prawa – pstryknięto im przecież fotę i zarejestrowano) to przecież nie zasłonią dziewczyny własną piersią.
Dlatego chcę wierzyć, że scena rozstania pokazuje czasową a nie ostateczną rozłąkę. Zresztą Granik zostawia na to rodzaj furtki pokazując przecież bardzo ważną, następującą prawie bezpośrednio po niej, scenę z zawieszaniem worka i powitaniem/pożegnaniem (wybrać co kto woli) córki, które sformułowane w specyficzny sposób mogło być adresowane wyłącznie do taty.
Proponuję Ci poszukać scen wyciętych z filmu, ostatecznie nie zamieszczonych przez Granik. Dla mnie ich pozbawienie obniżyło wartość obrazu, gdyż uważam, że wszystkie są świetne, potrzebne i wartościowo. Niemniej pewnie Granik, już w poprzednich filmach borykającą się z wysokością przyznanych środków i ingerencją hien wysyłanych przez producenta, zapewne musiała wbrew swej woli skrócić film. W konsekwencji tych kilka cennych ujęć usunięto w wersji przewidzianej do rozpowszechniania. Jedna ze scen (do znalezienia na YT) pokazuje jak dziewczyna wysłuchuje wyjaśnień opiekunki konia obserwowanego na wybiegu. Opiekunka mówi, że zwierzę to jest tak przywiązane do domu i bliskich a jednocześnie świetnie zorientowane w terenie (jak ojciec bohaterki mimo całej jego ułomności) że nawet po dużym deszczu, czy odejściu na wielką odległość, zawsze odnajdzie drogę powrotną. Nasza bohaterka w reakcji na to komentuje to czymś w stylu (oglądałem kilka miesięcy temu, podaję z pamięci): „To bardzo przydatne gdy się odejdzie dalej i pomocne w powrocie do domu”. Ta scena mi się uzupełnia z ujęciem pokazującym rozstanie ojca z córką oraz finałową aranżacją wieszania worka z prowiantem, która dla mnie osobiście przemyca wystarczającą dawkę nadziei.
Ale ja z natury zawsze widzę szklankę w połowie pełną…

Pozdrawiam,
jabu

ocenił(a) film na 8
jabu

Jak to tak widzę dodatkowo widzę oprócz w/w omówienia zakończenia: https://www.filmweb.pl/film/Zatrzyj+%C5%9Blady-2018-780556/discussion/Ile+wolno+ rodzicom,3040691#post_16054919

ocenił(a) film na 2
Suttree

Weteranem zbrodniarzem wojennych. Wystarczylo sie nie zglaszac sie jako ochotnik do nieleglanych inwazji i popelniac zbrodni wojennych to by sie nie mialo zadnej traumy.

ocenił(a) film na 8
MakoR

A skąd Ty wiesz co on robił? W filmie nic o tym nie było.

ocenił(a) film na 2
Alex303

czasy wspolczesne wiec kazdy amerykanin w jego wieku ktory jest weteranem jest zbrodniarzem wojennym ochotniekiem

ocenił(a) film na 8
MakoR

Aha! :-) Szczególnie jak był medykiem, albo pracował w kuchni polowej.

ocenił(a) film na 2
Alex303

oczywiscie ze tak, nawet w kuchni jest nielegalnym najezdzca popelniajacym zbrodnie wojenne i terroryzm. wciaz jest czlonkiem ochotnikiem tej zbrodniczej organizacji

ocenił(a) film na 8
MakoR

W społeczeństwie amerykańskim, jeszcze bardziej niż polskim, panuje kult wojska, kulturowo zaszczepiany od maleńkości. Ten film, jak wiele innych, odczarowuje to. Panuje przekonanie, że wojsko robi z chłopca mężczyznę - na przykładzie wielu (jeśli nie większości) weteranów widać, że robi raczej z ludzi psychiczne wraki. Chyba że za męskość uważa się te umiejętności surwiwalowe... Ale jakim kosztem? Panuje przekonanie, że do wojska idzie się, aby walczyć ze złymi wrogami, mówi się o siłach obronnych i obronności, a jakoś w słowniku brakuje "sił atakownych" i "atakowności". Żeby ktoś bronił, ktoś musi atakować. Ale obie strony konfliktu uważają, że to one są tą dobrą. A druga sprawa to też weterani, którzy po odsłużeniu swojego nieraz lądują na ulicy, bez wsparcia państwa, bo stali się już zbyteczni. Statystyki dotyczące samobójstw wśród weteranów też mówią same za siebie. Wtłacza się więc do głów różne bajki, całe ideologie, aby urobić to mięso armatnie, a dobrze na tym wychodzą tylko ci na górze, którzy rączek sobie sami nie brudzą.

ocenił(a) film na 8
MakoR

100% racji

zyklon_fw

Nie można chorej osoby winić za to, że jest chora. Ja zapytałabym raczej, a co z nadzorem państwa, społeczeństwa, szeroko pojętej rodziny i znajomych? Pozostawiono to dziecko same z chorym ojcem. Jeszcze jedno, nie powiedziałabym, że umiejętności jakich nauczyła się ta dziewczyna w lesie były nieprzydatne. Survival jaki zafundował jej ojciec, nauczył ją odpowiedzialności, niezłomności, odwagi, pracowitości, spostrzegawczości, umiejętności działania w stresie i pod presją czasu, kreatywności. A teraz niech mi ktoś powie czego uczą rodzice, którzy podają dziecku gotowe kanapki pod nos, odrabiają za nie lekcje, piorą brudne gacie, pozwalają siedzieć godzinami na dupie, przed ekranem smartfona. Pełno dziś nastolatków, którzy zachowują się jak przedszkolaki, rodzice "wychowują" życiowe kaleki. To jest niby lepsze?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones