Niemniej wychodzenie cało z każdego pojedynku, niezależnie od liczby przeciwników, jest cholernie naiwne i jest właśnie takim "klepaniem się po tyłkach" na zasadzie: "nasi bohaterowie są nietykalni, nie martw się, widzu".

A zakończenie jest tak cukierkowato głupie, że obniżyłem przez nie ocenę. Czterech gości ot tak, bez uzgadniania tego między sobą, opowiada się po stronie miłości rewolucjonistów, rezygnuje z ogromnego zarobku, ściąga na siebie gniew potężnego człowieka itd. Murzyna nikt nawet o zdanie nie pytał, ochoczo podjął akcję przeciw swojemu pracodawcy i w ostatnim ujęciu był cały w skowronkach. Ale dlaczego? Jak to uzasadnić? To się kupy nie trzyma. I po co oni gnają do Meksyku? Zabili tylu ludzi, że nikt im tego nie daruje. A szkoda się rozpisywać. Jeśli innym to pasuje, to nie mam nic do tego. Ja jednak tego nie kupuję.